Powstanie tej gry szacuje się gdzieś na 1991, czyli na czasy kiedy prezydentem u nas był Lech Wałęsa. Sega po raz kolejny pokazała swój niecodzienny kunszt robiąc kolejną niezawodną grywalnie grę. Fabularnie nawiązuje do podobnych sobie gier np: Final Fight. Fabuła opowiada o tym, że w mieście X panuje bezprawie i korupcja. W mieście panują bezlitosne gangi punków, ćpunów i itp. Rzeby naprawić ten stan rzeczy do czynnej walki z przestępczością włączyła się trójka dzielnych, młodych policjantów: Adam Hunter, Axel Stone i Blaze Fielding. Każda z postaci dysponuje odmiennymi, specyficznymi cechami m.in.: siła, szybkość i itp., np: Blaze jest szybka i sprawna, ale za to ma słaby sierpowy, a Axel jest nie tylko silny, ale i w miarę szybki. W czasie gry zdobywamy różnorodnne przedmioty m. in.: kij bejsbolowy (coś dla dresiarzy uczestniczących na zadymach), nóż, gazrurka oraz tabaka? (dla podduszenia oponenta). Mamy możliwość wezwania wsparcia w postaci wozu policyjnego z którego wysiada policjant dzierżącego w dłoniach ogromną giwerę (w trybie na jednego gracza jest to bazooka, a w trybie na dwóch graczy minigun, który mi się bardzo podoba). Jest dość skuteczne wsparcie i nieraz trzeba będzie z niego korzystać. Zdarzają się sytuacje kiedy atakuje nas kilkunastu przeciwników. Co do przeciwników to ja jestem rozczarowany. Jest ich zaledwie z pięć rodzajów: punk, karateka, kuglarz, ćpun i wielbicielka zabaw Sado- Masso (niezła jest). Poziom trudności jest spory i nie jestem pewien czy każdy sobie z nią poradzi nie uciekając się do kodów i sejwów. Zdarza się, że nasz bohater ginie po kilka razy z rzędu. Bywa to czasem frustrujące. ACH!!!! Design poszczególnych poziomów nie budzi zastrzeżeń i jest on wzorowy. Poziomów jest z dzięwieć i w sumie wystarczy do długiego i porządnego grania. Bossowie są groźni i nie wolno ich lekceważyć. Są cholernie cwani i wykorzystują każdą nadarząjącą się chwilę. Jednak ich taktyka jest przewidywalna i jeśli zauważy się ich słabe punkty można je również bezlitośnie wykorzystać. Pod koniec walczymy z niejakim panem X, który posługuje się karabinem (chyba nie ma talentu do wschodnich sztuk walki). Grafa może nie co odstraszać, ale wybaczcie jej ten mankament, bo nie tutaj kryje się jej siła przyciągania. Muza prezentuje się na tle całości bardzo porządnie i widać talent kompozytora. Grywalność zwala dosłownie z nóg, a generowana przez nią siła przyciągania jest niesamowita. Gra potrasfi porządnie wciągnąć na parę dni i na pewno nie jest to czas stracony. Wadą jest jej okropna wiekowość co może negatywnie zostać odebrane przez niektórych. Ale jest tego warta. Nie każda gra w którą gram potrafi tak wspaniale wypełniać wolny czas. Walki są widowiskowe, ale bez jakiegoś specjalnego zróżnicowania. Są jakieś. Jednak byłbym głupcem, jeślibym nie zaliczył jej do grona najlepszych gier na Sega Genesis. Ludzie zagrajcie, a przekonacie się ,że było warto. Norbert Woźniak |