RECENZJA do gry Ice Age (E) [0471] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Kiedyś ktoś zapytał mnie o najgorszą grę na GBA, w jaką grałem. Odpowiedziałem "Nie ma takiej". Dziś odpowiadam od razu - "Ice Age"! Dlaczego akurat ona? O tym opowiem w dalszej części recenzji. W pierwszej chwili pomyślałem, że nie jest tak źle, jak mówili - niezła muzyczka, fajne tło... Frustracja narodziła się kilka minut później - już po pierwszym etapie wiedziałem, że ta gra sukcesu nie odniesie. Sterowanie było fatalne, irytowało w każdym calu. Animacja postaci również pozostawia wiele do życzenia. Ot - kilka klatek, jakieś trzy albo cztery. Dodatkowo grafika nie zachwyca - panuje tak zwana pikseloza... O nie, panowie producenci - tak się nie robi gier. Oliwy do ognia dodają także kiepskawo zaprojektowane etapy. Poziomy są małe i głupie. Kilka platform do obskoczenia do tego czterech do pięciu wrogów na jeden poziom. Wiadomo, więcej by się nie zmieściło. Co do samych wrogów - o sztucznej inteligencji nawet nie ma co wspominać. Wrogowie albo chodzą w kółko, albo stoją w miejcu. Co kilka etapów odbywamy walkę z bossami, którzy - jak inni - zbyt mądrzy nie są. Musimy tylko uważać, żeby takowego nie dotknąć, wtedy zwycięstwo murowane. Zwykle chodzi o uderzenie w jakiś sposób przeciwnika, żeby odebrać mu jeden z kilku punktów życia - gdy te spadną do zera, wygrywamy. Przeciwników usuwamy na kilka sposobów; najbardziej typowy to uderzenie trąbą we wroga. Co jakiś czas znajdujemy na planszy orzeszki (?), którymi strzelając możemy przesunąć zagradzającego drogę zwierza, którego normalnie przestawić nie możemy - dziwne, w końcu głównym bohaterem jest mamut, który nie powinien mieć problemów z przestawieniem obiektów tego typu. To wszystko może i brzmi trochę ciekawie, ale wierzcie mi - to nic interesującego. Fabuła? Owszem - co kilkanaście etapów oglądamy obrazki z filmu, ale o jakimkolwiek związku samej gry z filmem nie ma mowy. Może skończmy z tymi "złymi" aspektami i przejdźmy do lepszych stron gry. Z całej masy szajsu tutaj ładne są tylko tło, muzyka i nawiązania - choć słabe - do filmu. Przecież ta gra powstała na podstawie jednej z najlepszych komedii światowego kina! Maniek, Sith i Diego - dwóch ostatnich widujemy tylko w slajdach pomiędzy etapami. Co do teł - rzeczywiście, są bardzo ładne. Jednak same ładne tła i fajna muzyka nie wystarczą, żeby zapewnić graczowi godziny przyjemnej rozgrywki przy bohaterach ze znakomitego filmu... Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, chyba zdołam przekonać każdego, żeby omijać tę grę z daleka - nie jest godna uwagi, nawet jeżeli lubimy "Epokę Lodowcową". Kiepska grafika, AI przeciwników i słabe sterowanie wydają na grę wyrok. Wyrok taki, że ocena tej gry jest bardzo niska. Nie pomogają tutaj nawet ładne tła, muzyka, ani postacie z filmu, jak pisałem wyżej. W tej grze jest tyle miodności, ile w słoiku opróżnionym przez znanego pana ze Stumilowego Lasu, Jakuba Puchatka... |
||||
|