RECENZJA do gry Castlevania - Aria of Sorrow (E) [0997] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Jest rok 2035. Japonia. W tym właśnie roku „dziwnym trafem” pojawia się zamek Draculi. A w tym oto zamku także „dziwnym trafem” poajawia się nasz główny bohater czyli Soma Cruz. Nie jest to specjalnie szkolony łowca, tylko zwykły student. Nie jest on sam gdyż razem z nim przenosi się tam jego koleżanka Mina Hakuba. W pobliżu jest także Genya Arikado, który opowiada prawdę ich pobytu tutaj. Według legendy to właśnie Soma ma mistyczne moce i tylko on może pokonać wampira Draculę. Tutaj dam bardzo fajny cytat: „Drzwi wejściowe do zamku stanęły otworem przed naszym bohaterem. Ostatni raz spojrzał się do tyłu, aby ujrzeć leżącą na ziemi przyjaciółkę. „Czas wyruszyć” – pomyślał. Istotnie, był to jedyny sposób powrotu do domu...”. Tak przedstawia się mniej – więcej fabuła. Ale trochę na temat systemu gry. Tak samo jak w poprzednich częściach gry kierujemy postacią pokonując napotkanych wrogów. Tym razem nasz bohater nie ma bicza tylko sztylet ( na początku gry; później np. miecze ). Więc na początku trzeba trochę bliżej podejść do przeciwnika i...CIACH! I posyłamy kolejnego umarlaka z pwrotem do grobu. Tutaj tak samo jak w poprzedniej części nie ma wślizgu którego Nathan umiał od początku. Brawa dla Nathana ( klask, klask, klask )!! Mamy także coś takiego jak Enemy Data. Przyglądamy tutaj informacje na temat przeciwników np. ile mają HP, ile EXP dostajemy za ich pokonanie. Teraz magia. W poprzednich częściach mieliśmy karty, natomast tutaj – dusze. Tak, dusze. Od pokonanego stwora dostajemy jego duszę. Nie jest to reguła ale często można je dostać. Nawet w Enemy Data w prawym – górnym rogu widnieje napis: SOUL i obok jest mały kwadracik. Gdy jest zaznaczony to znaczy że mamy duszę tego osobnika. Są także sklepy w których możemy kupować uzbrojenia. Kasę zbieramy po drodzę. Grafika. Jest ładna, wyraźna i schludna ( standardowy mój tekst; przeczytajcie parę innych recenzji he he he ). Owszem te słowa zgadzają się z prawdą. Przeciwnicy są zrobieni bardzo ładnie. W tle wodać zazwyczaj jakieś ładne tła ( patrzcie i podziwiajcie; choć to nie to co w Circle of the Moon ). Muzyka. Tutaj dam cytat: „Muzyczka przygrywa, ale ani nie grzeje, ani nie studzi. Po prostu buduje klimat... ”. No. I wystarczy. Jednak szkoda że nie ma takiego cuda jak w Circle of the Moon. Pogracie w obydwie części to sami przyznacie. Mówiąc krótko: tę grę mogę polecić każdemu kto lubi bobawić się na jakiś czas. Polecam |
||||
|