przejdź do informacji o grze

tytuł: Legend of Zelda, The - Ocarina of Time (E) (V1.0) [!]
system: Nintendo 64 gatunek: Przygodowa
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Legend of Zelda, The - Ocarina of Time (E) (V1.0) [!]

Umieścił: ciurek Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 28.11.2003, 15:45 Punkty: 10
Zazwyczaj, kiedy mówi się o komputerowych eRPeGach wymienia się trzy serie gier (no może niezupełnie.. ale niech tak zostanie dla dobra tego akapitu ;)):
Final Fantasy (Snes, Psx, Ws), Pokemon < color > (Gb) i Zelda (Nes, Snes, N64, Gb, szykuje się Gba i Gc - wszystkie te konsole są firmy Nintendo).

Ja(kie to skromne;) tutaj zrecenzuję grę z ostatniej wymienionej serii, której pełny tytuł brzmi (fanfary!:) "The Legend of Zelda: Ocarina of Time", która została wydana na (czy ja się nie jjjijijąją..jąkkam:P) świetną moim zdaniem konsolę Nintendo 64.

Może to się części z was nie spodobać, ale już teraz napiszę, że ta gra jest SUPER i nie mogła być inna jeśli powstawała ponad dwa lata i zajmował się nią pan Shigeru Miyamoto (współ)twórca wszystkich gier z Mariem.
Świat gry jest dosyć duży i doskonale rozplanowany. Wszędzie można się rozejrzeć i jeśli jest dobra widoczność (czytaj: jeżeli jest wyłączony fog mode ;))) to zobaczymy lokacje w których byliśmy, bądź te które dopiero odwiedzimy. Przykład?:): Idziemy sobie po polach i widzimy górę, idziemy więc w jej kierunku, przechodzimy przez wioskę (która leży u podnóża góry, ofkoz). Następnie wchodzimy na górę (w końcu;) z której rozpościera się widok na całkiem sporą część krainy. Widać wieś (o której już była mowa), zamek, rancho i polanę (...mowa :)). A z 'fog mode' (efekt mgły) - który powoduje płynne zanikanie obiektów w raz z odległością, wszysko wygląda bardziej realnie (chociaż znacznie ogranicza widoczność - jak to we mgle ;))). Oprócz miejsc które wymieniłem są jeszcze takie lokacje jak wnętrze wulkanu, wielkie jezioro, zostaniemy połknięci przez rybkę :), połazimy w lodowych jaskiniach, odwiedzimy grobowce... Sami widzicie jakie te miejsca, w których będziemy kosić wrogów (lub przed nimi uciekać;>) są ciekawe i zróżnicowane.

A skro o przeciwnikach mowa, to muszę powiedzieć, że są tacy sami jak lokacje, czyli - ciekawi, zróżnicowani i niemyślący :). Ta ostatnia ich cecha trochę psuła mi zabawę, ponieważ to nie są jakieś chmary przeciwników (ala Diablo) którym "wolno być" głupim. Ale tobie może się spodobać taka młócka. Natomiast muszę przyznać, iż nasi wrogowie są bardzo wymyślni. Postacie mogą być straszne lub śmie-cha, cha śmiesz-cha, cha! śmieszne, cha, CHA, CHA!!! Ekhm... przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Bo czyż nie jest śmieszny stworek, który wygląda jak BURAK :), na głowie ma włosy/czapkę z liści, a jego nos wygląda jak wydrążony kijek drzewa (coś jak słomka). A przy odrobinie pecha ;) podskoczymy na krześle (to przy tych strasznych). Teraz mała wyliczanka:):

Nasi wrogowie to undead'y (umarlaki, bądź nieumarli w tłumaczeniu), szkielety, różne gatunki nietoperzy (np. płonące), rycerze, pająki (kilka gatunków) i krwiożercze tulipany :>. A co jakiś czas będziemy walczyć z bossami. Są to przeciwnicy o wiele bardziej wymagający, lecz nie mądrzejsi. Niestety, ciągle są schematyczni. Chociaż może to nie jest takie złe? Trzeba odkryć słaby punkt i przy odpowiedniej okazji uderzyć. A z "myślącym" przeciwnikiem? Trzeba by było ostro "naparzać" gościa aby trafić go w czuły punkt (i by padł jak kaFka ;). No dobra skończmy z tymi wrogami. Oj!, a jednak o czymś zapomniałem. Mianowicie system walki - jest on dobry, ale nie (IMHO) bardzo dobry. BeCAUSe jeśli mamy więcej niż jednego przeciwnika, mogą wystąpić pewne PRO-bleem!'y tzn. jeżeli bijemy jednego z atakujących, to trudno jest się zorientować, gdzie jest ten drugi (albo trzeci i czwarty :), czyli innymi słowy przełączyć się na walkę z innym (targeting). Przez to przeciwnicy mogą nas zaskoczyć i zaatakować od tyłu. Chociaż... z drugiej strony... przecież o to chodzi w ataku grupowym (a nie tak jak na filmach, gdzie każdy czeka na swoją kolejkę ;)), więc może to i dobrze?

Tak szybko przeszedłem do spraw technicznych, że pominąłem ważną spraw(k)ę - o co chodzi w tej grze - więc troszkę to przybliżę.
Jesteś chłopcem Kokiri (elfem lasu), a każdy dorastający Kokiri "otrzymuje" swoją wróżkę. Jak się pewnie domyślacie gra zaczyna się właśnie w tym momencie. Kiedy przyfrunie twoja wróżka powie, że wzywa cię drzewo "Deku" (jest to bardzo mądra istota, która sprawuje pieczę nad lasem). Ale niestety po przyjściu okazuje się, że rzucono na nie klątwę :(. Ale chyba Link (ów chłopiec) nie będzie się tak przyglądał jak umiera ich "opiekun"? No jasne, że nie! :) - więc marsz do "akcji odrobaczania" ;))). Niestety.. po wybiciu wszystkich złych robali wyniszczających Deku'a.... dowiesz się w grze, a teraz jazda dalej :). Wkrótce dowiesz się o potężnym kluczu "Triforce", który jeśli trafi w niepowołane ręce narobi kłopotów i dowiesz się że te "nieczyste grabie" ;) już się czają. Aby wejść w posiadanie klucza trzeba mieć jego składowe trzy części: mocy, mądrości i odwagi. Po drodze dowiesz się prawdy o sobie, dziwne? Może i tak :), bo tak naprawdę nie jesteś chłopcem Kokiri, kim jesteś? i skąd się wziąłeś w ich wiosce? Dowiesz się w trakcie gry. W czasie grania (jak to zwykle bywa ;)) również ocalisz świat a dokładniej krainę "Herule". Cynk przed kim dostaniesz od Zeldy. No właśnie kim jest Zelda? (Kim jest Karolina? :D) Ano księżniczką na zamku królewskim, a król zaprzyjaźnił się z pewnym niemiłym gościem (vi de "grabie")....
W sumie to fabuła (i sama gra) jest tak świet(la)na, że grając czułem się jakbym czytał książkę lub oglądał film. I tutaj jedna _very_important_ information aby grać w Zeldę64 trzeba umieć choć trochę spikać*, bez tego... oj.. cieniutko, cieniutko... Wówczas tracisz 75% frajdy z gry, niestety :(. I nie ma sensu w nią grać "na ślepo" lub co gorsza z Opisem przejścia w ręku. Z Zeldą jest tak: nie spikacie, nie gracie.
W mojej recce nadszedł czas na kilka słów o grafice. Trochę o niej można wyłuskać z powyższych kilku(dziesięciu) linijek tekstu - świat duży piękne postacie, a teraz konkrety.
Postacie:

Sam Link jest wykonany dość dokładnie (polygony), na twarzy pięknie odwzorowali ruchy mięśni (bitmapami(!)), dzięki czEMU doskonale udało się osiągnąć różne emocje np. zdziwienie, zaskoczenie, strach, zadowolenie. Dodatkowo przedmioty takie jak miecz, czy kryształy dają refleksy. Muszę wspomnieć tutaj o dwóch przedmiotach (które mnie się rzuciły na oczy, pewnie jest ich więcej) siodle i pochwie na miecz, które mają tak dokładne tekstury, iż mam wątpliwości czy N64 jest w stanie TO wyświetlić. Bo u mnie na 1024x768x32bit musiałem podejść dosyć blisko do kamery, aby w pełni zobaczyć wszystkie piksele składające się na tekstury.

Wróżka "Navi" - wprawdzie jest to tylko bitmapa, ale poprawnie wykonana, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Wszyscy przeciwnicy są wykonani co najmniej tak dobrze jak Link, na uwagę zasługują szkielety - te wyglądają chyba nawet lepiej od głównej postaci i "gibają się jak pier**lone rezusy" ;))).

Bossowie. Dużo o nich nie pisałem, więc jest na to okazja. Główne questy w Zeldzie64 polegają na uwolnieniu 6 "świątyń" (czasem "świątynia nie jest świątynią") z pod rządów przedstawicieli zła. Wielki pająk, ameba (meduza) i wiedźmy bliźniaczki - to tylko niektóre z nich. Wszystkie te postacie są również (IMHO) dokładniej wykonane, ale to może ze względu, iż często są od nas trzy razy większe :).

Co tu więcej pisać o grafie hm.. widać na screenach i jeszcze tak powierzchnie:
Słońce daje refleksy, zapada noc, możemy rzucać czary z ładnymi efektami (jak ktoś lubi Dragon Balla to mogą mu się wydać podobne), przezroczysta woda. Skoro jestem przy wodzie to i ogniu trzeba wspomnieć. W tej grze jest najlepszy ogień 2D (bitmapowy) jaki widziałem! W niektórych grach wyglądają gorzej renderowane płomienie 3D (ale w Max Payne są lepsze :)

Pora na d(obranoc!;)źwięk. To jest słaby punkt Nintendo, NIE ze względu na możliwości konsoli, ale za sprawą mołopojemnego nośnika (carta). Mimo wszystko nie jest źle, rzekłbym że jak na takie ograniczenia jest dobrze. Na początku przygody podkład jest bardzo skoczny, nawet miałem takie myśli: "Boże!.. to jest RPG, czy gra dla dzieci? Ta melodyjka jest bardziej sielankowa niż w Mario 64!" Ale one takie mają być! Dlaczego? Ponieważ na początku gry nasze życie to sielanka. Znajdziesz sobie mały nożyk, dokupisz drewnianą tarczę i już możemy kosić naszych wrogów - kwiatki i pająki - prawda, że łatwe i przyjemne życie. Żeby nie było niedomówień, ta muza jest dobra. Po prostu na samym początku gry jest trochę "lekka" ponieważ taka POWINNA BYĆ (człowiek się do wszystkiego przyzwyczaja ;)). Ale tak nie jest przez cały czas, w miarę zagłębiania się w świat, muza staje się coraz bardziej klimatyczna. Pozostałe dźwięki... a raczej ich brak :( - chodzi mi konkretnie o speeche. Niestety pojemność karta nie pozwala upchnąć takiej ilości dialogów, ale i tak za to, co upchnął pan Shigeru Miyamoto wraz ze swoją ekipą powinien dostać Nobla! i za Mario też!:) No dobra, jedźmy dalej. Poza muzą i spiczami są jeszcze tak zwane SFX'y - pluski wody, odgłosy kroków (i kopyt ;)), rżenie konia, brzdęki krzyżujących się mieczy - wszystkie one są wykonane wręcz idealnie.
Jest jeszcze tytułowy "flet czasu". Słuchanie i granie na nim przypomina trochę, słuchanie plików midi i w gruncie rzeczy tak powinno być, bo niby jak miałby brzmieć flet? Ja nie gram na flecie i nie wiem dokładnie jak on brzmi, a tego z Zeldy możecie posłuchać tutaj, są screeny, niech będą i sample!! :) Do ich odtworzenia polecam Winampa 2.61+ full.

Jeśli miałbym znaleźć jakieś wady było by trudno. Jednak jest coś co mi chodzi po głowie - brakuje tu jakiegoś 'dziennika questów'. Wprawdzie jest mapa na której są zaznaczone miejsca do których mamy się udać, jednak po jakimś okresie kiedy nie graliśmy w Zeldę, nie wiemy po co tam iść, co zrobić, kto nam to zlecił, u kogo się zameldować itp. Właśnie dlatego wam radzę: Nie przerywajcie gry na dłużej niż tydzień! Ponieważ grając musicie zwracać na wszystko uwagę, pamiętać kto i co powiedział. Musisz cały czas mieć w głowie całą grę, to znaczy zespolić się z nią, a nawet... żyć w niej. Ponieważ sama gra również żyje własnym życiem. Ludzie na targowisku handlują ze sobą, bawią się dzieci, biegają psy itp.: na językach ploty (śmiesznych rzeczy można się dowiedzieć:), ktoś zza okna zerka, a ty robisz co chcesz - możesz zniszczyć kwiaty w mieście, wejść do "salonu gier" i nawet wygrać nagrody! A kiedy wrócisz tu jak dorośniesz wszystko się zmieni i wież mi - nie do poznania!
Właśnie, Link z czasem dorośnie, będzie mógł używać cięższych (i lepszych) przedmiotów, jednak jego wielkość niekiedy może być problemem. Kiedy trzeba wejść w jakieś małe szczeliny, w które może się zmieścić tylko dziecko. Wtedy przy pomocy naszego fleta i odpowiednio zagranej melodii... cofamy się w czasie. Powrócisz o 7 lat wstecz, lecz będziesz bogatszy o nowe doświadczenia. Są jeszcze inne melodie: teleportujące cię w różne miejsca krainy, zmieniające pory doby, przywołujące deszcz, istnieje też królewska melodia "Kołysanka Zeldy" otwierająca różne ważne miejsca.
Trochę klawiszy się naprzyciskałem, a nie napisałem prawie nic o ekwipunku. Są trzy główne rodzaje mieczy, tarcz i tyleż samo obuwia. Jest proca, łuk i coś co przypomina harpun Batmana :). Będzie można wypożyczyć się wędkę i łowić ryby w stawie, swoją drogą bardzo profesjonalnie tę czynność wykonano (ale "Trophy Bass 4" nie przebija ;)))
Jeszcze słówko o emulacji tego tytułu. Najlepiej toto chodzi na PJ64 v1.4 nie ma tam aż tak wielkich bugów by się nie dało dobrze bawić, prawdę mówiąc jest ich tak mało, że ich się nawet nie zauważa. Ale ta gierka nawet pod Ultrą jest grywalna, czyli krótko pisząc standard emulacji większości emulatorów. Mimo to większość emulatorów ma problemy z jedną rzeczą. W grze występuje taki przedmiot: "Lens of Truth" (przeźrocze prawdy), który pokazuje rzeczy normalnie nie do zobaczenia (=niewidzialne:). Zazwyczaj (jeśli jest zła emulacja) ten przedmiot nic nie pokazuje, czyli jak coś jest niewidzialne to tego i tak nie zobaczymy. Na Projekcie starszym niż v1.4 (podobno, sam nie doszedłem na tym emu) właśnie jest coś takiego, a na SuprzeHLE wyświetlane (emulowane) jest dobrze tylko obrzeże (grę na nim da się skończyć). Dodatkowo na PJ64 v1.3 gra w niektórych miejscach "lubi się powiesić" :) (to właśnie powód mojej niewiedzy emulacji przeźrocza:). Więc jeżeli używasz Projecta do grania w Zeldę to tylko v1.4.

It's time to finish. Skończenie gry zajmuje bardzo dużo czasu (szacunkowo 80-120 godzin!!!), ale wcale nie dlatego, że jest trudna (no.. b. łatwa tyż nie jest:)), tylko dlatego, że jest bardzo długa! Ma wiele pobocznych subquestów, które również zajmują "trochę" czasu. Wprawdzie nie trzeba ich wykonywać, jednak umilają, urozmaicają i pomagają w przejściu gry. Za ich wykonanie od ich "zleceniodawcy" ;) możemy dostać jakiś ciekawy przedmiot lub uda nam się poprawić witalność.
Grając w Zeldę w jednym momencie lekko się zasmuciłem, wiecie gdzie... na końcu. Czułem taki "głód", i miałem żal, że to "już" koniec :~(. Kiedy się patrzy na Outro i Credits'y łezka się w oku kręci - w tle gra sobie spokojna muzyczka, a na ekranie pokazywane są wszystkie lokacje i postacie jakie przewinęły się przez całą grę. Ach.. aż chce się do nich wrócić... ale to jeszcze nie koniec wyciskania łez ;|, bo na samiutkim końcu odtwarzana jest co ok. 30 sekund melodia jaką sami skomponowaliśmy i zagraliśmy pewnEMU strachowi na wróble - to nam przypomina, że tam byliśmy i zostało to zapamiętane, zostawiliśmy coś po sobie... jakie to wzruszające :).

Ale nie ma co, żyje się dalej i istnieje druga część tej gry zatytułowana Majora's Mask. "Dwójka jest jeszcze bardziej zakręcona, głównie przez to, iż na wykonanie pierwszego i zarazem ostatecznego questa mamy 72 godziny (czasu gry). Dlatego jesteśmy zmuszeni przed upływem tego limitu ciągle cofać się w czasie. I wszystko dzieje się od nowa np. jeszcze raz gadamy z tymi samymi osobami, ale z każdą "podróżą w czasoprzestrzeni" jesteśmy bogatsi o nowe informacje...Ojej! :) chyba się za bardzo rozpędziłem :))) - yush bym zszedł na inną grę.. Więc małe podsumowanko: minusów gry szuka się "na siłę", a plusy... jednym wielkim plusem jest cała gra!!! Wystawiam jej ocenę maxymalną (cokolwiek miałoby to znaczyć ;))).
Tak w ogóle to w The Legend of Zelda: Ocarina of Time powinno się grać, a nie czytać o niej. I gdzieś kiedyś przeczytałem o zeldzie coś takiego: "Jednym słowem jeśli nie zagrasz to burak jesteś!" - więc ZAPRASZAM DO KOMPUTERÓW.
Grafika: 9/10 Dźwięk: 9/10 Grywalność: 10/10 Ocena ogólna: 10/10