RECENZJA do gry Turok 3 - Shadow of Oblivion (U) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Po pięciu latach od pojawienia się Turoka jedynki, dziś możemy zasiąść przed konsolą i ponownie zacząć działać w środowisku dinozaurów i obcych. A wszystko to dzięki trzeciej już części Łowcy Gadów. Turok 3: Shadow of Oblivion bez wątpienia tak samo jak jej poprzedniczki jest grą, która jako first-person-shooter (inaczej a la quake), powinna znaleźć się w posiadaniu każdego fana takich strzelanek. Przyczyna jest prosta. Obecnie na rynku Nintendowym nie znajdziecie nic lepszego, jeśli idzie o ten gatunek- jest to przecież kontynuacja gry, która już teraz należy do klasyki. Turok 3 kiedy znajdzie się już w konsoli oferuje nam naprawdę dużo zabawy. To co ma nam między innymi do zaoferowania to: ponad dwadzieścia poziomów, rozgrywanych w pięciu środowiskach (między innymi podwodna baza, dżungla czy też ruiny miasta przyszłości), możliwość kierowania jednym z dwóch bohaterów, to gra z ze świetnie dopasowanym scenariuszem wypełnionym przerywnikami filmowymi, sposób na posługiwanie się dwudziestoma czterema rodzajami zabójczej broni, która przy okazji daje się upgradować, ponad czterdziestu różnych wrogów, ponad 48 map i trybów w czasie rozgrywki multiplayer, świetna muzyka i dźwięk, możliwość zgrywki w każdym momencie gry. Oprócz powyższych naprawdę pozytywnych cech, dodać do tej mieszanki należy również fakt, iż całość okraszona jest niezłą grafiką, co czyni z tej gry rzeczywiście dobrze dopracowany produkt. Jednym słowem zagorzałych fanów poprzednich części Turok 3 nie powinien rozczarować. Choć przyznać muszę, że tych mniej zagorzałych może lekko zdziwić, bo tak prawdę mówiąc, to trzecia część jest już dość mocno odbiegającym od dżunglowatej jedynki epizodem. To jednakże nie stanowi zbyt wielkiego problemu, bo w zamian dostajemy sporo dodatkowych rzeczy, z których najważniejszą wydaje się być możliwość zgrywania w każdej chwili. To udoskonalenie sprawia, że teraz nawet tym mniej cierpliwym oddaje się w ręce od cholery mocnej zabawy. Teraz każdy, kto wcześniej biegał pół godziny po poziomach i obawiał się śmierci tuż przed zgrywką może o tym wszystkim zapomnieć i uznać to za zwykły nocny koszmar. Turok 3, a raczej jego producent, pozwolił nam na doświadczenie tych samych możliwości jakie mają pecetowcy. Za ten dodatek naprawdę należy być wdzięcznym jego pomysłodawcom. Stąd też od razu apel do wszystkich którzy twierdzą, że poruszanie się w tak złowieszczym świecie to dla nich za duża dawka nerwów. Dziś możecie się już nie obawiać. Przed spenetrowaniem każdego ciemnego kąta możecie się teraz najzwyczajniej na świecie zgrać. Z powyżej wymienionych turokowych ofert warto też wspomnieć o dwójce bohaterów. Spowodowane jest to tym, iż rozgrywanie jednym jak i drugim daje nam możliwość odkrywania przeróżnych (odmiennych) ukrytych części w grze, jak również możliwość przeżywania dwóch oddzielnych scenariuszy okraszonych różnymi wstawkami filmowymi. Zależnie od wyboru postaci będziemy pokonywać levele w zupełnie inny sposób. Przykładowo grając Danielle (żoną Joshuy Fireseed'a) będzie można posługiwać się hakiem na linie, który posłuży nam do wspinania się na wyższe poziomy. Wybierając natomiast Josepha, który jest niższy, będziemy mogli bez problemu przeczołgiwać się pod niskimi przeszkodami i przedostawać się przez niewielkie szczeliny. Również dzięki działającym na podczerwień okularom Joseph bez większych trudności pokona podziemne tunele. Tak w przybliżeniu przedstawiają się spore plusy Turoka trójki. Jednak jak to zwykle bywa, bez minusów nie da się obejść. A więc przejdźmy do rzeczy. Jak wspomniałem już wcześniej, Turok jeden był łowcą dinozaurów i według mnie to odróżniało go od reszty strzelanek. Dlatego też wychodzę z założenia, iż takim powinien był pozostać. Dodatkowo w czasie toczenia bojów pojawia się wielokrotnie problem z grafiką- nie chodzi o to, że jest cienka, ale o "przeskoki". I na zakończenie rzecz, która mnie osobiście trochę osłabia. Gra taka jak Shadow of Oblivion, a chociażby z taką okładką, powinna być troszkę bardziej krwawa. Nie mówię, że farba powinna "walić" drzwiami i oknami, ale przynajmniej powinna występować w większej ilości, jeżeli po rozwaleniu wrogiego "gada" ten zamienia się w anielską chmurkę. No, ale może się czepiam. |
||||
|