RECENZJA do gry Need For Speed Underground (U) [1338] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Gry multiplatformowe zwykle nie budzą u mnie entuzjazmu, szczególnie gdy chodzi o port z konsol stacjonarnych na handhelda. Dobrze nie wróży również fakt, iż mamy do czynienia z produkcją EA, firmy znanej z partaczenia takich gier. Zobaczmy więc, jak Elektronicy spisali się tym razem. W grze znalazła się większość trybów znanych z dużych konsol. Mamy więc do wyboru circuit (pojedynczy wyścig), sprint (wyścig na krótkim odcinku trasy), drag (wyścig na prostej drodze gdzie liczy się umiejętność zmiany biegów i odpowiedniego wykorzystania nitro) oraz drift (palenie gumy na kolistych torach). Szkoda, że zabrakło opcji time trial (obecnej w „większych” wersjach), gdyż zazwyczaj wpływa ona pozytywnie na żywotność tytułu. Głównym celem gry jest wspięcie się na sam szczyt po szczeblach undergroundowej kariery. W przeciwieństwie do innych wersji, ta pozbawiona jest jednak wątku fabularnego, polega jedynie na walczeniu z coraz lepszymi zawodnikami. W tym aspekcie rozgrywka jest całkowicie liniowa, gdyż wyzywać możemy tylko kierowców będących przed nami maksymalnie dwa miejsca w tabeli. Czasami zdarzy się również, że któryś z nich będzie chciał zrewanżować się nam za przegraną, jednak to także jest z góry ustalone. Chociaż jest to wersja handheldowa, nie zapomniano tak o ważnym aspekcie gry znanym z dużych konsol – o tuningu. Części do wymiany oraz różnego typu wizualnych bajerów jest pod dostatkiem. Samych winyli jest ponad czterdzieści, a ponadto wymienić możemy także spoilery przednie, boczne i tylne, kołpaki, maski i dachy. Możemy również przemalować karoserie oraz okna. Całość została podzielona na kategorie, dzięki czemu łatwo odnajdziemy interesujący nas element. Wszystko to, jak i dodatkowe samochody odblokowujemy oczywiście w miarę postępów w trybie kariery. Jeżeli chodzi o grafikę, to programiści wysoko postawili sobie poprzeczkę - postanowili stworzyć pełnoprawny engine 3D. Założenie to twórcom udało się spełnić, nasuwa się jednak pytanie – czy było warto? Ze względu na ograniczone możliwości sprzętowe GBA zestaw tekstur jest bardzo ubogi, ich rozdzielczość niska (piksele straszą) a modele samochodów składają się z małej ilości wielokątów. Designu też nie można pochwalić, wszystko jest szare i pod względem architektonicznym nieciekawe. Droga często zlewa się z budynkami, co może utrudniać jazdę. Zastrzeżenia budzą też menusy, które wykonane zostały w dość amatorski sposób. Z drugiej strony, przyznać trzeba, że framerate daje radę, a pop – upy praktycznie nie występują. Nie zauważyłem także poważniejszych bugów (oprócz paru błędów w wykrywaniu kolizji). Jak na możliwości GBA stworzono naprawdę solidny silnik, który jednak nikogo raczej nie zachwyci. Na oprawę muzyczną składają się zaledwie cztery (!!) utwory. Co ciekawe zawierają wokal, co jest rzadkością wśród gier na GBA. Są to hip – hopowo – metalowe kawałki, dobrze budujące nastrój nocnych wyścigów. Niestety ich jakość techniczna jest dosyć niska. Nie lepiej jest z dźwiękiem. Chociaż poszczególne samochody różnią się takimi szczegółami jak odgłos skrzyni biegów czy silnika, to ich jakość jest równie niezadowalająca.. Wszystko to przypomina mi MP3 o bardzo niskim bitrate. Co gorsza, niektóre dźwięki mogą być bardzo irytujące. Szczególnie zapadł mi w pamięć okropny pisk opon, który słychać tu niemal non stop. Pomimo niskiego poziomu trudności, gra się bardzo przyjemnie. Ilość tras jest zadowalająca (chociaż wyglądają niemal identycznie – o czym za chwilę), a cztery obecne tryby gry zapewniają różnorodność rozgrywki (niedosyt jednak pozostaje, biorąc pod uwagę, że na innych konsolach trybów jest więcej). Istnieje również opcja gry wieloosobowej, której jednak nie miałem okazji sprawdzić. Jak na porta z konsol stacjonarnych, otrzymaliśmy na GBA całkiem dobrą grę. Zachowała klimat swoich większych braci, a co najważniejsze dostarcza niewiele mniej od nich rozrywki. Pomimo braku niektórych elementów obecnych na dużych konsolach, nadal jest to dosyć udany tytuł. |
||||
|