RECENZJA do gry Dragon - The Bruce Lee Story (E) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
First Person Shooter - to brzmi dumnie. Role Playing Game - to brzmi dumnie i poważnie. Platformer - brzmi... ładnie. Strategia - to brzmi POTĘŻNIE. Te nazwy są takie fajne w wymowie, a bijatyki... dlaczego bijatyki nazywają się bijatykami? Nie można było wymyślić ładniejszej nazwy? Bijatyka, mordobicie, nawalanka... to wszystko brzmi tak... jedyne słowo, które mi się nasuwa to "dresiarsko", czyli bez polotu, bez gracji i do tego grubiańsko. Może to przez styl gry? Ja jednak znam parę bijatyk, które nie są prostackie, które mają swoją historię, przesłanie, ideologię... rozpędziłem się :) Tak czy inaczej przedstawiam dzisiaj bijatykę opowiadającą legendę: "Dragon Bruce Lee". Legenda jak legenda, ma ziarnko prawdy. To, czego jestem pewien to to, że Bruce Lee istniał naprawdę i znał sztuki walki. Prawdą jest to, że występował w filmach i uczył sztuk walki. To w co nie wierzę do końca to okoliczności jego śmierci - wibrująca pięść to się chyba zwało i zabijało po dwóch dniach. To przypomina mi tylko napój w "Romeo i Julia" który wstrzymywał funkcję organizmu na dwa dni, a potem niedoszły nieboszczyk ożywał i miał się dobrze (do swojego samobójstwa, oczywiście). Część legendy w którą mi jeszcze trudniej uwierzyć to zdolność kontrolowania swego całego umysłu, zdolność lewitacji, zły duch ścigający rodzinę i samego Bruce'a itp. Zagalopowałem się troszkę. Wróćmy do najbliższego checkpointa, czyli fabuły. Tą - jak można się domyślić - jest życie pana Bruce'a, a dokładniej walki przez niego prowadzone. Zawsze przed pojedynkami są krótkie wstawki (zdjęcia z podpisami), które wyjaśniają powód najbliższej walki. Jeśli jednak chciałbyś dowiedzieć się czegos więcej, radzę obejrzeć film, bo we wspomnianych wstawkach jest absolutne minimum: ot trzaskamy się z gościem, bo zagadaliśmy do jakiejś dziewczyny i nie wiemy czy to jego narzeczona, córka, żona, sąsiadka, czy też może gość szuka po prostu rozruby. W grze stoczymy walki, które legenda sztuk walki toczyła naprawdę, rzekomo naprawdę i trudno uwierzyć, że naprawdę :). Gra to właściwie opowiada tą legendę: i ziarno prawdy i trochę lania wody (bo w ostateczny pojedynek bardzo trudno uwierzyć). Przejdźmy do technikalii. Fani Mortal Kombat, Guilty Gear, Dragon Ball i tym podobnych będą zawiedzeni, bo nie ma tutaj czegoś takiego jak Kamehameha, Shiroyuken czy fireball. Tutaj jest czysta walka, bez wspomagaczy, energii ki, berserków czy też many. w tej grze liczy się tylko cios i kop, a także (czasami) cios z nunchaku. nasi wrogowie także używają nóg, rąk i czasami broni białej. Łańcuchy, tasaki, kije czy też bryły lodu (!) to codzienność. Nowością w stosunku do innych bijatyk jest wybór techniki jaką walczymy. Na początku nie mamy wyboru, ponieważ możliwość wyboru pojawia się jedynie, gdy napełni nam się pasek formy. Gdy określony poziom zostanie osiągnięty możemy wybrać styl wojownika lub nunchaku. Możliwość wyboru stylu walki spotkałem jeszcze tylko w bijatyce "Best of the Best". Nie ma w grze zbyt wielu combosów. Z jednej strony to ukłon w stronę realizmu, z drugiej - to jest po prostu zubożenie gry. Mimo wszystko, brak jako takich combosów, został nadrobiony w jakiś sposób grywalnością. Owszem, na początku będziemy trzaskani przez wrogów że głowa boli, jednak można wypracować wydajny system walki samemu. Nowością jest też walka z dwoma wrogami naraz. Zdarzają się i takie sytuacje, ale system walki został przemyślany i nie ma większego problemu naparzać wrogów po dwóch stronach ekranu (zwłaszcza z "wyskokiem szpagatowym"). pora przejść do części wizualnej czyli grafiki. Jak na SNES'a, to ta gra się broni. postacie wyglądają nawet realistycznie. Może to nie filmowa jakość ale i nie komiks jak jakiś "Street Fighter". Podkreślę, że bardzo ładnie została zrobiona podłoga, która to jest trójwymiarowa. Bardzo ładny efekt i jestem osobiście zawiedziony, że niewiele jest bijatyk 2D mające takie coś. Tła są różne. Pierwsze jest trochę pustawe, drugie jest o niebo lepsze, trzecie jest niezłe... Audio to głównie muzyka i okrzyki bojowe fighterów. Muza jest typowo orientalna, podkreślająca klimat gry, ale nie wszystkim to się spodoba. Na mój gust jest trochę mało instrumentów co wpływa na jakość. Nie ma kwestii mówionych (nie licząc okrzyków). Bijatyka, mordobicie... chyba najładniej brzmi fighting 2D. Tak, od teraz będę używał tej nazwy. tak więc fighting 2D "Dragon Bruce Lee" to kawał dobrego... "fightingu" opowiadający o legendzie sztuk walki. Brak supermocy nie jest w tej grze zaniedbaniem, lecz ukłonem w stronę realizmu i oryginalności. Fani i tak już pewnie mają a reszta po prostu nie czuje tego gatunku więc im nie zależy. A tobie? |
||||
|