RECENZJA do gry Street Fighter Alpha 2 (E) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Street Fighter Alpha 2 (SNES) Street Fighter to klasyka bijatyk 2D. Chyba każdy szanujący się Gracz chociaż raz zasiadł przed ekranem i poszarpał trochę w którąś część tej wspaniałej serii. Każda część zaskakiwała czymś zupełnie nowym, np.: postaciami, background’ami, czy Combosami. Nie inaczej jest ze Street Fighter Alpha 2 (w niektórych krajach gra została wydana jako Street Fighter Zero 2), która oprócz dodania 5 nowych postaci może poszczycić się dodaniem „Custom Combo”, czyli czegoś w rodzaju „ładowarki”. Na dole ekranu, po lewej jego stronie zauważamy pasek lvl, który określa moc, z jaką „wypuścimy” jakieś Combo. Ów pasek zapełniamy uderzając przeciwnika, lub samemu dostając baty. Rozwiązanie jest jak najbardziej efektowne (zwłaszcza, gdy przeciwnik ma już zdychać, tj: ma krótki pasek energii), a zarazem efektywne (zwłaszcza, gdy sobie nie możemy poradzić z przeciwnikiem, np.: przygniótł nas do ściany i okłada pięściami). Ale czas wymienić inne zalety (albo wady) SFA 2. Parę zdań o... ...trybach gry. Mamy aż (hmmm...) 2 tryby: Arcade Mode, czyli: wybieramy postać i tłuczemy się z ośmioma herosami, na końcu z „boss’em” (każdy bohater ma innego boss’a końcowego, a co za tym idzie: scenki przed i po walce z takim bad guy’em, oraz muzyczkę w Credits, hehe). Versus Mode, czyli: walczymy z „żywym” przeciwnikiem (prościej mówiąc: Multiplayer, p1 versus p2). Uliczni Wojownicy Gama postaci jest jak najbardziej szeroka i obfita w wiele niespodzianek. W porównaniu do pierwszej części SFA, mamy tu dodatkowych 5 postaci. Są to: Gen, Rolento (tak, ten z Final Fight’a), Zangief, Dhalsim, oraz młoda adeptka sztuk walki, Sakura. Zabrakło niestety znanego i lubianego Guile’a, który „włączył się” dopiero w trzeciej części. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, hehe. Poza wymienionymi postaciami możemy pograć fighterami, typu: Shotokan Brothers (Ryu i Ken), Sagat i Adon (obaj świetni w Muai Thai), Chun Li, czy choćby Sodomem (Katana, też z FF’a). Wszyscy posiadają osobny zestaw ciosów (choć bracia Shotokan mają podobny), pod każdą postać głos podkładał zupełnie inny aktor (sam voice-acting wypada przyzwoicie), ale każdym hirołem steruje się wyśmienicie, o czym w następnej części recenzji. Z kopa i poprawić łokciem Do dyspozycji mamy sześć klawiszy (nie licząc krzyżaka): 3 kopnięcia (dół, środek, góra), oraz 3 ciosy pięścią (mocne, średnie, słabe). Dużo to, czy mało, nie wiadomo. Wprawny gracz nie pogubi się i zacznie stosować mordercze kombinacje, typu: noga, pięść, uskok, Special Move, podcięcie i podbródek, hłehłe. Oczywiście można też blokować ciosy oponenta, można robić wprawne uniki (co przydaje się w walce z Rolentem, który jest szybki, jak diabli). Bardzo przydatne są też Alpha Counters, które nie dość, że zablokują atak przeciwnika, to jeszcze mogą zabrać sporą część energii jakimś skomplikowanym ciosem. Takie kombinacje są niestety czasochłonne, chyba, że masz szybkie palce i zręcznie „przeskakujesz” między Combosami. Ważne też jest to, że każda postać ma zupełnie inny ciąg do wklepania Super Combosów (bo Special Moves i Alpha Counters są z natury takie same, bądź podobne), trzeba albo się wyuczyć na pamięć każdego SC dla innej postaci, albo wszystko sobie rozpisać na kartce ;) Warto jednak, bo taki atak nie dość, że psuje sporo krwi przeciwnikowi, to jeszcze ładnie wygląda. A propos wyglądu Grafika prezentuje się bardzo dobrze. Walczymy na zróżnicowanych „arenach”, jak np.: Chiny, USA, Tajlandia, czy Anglia. Każdy poziom ma swojego background’a, na którym widać animacje, typu: jeżdżące rowery, migające neony (na jednym neonie w USA jest nawet logo Capcomu xP), czy choćby latające ptaki. Fajnie się walczy widząc w tle kogoś, kto nam (albo i nie nam :P) dopinguje. Sprite’y są wykonane wzorowo, mają dobrze wykonane animacje przed walką i po walce, a i w trakcie samej potyczki nieźle sobie radzą (kopy z wyskoku są szczególnie fajne =P). W pamięci zapadł mi Sagat, mistrz Muai Thai (do czasu aż mu Adon nie sklepał karoserii, hehe), który jest umięśnionym, postawnym wojownikiem z opaską na oku. Jego siłę nie tylko czuć z zewnątrz, ale i wówczas, gdy nim sterujemy. Wszystkie elementy zostały wykonane w iście kreskówkowym 2d. Całość dopełnia wspaniałe intro, które ukazuje postaci w dość kozacki sposób (zwłaszcza Akumę w płomieniach). Warto też dodać, że gdy wykonujemy Super Combo w momencie, gdy oponent ma już zginąć i go trafimy, tło zmienia się na kolorowe, zmienia kształty i w ogóle bajerancko wygląda x) Taki mały smaczek, a cieszy. Kopnij mnie w ucho =D Do dźwięku też nie mam zastrzeżeń, spełnia swoją rolę i jest przyjemnym dodatkiem. Nie wybija się ponad całokształt, ale też nie zostaje w cieniu. Na każdej „arenie” możemy posłuchać innego motywu (jest też utwór z Final Fight’a [na planszy z Rolento]), postacie krzyczą, jęczą, słychać odgłos uderzeń, bloków, czy też upadku ciała na glebę. Bardzo mi się spodobały utwory przy Creditsach, bardzo je polubiłem, są stylowe, płynne, przyjemnie się ich słucha. Very good job! Panowie z Capcomu się postarali. To nie jest zwykły Street Fighter, odgrzewany kotlet, ale dobrze doprawiony. To jest bijatyka 2d, która wyznaczyła pewne standardy. Jednym z nich jest to, że gra nie musi ładnie wyglądać, być dopieszczona pod względem audiowizualnym, ale ma cieszyć przez długie lata. I taki jest Street Fighter. Każda część przyciąga niczym magnez. Nie inaczej ma się sprawa ze Street Fighter Alpha 2. To po prostu kawał bardzo dobrej, zrealizowanej z dużym rozmachem bijatyki 2d. Polecam każdemu, bo przy tej grze można się rozerwać i naprawdę dobrze zabawić. |
||||
|