RECENZJA do gry Silent Assault (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Wydawca: Color Dreams, Inc. Dystrybutor: Joy Van Data wydania: 1990 "Silent Assault" to gra, która jak na moment wypuszczenia na rynek, była produktem do bólu przestarzałym i wtórnym. O wiele lepiej wygląda większość gier akcji tego typu wydanych wcześniej - przez rokiem '90. Czasami zastanawiam się jaki cel miało wydawanie tego typu tytułów. Tłumaczę sobie te zabiegi chęcią szybkiego wyciągnięcia pieniędzy z rynku przez wydawców i dystrybutorów najczęściej dokonywanego w sposób rozpaczliwy. Niniejszy tytuł opiera się na pomysłach i mechanice żywcem wyjętych z "Rush 'n Attack" wypuszczonego na Nintendo Entertainment System przez Konami trzy lata wcześniej. W przypadku "Silent Assault" sterujemy samotnym komandosem, którego zadanie polega najprawdopodobniej na infiltracji obcego terytorium oraz zniszczenia systemu obronnego przeciwnika (najprawdopodobniej wrogiem gracza jest armia Arabskiej Republiki Egiptu). Od samego początku mamy do czynienia z dziwnymi kreaturami, które są naszymi przeciwnikami (o dziwo obok normalnie wyglądających i zachowujących się żołnierzy), a także z psychodelicznymi lokacjami i zdecydowanie przekombinowanymi wizualnie bossami. Nawet jak na realia sprzed 21 lat - to wszystko już było. Niniejszy tytuł spokojnie można potraktować jako szereg zżynek intelektualnych z innych NESowych gier. Pozytywną stroną może być jedynie wybór arsenału (noże, strzelby, karabiny maszynowe, granaty) i urozmaicenie lokacji wraz z przeciwnikami. Bez owijania w bawełnę - w "Silent Assault" kuleje grafika, dźwięk i grywalność. Jak na rok 1990 wszystkie wymienione parametry powinny lokować się na wyższym poziomie. Przy pierwszym odpaleniu tej gry miałem wrażenie, że jest to przedprodukcyjne demo lub testowa wersja beta czegoś, co ma ostatecznie przypominać "Rush 'n Attack". Gra jest łatwa do skończenia na emulatorze wyposażonym w opcję "save/load" - podejrzewam, że na konsoli można ją ukończyć w jakieś 15 minut. Jednakże gracz (nawet cierpliwy i wyrozumiały) szybko poczuje się po prostu zmęczony i przytłoczony nieudolnością wykonawczą produktu zaserwowanego mu przez Color Dreams, Inc. Nawet nie mam pomysłu jak zakończyć tę krótką i skromną recenzję "Silent Assault". Na pewno nie mogę polecić tej gry osobom wymagającym więcej od rzeczy wydanych na platformę Nintendo Entertainment System. Ewentualnie zawsze można sięgnąć, żeby się przekonać czy w ogóle było warto zabierać się za ten tytuł. Bez obrazy, ale myślę że docelowym rynkiem zbytu "Silent Assault" były państwa byłego ZSRR... |
||||
|