RECENZJA do gry Spelunker (U) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Czy słyszał ktoś kiedyś o konwersjach gier na NES'a? Dziwne pojęcie, nieprawdaż? My, współcześni gracze znamy pojęcie konwersja z konsoli na PC lub na odwrót, ale czy ktoś słyszał o konwersji np. z Atari na NES'a? Jeśli nie to macie tutaj idealny przykład. Przed wami gra "Spelunker". Doskonale wiecie już, że Spelunker to gra, która powstała pierwotnie na Atari 800 XL. Atari królowało w pierwszej połowie lat 80 (a że w polsce królowało do połowy lat 90 pomińmy milczeniem), a jak wiadomo w tamtych czasach fabuła nie była mocną stroną gier. Jak już się zapewne domyśliłeś drogi Watsonie, w grze nie ma słowa o fabule. Wystarczy jednak włączyć grę, by domyślić się o co w niej chodzi. Jesteśmy poszukiwaczem skarbów, który znalazł się w kompleksie starożytnych, podziemnych korytarzy. Jako że nasz znajomy to straszny ryzykant, wchodzi do tunelu z zamierzeniem splądrowania go i odkrycia starożytnych budowli. A więc: zejść jak najniżej zbierając wszystko co stanie nam na drodze, unikając jednocześnie wrogów, przeciwności losów i głupoty graczy. Gra jest specyficzną platformówką 2D. Owszem, chodzimy i skaczemy, czasem strzelamy i próbujemy robić to jak najszybciej, ponieważ goni nas nadprzyrodzona siła - czas. Wszystko byłoby ładne i piękne, gdyby nie to, że bohater ma specyficzną wytrzymałość. Wystarczy, by spadł z półki sięgającej mu do brzucha by zginął. Niebywała wytrzymałość nie? Ten zabieg jest - krótko mówiąc - chory. Wyobraźcie sobie, że musicie sie spieszyć i wskoczyć na półkę równiusieńko, gdy owa lata w górę lub w dół. Nasz bohater ma też problemy ze wspinaczką po linie. Owszem, wskoczy i się czepi, wejdzie w górę i zejdzie w dół. Problemy zaczną się, gdy trzeba będzie zeskoczyc z liny. Trzymając przycisk ruchu po prostu spadnie z liny pionowo w dół i najprawdopodobniej się zabije. Wciskając przycisk skoku nie robi nic. Trzeba więc wcisnąć dwa przyciski naraz i to z kosmiczna dokładnością. Sterowanie nie jest mocną stroną gry, o nie. Cała gra polega na zejściu na samo dno. Aby tego dokonać należy zbierać porozrzucane gdzie niegdzie klucze, by otwierać bramy określonego koloru. Dodatkowo należy zbierać pojemniki z czasem (lub z tlenem - cokolwiek by to nie było należy to zbierać, by się nie skończyło). Czasem, by przejść dalej należy wysadzić głaz za pomocą dynamitu, który oczywiście można zebrać. Należy postępować rozważnie i szybko. Trzeba przyznać, że o ile nasz bohater nie jest wytrzymały, to potrafi nieść sporo rzeczy z kasą na czele. Przeszkadzajki są raczej standardowe. Naszym największym wrogiem jest nasza niezdarność, ponieważ wyjątkowo często kusimy się w przepaściach. Dodatkowym kłopotem są nietoperze, które to kupkają na ziemię, a my musimy owe guano ominąć. Jest jeszcze duch, który nas bezwzględnie ściga i jedynym sposobem na pozbycie sie go jest karabin maszynowy. Grafika nie powala. Jest to jedna z brzydszych gier na NES'a (jest nawet brzydsza od Super Mario). Plansze są zawsze tego samego koloru, animacja jest powalająco marna, kolory są wyjątkowo czyste i przez to paskudne. Dodajmy do tego brak jakichkolwiek efektów graficznych, by zobaczyć obraz tej gry. Oprawa dźwiękowa również prezentuje sie marnie. W tle słychać marną, słabą i denerwującą muzyczkę w liczbie jeden. Dźwięki są jeszcze gorsze i nie potrafię ich przyrównac do czegoś równie bezpłciowego. Bida panie bida. Jak myślicie, czy postac może jeszcze cos mówi? |
||||
|