RECENZJA do gry Street Fighter Zero 3 (Japan 980629) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Capcom to mistrzowie bijatyk 2D. Tylko takie stwierdzenie chodzi mi po głowie po zagraniu w Street Fighter Zero 3. Nawet firma SNK swoim KOF'em, Last Blade'em czy serią Samurai Shodown nie przebije rodziny Street Fighterów Capcomu. Ale przejdźmy do gry. SFZ3 został wydany 29 czerwca 1998 roku na rynku gier arcade w Japonii. Działa w oparciu o płytę CPS-2 i moim zdaniem wykorzystuje ją najlepiej jak może (no, Marvel VS Capcom jest minimalnie lepsze technicznie). Street Fighter'owa seria "Zero", znana także jako Alpha na terenie Stanów Zjednoczonych oraz Europy, przedstawia nam trochę inne historie zawodników. Po pierwsze są młodsi, po drugie są "inni". Bo próżno szukać Rose czy Rolento w SF3. Postaci w wersji arcade jest równo 25. Są to: Ryu, Ken, Chun-Li, Sagat, Vega, Balrog, Cammy, Rose, Birdie, Guy, Gen, Adon, E. Honda, Dhalsim, Zangief, Blanka, Nash, Sodom, Sakura, Gouki, Dan, Rolento oraz całkowicie nowe - R. Mika, Cody oraz Karin. Ta liczba gwarantuje że każdy znajdzie coś dla siebie, albo wybierzesz bardzo wolnego i silnego Zangiefa, albo szybką Cammy - dla każdego coś miłego. Ponadto nasza postać może walczyć trzema "stylami" - ism'ami. Do wyboru mamy X-ism, V-ism i Z-ism. W każdym z nich inaczej jest rozwiązania kwestia Super Combo i w każdym z nich dozwolone są inne zagrania. Przykładowo w X-ism nie można wykonać Alpha Countera czy blokować w powietrzu, za to ciosy naszej postaci są silniejsze, natomiast gdy zdecydujemy się na V-ism możemy zadać tylko oryginalne Super Combo, a chain combosy będą trudniejsze do wykonania. Tak więc możliwości jest 25x3=75! 75 różnych wariantów gry! Zapewne są tacy mistrzowie którzy i tak wszystkich zmiotą swoim Ryu, ale takich maniaków jest dosłownie garstka. Co do zagrań to jest ich całe mnóstwo - combosy, super combosy, chain combosy, alpha countery, reversale, specjale, air blocking, juggle i masa innych. Wprowadzono również taką ciekawostkę jak Guard Meter - postać z każdym blokiem traci "moc bloku". Gdy ta "moc" spadnie do 0, jesteśmy otwarci na każdy, nawet najbardziej zabójczy atak. Wskaźnik jednak dosyć szybko się restore'uje, więc nie ma obaw. Sama gra jest świetna. Tempo w jakim dzieje się akcja jest oszałamiające, a sama walka przyprawia o mocniejsze bicie serca. Zaiste, nie ma nic lepszego na stres niż wpakowanie przeciwnikowi Super Combosa na zakończenie walki, z efektownym rozbłyskiem - coś pięknego. Oprawa graficzna to jak w przypadku niemal każdej gry Capcom totalne mistrzostwo. Od poprzednich części szczególnie zyskała animacja - teraz jest naprawdę bardzo płynna. Wystarczy porównać high kick Ken'a z drugiej i trzeciej części - różnice widać odrazu. Tła są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, choć moim zdaniem to nie jest szczyt wyżyn na jakie mógłby się wspiąć Capcom. Pomimo to są oczywiście przewspaniałe :). Muzyka to już nie zwykłe remixy, a prawie całkowicie nowe kawałki. Każda arena ma swój track, który świetnie wpada w ucho i pasuje do tła czy też kraju w jakim rozgrywa się walka. Odgłosy pozostawiono prawie bez zmian, bo w tej kwestii lepiej być chyba nie może. Nie ma jakiegoś dominującego gatunku, są spokojne i wolne plumkania, oraz szybsze techno-beat'y. Ta gra trzyma przy sobie, wystarczy że raz "podłapiesz" i będziesz SF-zombie, który ma tylko jeden cel - "jeszcze tylko rundkę" :). W recenzji same superlatywy, od gry oderwać się nie sposób - cóż mogę więcej napisać? Chyba tylko "koniec" i idę grać ;). Ściągając Street Fighter Zero 3, stracisz impulsy na naprawdę pożyteczny cel. Ta gra to znakomity przykład - co tracą Ci, który są oślepieni panoszącym się 3D nowoczesnych maszyn. Swoisty majstersztyk 2D, którego bije chyba tylko Street Fighter 3, zaś równać mu się mogą jedynie Marvel VS Capcom oraz SNK VS Capcom. Mistrzostwo świata. |
||||
|