RECENZJA do gry Guilty Gear X Advance Edition (U) [1406] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Kiedyś wielką popularnością szczyciły się dwuwymiarowe bijatyki, w tym pierwsza część serii (jeszcze wydana na PSX-a!) Guilty Gear. Przez lata bijatyki rozwijały się do poziomu 3D (pierwszy Tekken), ale ta seria ani trochę się nie zmieniła! Dodatkowo przeskoczyła na Dreamcasta jako 2 części Guilty Gear Petit (są w tym serwisie). W roku 2001 powstała już Guilty Gear X, która wciąż była dwuwymiarową bijatyką :) ... ale jej sukces można zawdzięczać niezwykle szybką akcją, która po prostu kipi z każdej konsoli, na którą powstała, także i naszego GBA. Może takich gier jest niewiele na GBA, to niektóre na innych konsolach są hitami. Na tą konsole także (Tekken Advance), ale ta część Guilty Gear może z nimi konkurować bez wysiłku. Składa się na to wiele elementów. Między innymi - jak już wspomniałem - niezwykle szybka akcja. Nawet początkujący może pokusić się o bezmyślne wciskanie, bo na poziomie Easy przeciwnicy rzadko atakują. Ewentualnie przy końcówce mogą nas dziabnąć trochę bardziej. Hardkorowcy mogą zrobić z repertuaru ciosów każdej postaci niezwykły balet, który może skończyć się nagłym zgonem nieszczęśliwej ofiary. Wykonywanie combosów w tej grze nie nudzi się zbyt szybko. Odnośnie ciosów - w tej części NIE MA - tak jak w innych - podręcznej listy ciosów danej postaci. Można zaś pocieszyć się tym, że przy uruchamianiu trybu Arcade i wyborze którejś z postaci są wyświetlane niektóre kombinacje ciosów. A co jeśli ktoś nie zdąży tego zapamiętać? Gdyby nie to, to za grywalność od razu dałbym 10-kę! Odnośnie postaci - jest ich 14. Niektóre postacie mogą wywołać zdumienie - wśród nich jest pewien doktor (Faust), który jako broń ma powiększony skalpel, a podczas wprowadzania ciosów można powiedzieć, że... "wygina śmiało ciało". Wśród takich "odkryć" można doliczyć Millę - postać, która jedyna jako broń wykorzystuje... własne długie włosy! Chyba bardzo długo je... hodowała(?), bo wali jak z młota, miecza albo - uwaga - karabinka maszynowego! Nie, nie strzela nimi, tylko jeden kombos (domyślnie szybkie klikanie R aż do zmęczenia) powoduje, iż wali nimi z taką szybkością! Te, inne postacie i grafika stylizowana na mangę to niebywały plus serii! Niektóre postacie można pokochać za ponętny wygląd, inne podziwiać, innych się bać. Dodatkowo plansze odpowiadają adekwatnie oryginałom (chociaż GBA nie pozwala na aż taką ilość kolorów jak na innych konsolach). Wśród nich jest mój ulubiony - pałacyk, w którym można spotkać dwóch panów (jeden ma miecz z miotaczem ognia, a drugi potrafi każdego zelektryzować). Ostatecznie mogę narzekać na muzykę. Tutaj nie można doświadczyć rockowej eksplozji muzycznej, która jeszcze bardziej podkręcała akcję do niebotycznej wartości. Tutaj mamy tego tylko namiastkę i służy jako tło, a nie jako motyw. Chyba, że ktoś nie lubi rocka, wtedy może będzie zadowolony, że jako jedyna nie jest aż tak hardkorowa. Może to być jednak jeden ze współczynników, które zadecydowały o popularności serii. Jednym zdaniem (bardzo długim!) podsumowując: Guilty Gear X na GBA może się okazać najlepszą i najpopularniejszą bijatyką, która może spokojnie konkurować z takimi tytułami jak Tekken Advance. |
||||
|