RECENZJA do gry Splinter Cell Pandora Tomorrow (E) [1408] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Jakoś dotychczas nie udało mi się przekonać do hitów Ubisoftu przekonwertowanych na GBA (poza Raymanem). Prince of Persia: Sands of Time i pierwszy Splinter Cell były raczej dobrymi i „tylko” dobrymi platformówkami, a przy tym grami zupełnie innymi niż ich odpowiedniki na PS2. Podchodząc do Splinter Cell: Pandora Tommorow byłem nastawiony na grę równie średnią, co poprzedniczka. Okazało się jednak, że twórcy zrobili spory krok do przodu… Nie wiem od czego zacząć. Ta gra rzeczywiście mnie oszołomiła już po pierwszym kontakcie. Postać Sama Fishera przeszła drobne zmiany pod względem graficznym, nie są one jednak wielkie. Bardzo natomiast zachwycił mnie sposób jego poruszania. Sam Fsher żyje, nawet w 2D! Jego ruchy są dynamiczne i precyzyjne – już nie jest tak niemrawy jak w poprzedniej odsłonie. Poza tym autorzy zamienili statyczne 2D w pseudo 3D. Akcja nie jest przedstawiona w rzucie izometrycznym, ale na planszy są przedmioty ustawione bliżej i dalej. Sam może przywierać teraz do ściany praktycznie w każdym miejscu i może się ukrywać za przdmiotami na pierwszym planie! W pierwszym SC na GBA, gracz mógł ukrywać się tylko i wyłącznie w przeznaczonych do tego miejscach. Tutaj wystarczy kawałek cienia, duży kwiatek w doniczce, zasłona, szafa, cokolwiek, aby Sam mógł się ukryć. Dzięki tej innowacji wskaźnik, mający na celu określić jak bardzo twój bohater jest widoczny dla wrogów, nie jest już bezużyteczny. W SC: PT gracz czuje, że ma jakąś kontrolę nad akcją. Owszem, gra jest diabelnie liniowa, ale przeważnie masz wybór – przebiec na oślep przez cały poziom i palnąć piąchą w czerep każdego strażnika (nie jest to bowiem gra, w której starczy ci na nich amunicji), czy może po cichutku przekradać się z cienia w cień, eliminując wartowników tylko w ostateczności. W tej odsłonie przygód Fishera można, a nawet trzeba, ukrywać ciała. Zdecydowanie ta druga opcja jest dużo bardziej ciekawa. Wtargnięcie na terytorium wroga i pozamiataniu go z wszystkich przeciwników nie ma sensu. Tym razem można rzeczywiście poczuć, że SC to jako taka skradanka, a nie ciekawa platformówka. Poza tym poziomy są dużo większe i bardziej rozbudowane, a przez to checkpoint’y stały się rzadsze. Skoczył więc do góry i poziom trudności. Przeciwnicy zmądrzeli i poza schematycznymi zachowaniami mają trochę Sztucznej Inteligencji. Zaczęli już kumać, że jak ich kumpel leży na glebie, kiedy przed chwilą jeszcze stał, oznacza to, że coś jest nie tak. W poprzedniej odsłonie wartownicy potrafili reagować tylko wtedy, gdy wlazłeś im prosto przed oczy. W Pandora Tommorow możesz też mieć pewność, że gdy spróbujesz zaatakować dwóch przeciwników na raz, jeden z nich pobiegnie w tym czasie włączyć alarm. Graficznie program prezentuje się jeszcze lepiej niż poprzednio. Jest więcej obiektów, są bardziej szczegółowe, a do tego za większością z nich jesteś w stanie się schować. Do tego w znacznym stopniu została zredukowana pikseloza. Cała grafika jest gładsza. Ludzie, łącznie z Samem, nabrali bardziej żywych ruchów i nie musze się już skarżyć na matowe kolory. Grafika, choć w 2D, powala! I jeszcze dźwięk. Wreszcie mdłe i niemal niezauważalne melodyjki, zamieniono na coś „poważniejszego” (jak na możliwości GBA). Podczas misji przygrywa dynamiczna, szybko wpadająca w ucho muzyka. Po dłuższym czasie może nużyć, ale wtedy powinniście być już blisko końca gry :). Inne dźwięki też jako tako zrealizowano. Wciąż mógłbym nazywać je standardowymi… Ale nie, dźwięki nabrały jednak nieco „koloru” w stosunku do poprzedniej odsłony. Krótko mówiąc, Splinter Cell: Pandora Tommorow to świetna gra. Przejście poziomu może zająć nieco trudności ze względu na wysoko postawioną poprzeczkę, ale ukończenie go sprawia mnóstwo frajdy. Gra z pewnością nie jest przeznaczona dla tych, co preferują bieg naprzód strzelając po drodze do wszystkiego co chodzi i nie jest zegarem. Tu nigdy nie będzie zadania typu: „zabij wszystkich przeciwników”. Znacznie częściej otrzymasz informację: „pamiętaj, że nie wolno ci nikogo zabić, Fisher” :). Życzę miłej zabawy. |
||||
|