RECENZJA do gry Suikoden |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Suikoden jest jedną z najlepszych gier, w jakie dane mi było zagrać. Przeszłam ją dwa razy i stawiam ją na równi z grami z serii Final Fantasy. Zacznę może od fabuły. Główny bohater (można go nazwać jak się chce) jest synem generała Imperium, jednak wskutek pewnych wydarzeń dołącza do przeciwników Imperium. Jego przyjaciel zginął, ponieważ posiadał jedną z Run, której Imperium poszukiwało. Przed śmiercią przekazuje jednak Runę bohaterowi. Teraz ściga go zarówno Imperium, jak i mag, który chce zawładnąć potęgą Runy... Po śmierci lidera przeciwników Imperium, nasz główny bohater sam staje na czele armii. To wszystko to jedynie początek - w takcie gry dochodzą nowe wątki. Postacie są ciekawe, barwne, nie są papierowe. Pojawia się zdrada, miłość, nienawiść... Do swojej drużyny można wcielić aż 108 postaci. Jeśli uda się zwerbować wszystkich z nich, zakończenie będzie trochę zmienione, mianowicie zostanie wskrzeszona jedna z postaci... Która postać, na pewno domyślicie się gdzieś tak w połowie gry. Ale warto jest się trochę pomęczyć i skompletować wszystkie 108 Stars of destiny. Pewnie niektórych dziwi, jak można mieć w drużynie aż 108 postaci. Podczas walki można sterować tylko sześcioma z nich, poza tym często do misji są wybierane postaci, których nie można zamienić, ponieważ są potrzebne w fabule. Wielu spośród 108 bohaterów nie będzie nam dane użyć, bo po prostu nie opłaca się ich trenować. Po pewnym czasie zdobywamy zamek dla naszej armii. I tu widać, jak ta gra została przemyślana i dopracowana. Pełno jest w niej smaczków, takich jak na przykład możliwość wybudowania w zamku wanny, którą można ozdobić pozbieranymi w trakcie wędrówki artefaktami. Możemy także zatrudnić kucharza, gosposię, sprzedawcę, możemy zaprosić na zamek hazardzistę, u którego można wygrać (lub też stracić) pełno pieniędzy. Najwięcej pieniędzy wydaje się na ulepszanie broni - każda postać ma swoją broń, której nie może zmienić, lecz tylko ulepszyć u kowala. Ulepszenie oręża do maksymalnego, szesnastego levelu, pochłania ogromne ilości pieniędzy. Do broni można przyłączać fragmenty Run... Możliwości jest naprawdę wiele. Zapomniałam jeszcze dodać, że od czasu do czasu można stoczyć prawdziwą, ogromną bitwę, kierować tysiącami żołnierzy. W każdej turze decyduje się, co wojsko ma zrobić, a także wysyła się szpiegów, przekupuje wrogich żołnierzy by zdezerterowali lub przyłączyli się do nas, można wygłosić płomienną mowę do wojowników, by wykonali szarżę o zwiększonej skuteczności ataku... Napiszę teraz kilka słów o grafice. Jest dwuwymiarowa, dość starannie wykonana jak na czas powstania gry. Kolory są żywe, a każda z postaci różni się od innych. Zaskakują detale, takie jak odbicia postaci w wypolerowanych podłogach na zamku. Mogą trochę razić piksele, szczególnie podczas walki, w trakcie zbliżeń (gdy wykonywany jest specjalny atak albo critical hit, postać jest przybliżona i pikselowata). Zwykłe postaci nie mają swoich portretów, jednak wszystkie Stars of Destiny (postacie przyłączalne do drużyny) oraz bohaterowie kluczowi w fabule mają swoje wizerunki, udane, oddające charakter postaci. Można jeszcze się przyczepić do widoku mapy - jest mało zróżnicowana, drzewka wyglądają tak samo, zero urozmaicenia - ale na mapie świata nie spędza się zbyt dużo czasu, całe szczęście. Lokacje są wykonane dość starannie, inaczej wyglądają siedziby krasnoludzkie, inaczej mieszkają elfy, koboldy i ludzie. Inną sprawą jest muzyka. Jest cudowna - doskonale dobrana klimatem, poza tym ma jedną, ogromną zaletę - nie nudzi się i nie drażni ucha. Z resztą, świadczy o tym fakt, że muzyka ukazała się na płycie (co prawda do kupienia tylko w Japonii, ale liczy się sam fakt :D), a byle czego by przecież nie wydali. Melodia podczas walki jest taka w sam raz - stanowi dobre tło, nie wyróżnia się, a co za tym idzie - nie ma jak się znudzić. W sumie to nie mogę sobie nawet jej przypomnieć, a to dobrze o niej świadczy :) Podczas walki przecież spędza się bardzo dużo czasu i najważniejsze jest, by muzyka wtedy nie przeszkadzała. Melodie w miastach/wsiach/innych lokacjach są prześliczne, szczególnie te z górskich wypraw, z Gregminster, z wioski krasnoludów... Razić może trochę dźwięk - ten podczas walki. Uderzanie wroga powoduje takie dziwne odgłosy, że aż nie wiem, jak je opisać. W każdym bądź razie, wcale nie brzmią jak dźwięki uderzania wroga bronią :) Są to odgłosy niczym z jakiejś platformówki... Cóż, można to chyba wybaczyć twórcom - w końcu nie można mieć wszystkiego, prawda? :D Sterowanie jest intuicyjne, nie ma z tym żadnych problemów, system walki jest przejrzysty i również nie nastręcza żadnych problemów. Grę można przechodzić kilka razy, bo za każdym razem można odkryć coś nowego. Poza tym za pierwszym razem raczej nie zdobędzie się wszystkich postaci, no, chyba że gra się z solucją. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania tej gry. Naprawdę warto - jest to jakieś czterdzieści do pięćdziecięciu godzin wspaniałej rozrywki!! |
||||
|