RECENZJA do gry Silent Hill |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
"Chyba już tutaj byłem" - stwierdzasz, mimo iż cała okolica spowita jest gęstą jak mleko mgłą, a przeszywający strach towarzyszący każdemu stawianemu krokowi unosi się w powietrzu, nadając twojej podróży jeszcze więcej dramaturgii... Posuwasz się jednak dalej... Zaułek, na który się natykasz, aż ocieka śmiercią... Pierwsze. co się rzuca w oczy. to zbeszczeszczone ludzkie zwłoki, które jakiś żartowniś powiesił na drucie kolczastym. W dodatku jeszcze te łóżka szpitalne ubrudzone świeża krwią... Jeśli nie grałeś jeszcze w Silent Hill, a opowieści o duchach i innych straszydłach powodują u ciebie paniczne drgawki to ostrzegam cię z góry - motyw, który ci przedstawiłem, należy do tych mniej krwawych w chorym miasteczku... Ogłądając intro bez problemu można się domyślić, że mamy do czynienia z horrorem, i to w dodatku nie byle jakim. Pozbawiona wielu tęczowych odcieni barw grafika, za której pośrednictwem pokazano nam brudne okolice miasteczka, prezentuje wysoki poziom, a ścieżka dźwiękowa składająca się głównie z pojedynczych, hałaśliwych odgłosów tupania, krzyków oraz uderzeń w metalowe przedmioty sprawia, że czujemy się, jakbyśmy wpadli do najgorszego piekła na ziemi. Ponure lokacje oraz opustoszałe ulice Silent Hill budują w nas uczucie niepewności, sprawiają, że czujemy się tacy bezradni wobec całego zła krążacego po miasteczku. Co jakiś czas przygrywają nam kawałki utworów, w momencie kiedy atakuje nas jedna z dziwacznych bestii i zaczyna się szaleństwo. Ślepo machając nożem bądź metalową rurką wierzymy, że być może uda nam się ranić przeciwnika. W innych grach tego typu (których, nie ukrywając, jest zaledwie garstka) z bezpiecznej odległości mogliśmy eliminować poczwary, w Silent Hill natomiast składa się on głównie z przedmiotów egzekucji przypadkowo znalezionych w jakimś pomieszczeniu, na ulicy lub jakimś zakamarku, dzięki czemu zostajemy zmuszeni do bezpośredniego starcia z monstrum, co oczywiście podbudowuje klimat. Broń palna także została oddana do naszej dyspozycji, z tą tylko różnicą, że jest nieco mniej poręczna i słabsza niż "biała" część naszego arsenału. W dodatku często brakuje do niej amunicji. Skoro jesteśmy już przy narzędziach zbrodni, warto wspomnieć, że poczwary, które przyjdzie nam dzięki nim eliminować, nie pozostają nam dłużne... Ich niespodziewane ataki spowodują, że nieraz przyjdzie się nam cofnąć do defensywy... Nieprzewidziane, toksyczne wymiociny, wbijanie się kłami w skórę czy chwytanie resztkami tchu za nogi, kiedy są już na pograniczu dwóch światów, podniesie w naszych żyłach ilość adrenaliny... Bestionariusz, mimo iż wcale nie bogaty, budzi strach... Natkniemy się bowiem na standardowych umarlaków (których przedstawicielami są tutaj szpitalne pielęgniarki ze skalpelami w ręku oraz nawiedzone dzieci dzierżące w dłoniach noże), odarte ze skóry psy, dziwaczne ptaszyska, które wyglądem przypominają pterodaktyle, stwory z kanałów itd. Na każde monstrum należy obrać inną taktykę, gdyż różnią się one typami wyprowadzanych ataków oraz siłą własną. Miłymi przerywnikami między wykańczaniem kolejnych kreatur są liczne łamigłówki i układanki, których rozwiązanie powoduje otwarcie dostępu do kolejnych lokacji, zdobycia nowego oręża tudzież przedmiotu. Kluczem do każdej zagadki jest zazwyczaj jakaś wiadomość pisemna pozostawiona gdzieś na drodze naszej przygody, chociaż są wyjątki i niektóre zagadki będziemy musieli rozwiązać własnoręcznie. Nie są na szczęscie zbyt trudne, ale niektóre nie są niestety logiczne, przez co zostaje nam tylko metoda prób i błędów. Najważniejszą rzeczą w Silent Hill jest oczywiście klimat, który trzyma w napięciu, cokolwiek byśmy nie robili. Czynnikiem wspomagającym klimat jest ciemność, na którą natykamy się za każdym razem, kiedy penetrujemy kolejne lokacje. Towarzysząca nam prawie od początku koszmaru latarka pomoże je na szczęście rozświetlić, pozostawiając jednak w cieniu wszystko to, co najważniejsze... Także radio służace wyłapywaniu fal przekazywanych przez bestie pomaga w tworzeniu klimatu... Im trzeszczenie w radiu głośniejsze, tym pewniejsze staje się, że gdzieś za zakrętem czai się jakiś umarlak... Silent Hill - nietuzinkową produkcję, ociekającą krwią i pełną strachu mogę polecić właściwie wszystkim graczom, którzy mają wystarczająco mocne nerwy. Gra powinna się podobać zwłaszcza amatorom Resident Evil czy Dino Crisis, co chyba mówi samo za siebie... |
||||
|