RECENZJA do gry Adventures of Lolo (E) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Tak zwana gra logiczna - czyli odpoczynek dla przycisku autofire, a szansa na wykazanie się aktywnością mózgową. Dlaczego gry, w których trzeba myśleć są dość mało popularne ? Ponieważ wysiłek umysłowy raczej nie kojarzy się z relaksem i rozrywką, a tego chyba głównie od gier by można się spodziewać. Żeby "ruszanie głową" było przyjemne, gra musi być odpowiednio wykonana i spełniać specyficzne kryteria. Czy pierwsza część trylogii "Adventures of Lolo" podoła wyzwaniu? Tym się teraz zajmiemy. Gra wita nas intrem informującym o fabule. Ot, widzimy niebieską kulkę z kończynami i łzami w oczach, i rękę zabierającą kulkę różową, prawdopodobnie płci żeńskiej, sądząc po kokardce. Towarzyszy temu efekt migania obrazu i prosty dźwięk. Kolejna sekwencja ukazuje nam właściciela ręki w migającym polu siłowym, na dole oczywiście niebieski stworek, a w oddali zamek, do którego po chwili odlatuje czarny charakter. Kamera wędruje w górę, zatrzymując się na chmurach gdzie pojawia się tytuł gry. Dowiadujemy się min. że została wyprodukowana na licencji Nintendo przez HAL Laboratory. Wszystko utrzymane w wesołych kolorach nastrajających optymistycznie. Wszystko jest już teoretycznie jasne, więc możemy rozpocząć zabawę. Wchodzimy do zamku, gdzie uciekł porywacz, bo tam właśnie będą się odbywać nasze zmagania. Od razu zauważamy możliwość wpisania hasła do poziomu. Bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie że kto by za każdym razem rozpoczynał grę logiczną od początku. Hasła do poszczególnych poziomów otrzymujemy podczas ich trwania. Nie trzeba chyba nawet wspominać, że spisywanie ich jest do gry konieczne. Przed pojawieniem się pierwszej planszy czytamy krótką notkę o tym, że my - Lolo, musimy uratować ukochaną Lalę z rąk największego złoczyńcy... Do dzieła! Każdy poziom składa się z planszy wypełniającej ekran. Widzimy wszystko z góry, można by rzec że to swego rodzaju uproszczony rzut izometryczny. Z boku mamy informację o aktualnej liczbie żyć, posiadanej broni i ekwipunku specjalnego. Na planszę w sumie składa się jedna sala zamkowa - jesteśmy otoczeni murem, leżą różne głazy, rosną krzaki, czasem płynie strumyk. Zbyt sielankowo? Dokładnie. Są też dziwne stwory, ale nieruchome - ciekawe dlaczego? Naszym zadaniem jest zebranie serduszek umieszczonych w różnych miejscach i dojście do skrzyni, która otworzy nam drzwi do kolejnej sali. Jednak gdy zbierzemy wszystkie serca przeciwnicy budzą się i nie jest już tak różowo. Minusem tej części gry jest brak tutorialu czy też samouczka, dzięki któremu przygotowalibyśmy się do wyprawy. Poprawiono to w kolejnych częściach, ale dziś mówimy o tej. Metodą prób i błędów dowiadujemy się, że za zbierane serca (które i tak musimy zebrać aby otwarła się skrzynia) otrzymujemy amunicję (ograniczoną) dzięki której zmieciemy potwory z powierzchni sali. Zamieniamy ich w jajka, które po przesunięciu osłonią nas od pocisków ciskanych w nas przez inne stwory. Dostaniemy np. kładki które możemy położyć by przejść na drugą stronę strumienia, czy też możliwość przestawienia części podłogi, która zmusza nas do chodzenia w określonym kierunku i uniemożliwia powrót. Na planszach leżą też elementy do przesuwania. Pełnią one te same funkcje co unieszkodliwione potwory, jednak z tą korzyścią, że pozostaną sobą i nic się z nich nie wykluje. Grafika jest prosta. Dla co bardziej wymagających zbyt schematyczna, lecz nie powinno to przeszkadzać w tego typu pozycjach. Jest kolorowo, a przy tym bardzo przejrzyście i przyjemnie dla oka, nie męczy mimo niezbyt złożonych, aczkolwiek efektownych animacji. Wszystko jest sympatyczne, nawet czaszka która chciała by nas pożreć. Stylistyka plansz w ciągu gry się nie zmienia, dochodzą tylko nowe elementy, których działanie poznajemy podczas gry. Wszystkiemu towarzyszy bardzo przyjemna muzyczka, co prawda cały czas ta sama, ale aż tak nie denerwuje i nie przeszkadza w planowaniu rozegrania partii. Jest szybka i wesoła. Sterowanie jest proste i nie można się tu przyczepić pod żadnym względem, a jest to dość ważne, bo nie zabraknie też elementów czysto zręcznościowych: ucieczka od skrzyni do drzwi i goniąca nas rozszalała banda czaszek może przysporzyć sporo emocji. Poziom trudności powinien rosnąć im dalej zachodzimy, jednak jest to indywidualna sprawa gracza, ponieważ zdarza się, że zaliczymy przy pierwszym podejściu planszę, która spędza sen z powiek innemu graczowi i odwrotnie. Gra wciąga. Nie ma co ukrywać, że sukcesy na poszczególnych poziomach mobilizują do zmierzenia się z kolejnymi. Ktoś mógłby pomyśleć, sugerując się cukierkowatością oprawy, że jest to zabawa dla dzieci - nic bardziej mylnego, bowiem jest to pozycja dla wszystkich! Decydują o tym przyjemne elementy audiowizualne i grywalność stojąca na wysokim poziomie. Warto ją polecić jako grę generalnie, a w szczególności jako przedstawiciela swojego gatunku - udowadnia że myślenie może być przyjemne. |
||||
|