RECENZJA do gry Joy Mech Fight (J) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Możecie zgadywać czego to będzie recenzja. Wiecie jakie ja lubię gry i co znaczy słowo "fight" w tytule, czyli pora na kolejny fighting. Jeeej... hm, dlaczego tak słabo? Tak czy owak zapraszam na reckę gry "Joy Mecha Fight" na NES'a. Aby nie było żadnych pretensji lojalnie ostrzegam, że nie znam japońskiego. Z tego jednak co udało mi się wybadać, to w grze chodzi o pewnego rodzaju zatarg pomiędzy naukowcami. Ów ci dwaj stworzyli dużego, różowego robota bojowego (po co wiedzieć po co go stworzyli). Po tym incydencie jeden z naukowców przeszedł na złą stronę i wystawił inne roboty przeciw naszemu. Koniec końców mamy jednego robota, który będzie walczył z dziewięcioma innymi razy cztery plansze. W sumie w samym story przyjdzie nam się zmierzyć, jak wyszło z mnożenia, z trzydziestoma sześcioma innymi robotami. Jakby ktoś nie wiedział jest to wyjątkowo spora liczba jak na bijatykę. Ale, ale... z powyższego opisu wynika, że nie można wybrać sobie robota do walki. To jest prawda, jednak nie do końca. Pierwszy pojedynek musimy walczyć z góry ustalonym robotem (dość zabawnym). Cały bajer polega na tym,że możemy wybrać sobie przeciwnika spośród ośmiu w danej planszy. Jeśli stoczymy z nim trzy walki i wygramy, to ten robot przechodzi na naszą stronę. Następne walki więc można stoczyć innym robotem. W sumie możemy mieć osiem robotów (czy mechów - jak zwał tak zwał). Niestety można je zbierać tylko podczas pierwszej rundy. Podczas drugiej kolejne roboty tylko się niszczy i nie przechodzą na naszą stronę. A szkoda, bo dalej są naprawdę wypasione. System walki jest najważniejszy w tego typu grach. A jaki jest tutaj? Nic nadzwyczajnego: ciosy zwykłe,czyli kop i pięść w parterze, pierwszym piętrze i z wyskoku. Dodatkowo przerzut oraz trzy ciosy specjalne. Niby nic nadzwyczajnego, ale po co komu więcej? To NES i nie ma tutaj ciosów na miarę "Guilty Gear X". Poza tym ten system wystarcza zupełnie. Dodatkowym plusem jest samouczek ciosów, co stanowi duży plus (sprubujcie sobie rozpracować ciosy ośmiu postaci, spamiętać i grać na zmianę. Obwody mogą się spalić). Speciale robi się jednak dość prosto. Często wystarczy tylko przytrzymać dół i wcisnąc przycisk, by wyprowadzić strzał. Inne ciosy specjalne wyprowadza się równie łatwo, chociaż zdarzają się wyjątki. Sam pojedynek toczy się w ten sposób, że gdy robot zostanie pokonany, zwycięzcy "dopompowuje się" nieznaczną ilość energii i rozpoczyna się druga runda. Roboty-zwycięzcy nie zaczynają więc z pełną energią, co lekko urozmaica rozgrywkę. Wspomnijmy co nieco o możliwościach robotów. W tej grze wyraźnie czuć jakie roboty są ciężkie a jakie szybkie. To po prostu widać. Są roboty, które po prostu nie spadają w dół a opadają. Są także takie, co się wloką, śpieszą... ogólnie nasze postacie i przeciwnicy mają różne możliwości i są one w tej grze jak najbardziej dostrzegalne. Zaskoczyła mnie w tej grze możliwość zapisu stanu gry! Dość dziwna, bo nie wybiera się w menu opcji "save", ale po prostu wystarczy zresetować po walce, by powrócić do poprzedniego stanu gry. Ciekawe, nie? Gorzej gdy chcecie z powrotem zagrać w tą grę od początku. Ja za każdym razem zaczynałem od drugiej planszy i za nic nie mogłem się cofnąć do pierwszej. Wszystkie cechy gry omówione oprócz menu. Można tutaj wybrać oprócz trybu "story", tryb "1p vs cpu", "1p vs 2p" oraz "cpu vs cpu". Niestety można wybierać tylko roboty z pierwszej planszy a jest to dość krzywdzące. To zaledwie niespełna ćwiartka postaci z gry! Walczyć będziemy w różnych krainach, zaczynając od miasta, przez park rozrywki, ruiny, pustynie i na wielkiej wieży kończąc. Co prawda niektóre rundy się powtarzają, lecz to nie jest jakiś wielki grzech. Animacja postaci jest... hm... DOSKONAŁA! otóż postać składa się, tak jak Rayman, tylko z tułowia rąk, stóp i tego czegoś, co można nazwać głową. Dzięki temu zabiegowi nie trzeba było robić osobnych klatek animacji, lecz tylko wytyczyć drogę już gotowych. To powoduje świetne, płynne poruszanie się robotów. Trochę gorzej na tym tle przedstawiają się speciale, bo brakuje tutaj jakichś fajerwerków. Nie jest jednak źle, roboty wyskakują ponad plansze, upadając powodują trzęsienie się planszy, a akcja jest po prostu szybka. Tła na tle animacji wypadają dużo gorzej. Kolory są pastelowe i często brakuje im konturów, przez co są mało wyraźne. Niektóre plansze mają małą ilość kolorów, co mimo wszystko kłuje w oczy. Dobrze, że często plansze składają się z kilku backgroundów, czyli często coś się na nich dzieje. Muzyka jest najgorszą częścią gry. Nie wpada w ucho, nie zapada w pamięć, jest prosta i mało oryginalna. Dźwięki są takie sobie. Brak kwestii mówionych. Ta gra to bardzo dobra bijatyka. Gra się w nią przyjemnie i jedynie słabe tła i muzyka mogą zniechęcić. Jeśli będziecie rozsądnie w nią grać (nie więcej jak pół godziny dziennie) powinna wam dostarczyć dużo radości. |
||||
|