przejdź do informacji o grze

tytuł: Super Mario Bros. (E)
system: Nes [Pegasus] gatunek: Platform.
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Super Mario Bros. (E)

Umieścił: Mad_Man Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 23.03.2005, 15:00 Punkty: 10
Od czego zacząć? Od wstępu... no dobra, już zacząłem. I? Wstęp na temat gry. Tak bardzo chciałem napisać recenzję tej gry, a nie potrafię sklecić wstępu. mam parę pomysłów, ale zostawię je na rozwinięcie. No bo jak można zacząć wstęp tak zacnej, a jednak tak przeciętnej gry z punktu widzenia teraźniejszości? Może właśnie w ten sposób. Przed wami recenzja najsłynniejszej gry konsolowej (obok Contry) na NES'a. Proszę państwa przed wami "Super Mario Brothers"
Każda konsola ma swój symbol, znak i maskotkę, dzięki której można, bez czytania tytułu, zgadnąć o jaką konsolę chodzi. Mały test: Sonic, Crash, Super Mario, Pac-Man. połączcie te postacie z firmami takimi jak: Atari, Sony, Sega i Nintendo. Jeśli odpowiedzi same nie wskoczyły wam we właściwe miejsca to... zastanówcie się dłużej. A ja wrócę do rozwinięcia. Tak jak wcześniej zostało napisane, bohaterem dzisiejszej recki jest Mario. Jest to postać niezwykle charakterystyczna. Kto go nie zna zapewne nigdy nie miał konsolki Pegasus lub coś w tym stylu. Wróćmy do charakterystyki Mario. Jest to postać niezwykle odważna i szalona zarazem. Po czym to oceniam? Po jego postępowaniu. Sam jego styl jest niezrównoważony. Jak można ocenić gościa, który sam (czasem z Luigim ale zawsze osobno) szturmuje zamki, przechodzi lokacje z iście Rambowskim stylu, niszczy mury gołą pięścią, czy też wchodzi do przeróżnych rur i ścieków nie bacząc na konsekwencję? I to wszystko robi dla jednej kobiety. Księżniczki, ale zawsze jednej. Do czego zdolny jest chłop aby spędzić noc z dziewczyną :). Dodać należy, że ów maszynka wojenna zjada to, po czym normalny człowiek zalicza zejście. Jedzenie zdobywa ze znaków zapytania. Kwiatki, gwiazdki czy też muchomorki - to wszystko nasz drogi bohater zjada na surowo, bez przypraw ani popicia. Owszem, nie mam nic do jedzenia muchomorów ale aby zjeść takowy należy go przegotować dwa razy w wodzie i raz w smalcu (a i to jest niebezpieczne), a On, jakby nigdy nic, wchłonie go bez przeżucia. Też tak chcę. Piszę to dlatego, by dzieci nie próbowały przeistaczać rzeczywistość w grę komputerową (mordy przez Half-Life'a, wzywanie szatana przez Diablo a teraz zjadanie muchomorów na surowo przez Maria - jeszcze tego nam brakuje). Okie, skręciłem tyćkę, teraz prostuję. Skończyłem na odżywkach. Nie wiem czy Mario jest człowiekiem, mutantem czy cóś w tym stylu, ale reaguje w specyficzny sposób na każdy posiłek. I tak grzyb powoduje u niego nagły przyrost masy mięśniowej potrafiącej niszczyć mury, kwiatek powoduje zianie kulkami ognia a gwiazdka niebezpieczne dla otoczenia promieniowanie radioaktywne, zabijające każdego w pobliżu. Mario skacze wysoko niezależnie od wziętej dawki power up'ów, potrafi pływać, i zbierać monety do kieszeni z podwójnym dnem. Wszystko to ów człek robi bez mrugnięcia okiem, łatwo i przyjemnie, bez kropli potu i zmęczenia. Nie boi się niczego, co świadczy o jego zaciekłości oraz braku lęku przed nieznanym - z łatwością przejdzie przez murowaną drogę z krzaczkami, krainę z gigantycznymi grzybami, podziemia, rzeczki czy też zamki. jest też pieruńsko inteligentny, ponieważ w każdym zamku jest smok a On każdego pokonuje tym samym oklepanym sposobem. Po prostu geniusz. Z drugiej strony jest też naiwny, bo zalicza każdy zamek (a jest ich w sumie 4 x 8 krain) zamiast pójść prosto do zamku z księżniczką. Mimo wszystko takie akcje są wyjątkowo interesujące, ponieważ nie ma lepszego sposobu na pozbycie się wroga, niż zrównanie wszystkiego z ziemią. Poza tym co to by była za gra bez przeszkód.
O wyjątkowości naszego kumpla już napisałem, pora poruszyć jego wygląd. Niestety, wydaje mi się on słabo zarysowany. Mario ma nieskazitelną cerę koloru pomarańczowego, oraz rude wąsy. Chodzi w ogrodniczkach koloru białego lub zielonkawo-niebieskiego. I to by było tyle. Mario, ani wrogowie, ani nawet plansze nie mają jakichś szczegółów, na których można by zawiesić oko. Ich, zapewne zamierzona, geometryczna doskonałość powoduje jednak uczucie znużenia u gracza. Niebo zawsze ma ten sam odcień, chmurka zawsze ten sam kształt, a wrogowie ruszają się mało dynamicznie. Koopa powinien je lepiej nakręcić by zatrzymały one wonder-boya-Mario. Tak więc wygląd jest średni.
Maria dźwięki, czyli co można usłyszeć. W każdej lokacji (zależnie od rodzaju) słyszymy wkurzającą muzyczkę, której ma się dość po piętnastu minutach. Rozgłośnię radiową mają więc również słabo zarysowaną, bo nie ma tam porządnych zespołów. Shakira może i pobudziłaby gracza do intensywniejszej rozgrywki, lecz na razie jest biednie.
Czy Mario popełnia błędy? Nie, on jest doskonały. Jedynym błędem będzie jego spad do dziury pełnej lawy, czy też spotkanie wroga od innej strony niż górna. Niedogodnąścią (nie błędem) jest bezwład Maria podczas lotu. Nie można zawrócić gdy się wyskoczyło, co czasem denerwuje. Mimo wszystko ten świat jest doskonały dzięki swej prostocie. Cudne, nie?
Podsumowując: Super Mario to gra mało realistyczna (jak na platformera przystało), ze średnią grafiką (co usprawiedliwię podając za argument stwierdzenie, iż Mario to jedna z pierwszych gier na NES'a) i słabymi dźwiękami (no cóż... można wyłączyć) Wszystko to powoduje, że gra jest przeciętna. To dlaczego ją wam polecam? Bo wypadałoby znać grę, dzięki której NES stał się sławny. To nie jest zwykła gra - to historia. Tak. To historia...
Grafika: 6/10 Dźwięk: 4/10 Grywalność: 7/10 Ocena ogólna: 6/10