Baby Jo, czyli bobasek Jo to, na pierwszy rzut oka, sympatyczna platformówka z niemowlakiem w roli głównej. Dlaczego gra jest sympatyczna tylko na pierwszy rzut oka? Grafika jest bardzo kolorowa a obiekty mają grube obwódki, sympatyczna muzyka dość wbijająca się w ucho - gra niby typowo dla dzieci, a jednak nie... Choć zapewne w większości dla dzieci była ona przeznaczona. Cóż mogę tytułowi zarzucić? Fabuła polega na odnalezieniu drogi do domu, ponieważ Nasz bobas zabłądził - musimy dotrzeć do domu, do mamy. Gra zbudowana jest z 4 poziomów,, co wydawało by się BARDZO łatwe, ale to tylko pozory! Poziom trudności przekracza naśmielsze granice, bynajmniej nie dlatego, że poziomy są rozgarnięte czy też łatwo się w Nich zgubić. Cały problem w Naszym głównym bohaterze, który bardzo opornie zmierza do domu - A to nawali mu pielucha, podczas gdy w pobliżu nie ma świeżych pampersów do zebrania, a to skończy się mleko, które równieżnie zdarza się zbyt czesto, a to bobasek przydepnie kwiatek, który pluje w Nas 3X szybciej, niżpostaćpotrafi sięporuszyć, a może po prostu te "cudowne" skoki, dzięki którym często lądujemy w ognisku? Tak czy siak - dla dzieci ta gra się nie nadaje, więc polecam nieco starszym osobnikom jeśli chcą sobie popsuć nerwy! :) Osobiście dotarłem do 4 poziomu, który jest NIEREALNY. Poziom pierwszy - Las, drugi - JAskinia, trzeci - Piknik, czwarty - Miasto. |