RECENZJA do gry Comix Zone (E) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
SEGA jest firmą założoną w 1940 roku przez Amerykanów. Wydawała wtedy gry dla żołnierzy stacjonujących na froncie. Gdy wojna niespodziewanie się skończyła postanowiono w 1951 roku przenieść siedzibę do Tokio. Po wielu latach nadszedł czas przejść na rynek gier. Wypuszczono całkiem niezłe produkcje na automaty jak "Frogger" czy "Zaxxon". W czasem dorobiono się niezłej sumki, wynoszącej ponad 200 milionów dolarów. Postanowiono wtedy wypuścić konsolę SG-1000. Konkurowała ona z liderem Nintendo, ale niestety wyższości nie można jej przypisać. W dalszych latach zaszły wielkie zmiany i przeprowadzki w firmie. Budżet lekko się nadszarpnął co spowodowało straty, jednak nadszedł czas, kiedy firmę kupił prezes CSK –Isao Okawa. Z nim SEGA szturmem podbiła Amerykę swoimi konsolami (Genesis, Saturn, Dreamcast itp.). Do popularnych tytułów możemy zaliczyć: "The House of The Dead", "Crazy Taxi", "Sonic the Hedgehog", "Virtua Fighter" czy "Comix Zone". Oczywiście ten ostatni tytuł opiszę w tej recenzji. Gra niewątpliwie jest oryginalna, każdy to przyzna. Jest to typowa bijatyka chodzona, lecz z niesamowitym miejscem akcji: główny bohater został wciągnięty we własny komiks przez negatywną postać, którą stworzył. Sam czarny charakter stara się go unieszkodliwić i uzyskać ciało normalnego człowieka. Jest to oryginalny pomysł jak na bijatykę chodzoną, gdzie z reguły panowała komercja. W innych grach zawsze głównym celem była zemsta, wyczyszczenie z siebie zarzutów czy uratowanie bliskiej osoby; tutaj mamy sytuację odmienną. Warto również wspomnieć, że to nie jest fabuła jedyna w swoim rodzaju. W filmach czy kreskówkach często rysownik zostawał wciągnięty przez komiks. Dziwię się, że producenci jeszcze takiego konceptu na grę nie wykorzystali (do czasu wejścia Comix Zone). To było na tyle jeśli chodzi o fabułę. Teraz przedyskutujmy grę od technicznej strony. Najpierw zacznijmy od opisu menu. Tutaj jest niespodziewanie ubogo: „Start” i „Options”, to jedyne działy w menu. Prawdopodobnie autorzy nie chcieli zbytnio rozbudowywać gry. Ograniczyli ją do najważniejszego wątku – historii. Przyznam, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. Gra może w szybkim czasie znudzić nie oferując różnych trybów gry. Taki typowy gracz chce różnorodności w wypadku gdy pewna część się znudzi. Tutaj musimy się pogodzić z jednym trybem. Patrząc również na opcje to brakuje mi tutaj jednej ważnej rzeczy – poziomu trudności. Niestety, amatorzy nie mogą sobie ustalić na początek poziomu „Very Easy”. Muszą się brutalnie przyzwyczaić do realiów gry. W opcjach nie mamy zbyt przydatnych rzeczy. Sterowanie (można sobie zmienić klawisze), Jukebox czyli tak zwana szafa grająca oraz język, w którym chcemy grać (oczywiście nie ma języka polskiego). Jak sami widzicie to na nic się praktycznie nie przyda, a mogłyby być tak zupełnie inne i bardziej potrzebne rzeczy. No cóż, jedyne co nam pozostaje to wziąć się za grę! Przechodzimy do analizy gry podczas akcji. Po przejściu do świata komiksu należy się spodziewać, że wszelkie dialogi oraz efekty graficzne będą pokazywane tak, jakbyśmy grali na szablonie prawdziwego komiksu. Oczywiście nie będzie żadnych niespodzianek. Dialogi są pokazywane w chmurkach, wszelkie zmiany miejsca, czasu czy akcji są uprzedzone informacją w prostokąciku, uderzenia są poprzedzone terminami typu ”POW!”, „BOOM!” itp. Możemy również spotkać rękę naszego głównego rywala podczas dorysowywania kolejnego potwora. To jest naprawdę super sprawa. Klimat gry jest nieziemski. To jest jakby mały odpoczynek od standardowych nudnych ulic czy budynków pokazanych w innych grach. Za to właśnie "Comix Zone" jest taki niepowtarzalny. SEGA specjalnie zwołała kilku grafików robiących profesjonalnie szaty do komiksów. Powiem tylko tyle, że się naprawdę opłacało. Zostawmy jednak klimat i przejdźmy teraz do naszego bohatera. Mianowicie jest to zwykły człowiek nie posiadający szczególnych zdolności. Może to go usprawiedliwia tym, że nie umie żadnych rewelacji prócz piąstkowania i kopaniny. Niestety nie ma tutaj żadnej magii, super mocy lub przeobrażeń. Jedyną dodatkową bronią może stanowić to, co znajdzie. Daną rzecz może wykorzystać dla osiągnięcia danego celu lub zniszczenia przeciwnika. Wydaje mi się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Autorzy dobrze zrobili nie dając bohaterowi za dużo zdolności. To by było zbyt przesłodzone. Jeśli chodzi o żywotność, to z tym już lekko przesadzili. Turner (koleś którego sterujemy) jest z wyglądu dobrze zbudowany. Na pasku HP jest trochę inaczej. Trzeba całkiem ostrożnie grać by przejść całą grę. Możemy stracić cenne kreski nawet przy takiej błahej czynności jak rozwalanie beczek czy skok z wyższego poziomu (a o walce z przeciwnikiem nawet nie wspomnę). Nie lada wyczynem jest przejście do ‘następnej strony’, biorąc pod uwagę również fakt, że dostać jakąś pomoc medyczną jest niezwykle trudno. Taki już jest los. Jeśli się tym nie zraziliście, to zapraszam do gry! Grafika jest już w części opisana na górze. Wypisałem tam różne animacje podczas gry. Autorzy położyli duży nacisk na oryginalne efekty komiksowe, ale coś mi nie do końca pasuje. Mogłoby być odrobinę lepiej. Widać lekkie niedopracowanie grafy. To nie jest szczyt możliwości Genesisu, nie powiem też, że jest to zła szata. Myślę, że 9/10 powinno wystarczyć. Jakoś mi nie pasuje by dać tą najwyższą ocenę. Muzyka jest skomponowana przez Howarda Drossina, dobrze znanego kompozytora do gier. Stworzył tracki do "Sonica" lub "Baldur’s Gate'a". W "Comix Zone" pokazał również klasę. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Muzyka jest idealnie dopasowana. Nie reprezentuje zbytnio jakiegoś gatunku muzycznego i tak powinno być. Gracze nie powinni się czuć nieswojo przy wyśrubowanych stylach jak rock, techno itp. Najlepszym rozwiązaniem jest połączyć trochę te style. Ogólnie to gra jest bardzo oryginalna a zarazem trudna. Niełatwo jest ją przejść. Przydałaby się pomoc drugiego gracza albo zmniejszenie poziomu trudności. Niestety takiego czegoś nie ma. Grafika za to jest bardzo dobra i niewątpliwie jest to wizytówką tej gry. Można przy tej grze sobie posiedzieć, bo jest całkiem dobra. |
||||
|