RECENZJA do gry Koudelka |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Jednym machnięciem ręki zombie odrzucił dziewczynę na bok; lecąc strzaskała drewnianą barierkę i półprzytomna zatrzymała się na skrzyni. Jak przez mgłę widziała Edwarda - coś do niej krzyczał, gdy rzucił jej swój pistolet. Pozbawiony ust trup wydawał się do niego uśmiechać, gdy chwiejnym, ale szybkim krokiem zmniejszył dystans. Edward był ciężko ranny juz w momencie, gdy przyszła Koudelka, kobieta sprawdzająca stan swoich żeber po spotkaniu z ogrodzeniem, tak więc było mu prawie obojętne, czy umrze z ręki ożywieńca, czy też z ran, jakie poniósł. Prawie, bo wolał jednak ten drugi sposób. Nigdy w życiu nie przypuszczałby, że klasztor, w którym się teraz znajdowali, będzie krył takie tajemnice. Najgorsze było jednak to, że zombie nie mógł istnieć bez dużo silniejeszej magii. Bez magii tego, który ich wrócił z martwych, a więc kogoś znacznie potężniejszego niż ta ohydna karykatura człowieczeństwa, która pochyliła sie teraz nad nim. Mógł wyraźnie zobaczyć zsiniałą, miejscami oderwaną wraz z kawałkami mięsa skórę, wywrócone białka oczu - najbardziej przerażała jednak bezwładność, z jaką się poruszał. Jakby w ogóle nie miał kości, jak gdyby jakaś wewnętrza siła podnosiła kadłub uparcie dążący do wywrócenia się. Warkot dobywający się z gardła kreatury przemienił się w pełne euforii wycie, gdy zobaczyła bezbronność ofiary. Pan będze zadowolony, gdy ich martwe szeregi powiększą się o jeszcze jednego strażnika. Pierwszy strzał obrócił trupem, wyrywając w miejscu wylotu pocisku sporą dziurę - prawa ręka potwora wisiała już prawie na samej skórze. Drugi strzał rzucił martwiaka na ścianę - osunął się po niej, głowa opadła mu na pierś i znieruchomiał. Wielu z was pomyśli teraz, że ma przed sobą klona z serii Residentem w tytule i po części będą mieli rację. Jednakże Koudelka to nie Resident z jednego prostego powodu - do konfrontacji z zombiakami i resztą nawiedzonych dochodzi na osobnej planszy i jest to (w uproszczeniu) strategia turowa. Do tego dochodzi jeszcze element zdobywania doświadczenia i podnoszenia charakterystyk, a więc mamy RPG pełną gębą. Całość rozgrywa się w wielkim klasztorze (i to jest niezły pomysł), który niegdyś służył za więzienie o wysokim współczynniku resocjalizacji. Można by nawet powiedzieć, że ten, kto tam trafił, do końca życia nie popełnił już żadnego przestępstwa - pewnie dlatego, że w owym klasztorze umierał. W ostatnich chwilach zawsze towarzyszyli mu strażnicy-oprawcy dbając o to, by delikwent nie zszedł zbyt szybko z tego świata. Do tego miejsca przybywa nieświadoma historii tego więzienia dziewczyna i od razu ładuje się w wir wydarzeń. Już wkrótce dołączą do niej pomocnicy, sama uratuje im zresztą życie. Z uczestników prostych potyczek z umarlakami stajemy się niepostrzeżenie bohaterami dramatu, jaki rozpoczął się w klasztorze wiele lat temu i trwa do dziś, pochłaniając kolejne ofiary. Dowiemy się, co przygnało młodą kobietę do tego nawiedzonego miejsca i co wyjdzie jej na spotkanie. Ostrzegam jednak, że gra jest krwawa i może spowodować bezsenność u osób podatnych na tzw. "mocne sceny". Dotyczy to zwłaszcza dzieci. Mówiąc o Koudelce jako RPG trzeba zaznaczyć, że każda z kierowanych przez nas postaci opisana jest przez osiem charakterystyk [siła, wytrzymałość, zręczność, szybkość, inteligencja, umysł, szczęście, pobożność (?)], które możemy podnieść o cztery punkty, gdy osiągniemy kolejny poziom. Ale nie ma lekko - zaniedbanie pozostałych szybko odbija się na skuteczności postaci, nie mówiąc już o tym, że cechy są od siebie zależne - zbyt silne rozwinięcie jednej może przytłumić efekt drugiej. Warto więc dbać o równomierny rozwój parametrów. Dobrze widziane jest jednak natychmiastowe napakowanie wytrzymałości, gdyż naprzeciw nas stają coraz silniejsze stwory, a bossowie z ich masowymi atakami (walą we wszystkich naraz) mogą być po prostu zabójczy. By sobie z takimi dziadami poradzić, trzeba zaopatrzyć się w broń, i to nie kiepską. Zaoferowano nam niezły arsenał, począwszy od noża, przez miecze, dzidy, pistolety, na strzelbach i kuszach kończąc. Dodatkowo znaleziona broń może być wzbogacona o element magiczny, czyli np. może to być kij z z wampirzą zdolnością wysysania z przeciwnika energii lub many, ewentualnie podnoszący ilość HP. Używanie każdej z tych broni powoduje wzrost naszej skuteczności w posługiwaniu się nią. I tak w przypadku miecza, gdy podniesiemy swoje umiejętności, możemy walić trzy razy w jednej turze, podczas gdy na początku możemy tylko raz. Z pistoletu na wyższym poziomie również można strzelać trzy razy w ciągu kolejki. Jakie ma to znaczenie, nie muszę chyba tłumaczyć. Do dyspozycji bohaterów oddano również (a jakże) magię - jedni radzą sobie z nią słabo (Edward), inni lepiej (Koudelka, James). Możemy zaatakować przeciwników żywiołami (ogień, woda, wiatr, ziemia), wyleczyć siebie lub kumpla czy ożywić go; ewentualnie możemy skorzystać z magii podnoszącej nasze cechy (Fortify Ability). Z magią jest podobnie jak z bronią - używanie powoduje wzrost skuteczności. Zwiększa się zasięg i siła czarów, jednakże pobierana jest większa liczba MP potrzebna do rzucenia zaklęcia. Do poprawienia siły magii mogą przydać się także różnego rodzaju amulety, brosze, pierścienie i tym podobna biżuteria. Warto dopasować ją indywidualnie do potrzeb noszącego. Z tym arsenałem możemy stanąć w szranki z przeciwnikiem. Tu mała niespodzianka - początkowo może zadziwić ich wygląd (np. opętane krzesła czy stoły), ale w późniejszej fazie gry naszym oczom ukażą się "normalne" zombie, oderwane, wężopodobne ręce, zwłoki z oderwaną górą lub dołem tułowia przeszyte dodatkowo ostrzami - czyli to, co się może spodobać. A już na pewno spodobają się Wam dźwięki przez nie wydawane. Poza tym Koudelka oferuje jedne z najlepszych zrealizowanych cut-scenes, jakie dane mi było oglądać. Aktorzy zagrali fenomenalnie (zupełnie nie czuć sztuczności dialogów). Duży plus dla autorów. Muzycznie, no, tu już trochę ponad przeciętność - nie poraża, ale na pewno nie przeszkadza. Od strony graficznej gra prezentuje się całkiem nieźle - renderowane tła z poruszającymi się polygonalnymi postaciami, tak jak w Residencie. Dobrze zrobione są też filmiki (za wyjątkiem pierwszego), doskonale wprowadzające w nastrój. Jedynie w czasie walki wszystko jest liczone, plac boju to płaska powierzchnia, po której poruszają się postacie. Nic specjalnego. Dodatkowo wszystko dzieje się za wolno. Jeśli jednak przyzwyczaicie się do ociężałości (a nie macie innego wyjścia), to ukaże się wam (mam nadzieję) to, co objawiło się w Koudelce mnie - czyli coś podobnego do Parasite Eve i Residenta. Szczerze polecam tę grę maniakom mrocznych, krwawych klimatów oraz graczom gustującym w RPG :). |
||||
|