RECENZJA do gry Ninja |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Kto pamięta stare dobre lata osiemdziesiąte? Heh, zabrzmiało tak, jakbym pamiętał te czasy. Jest jednak pewna rzecz, która przypomina mi te czasy lepiej niż stare, wyblakłe zdjęcia czy też opowieści dziadków jak to było ciężko, na półkach w mięsnym tylko ocet, a kolejka do warzywniaka ma 200 metrów. Tą rzeczą jest pierwszy komputer - Atari 800 XL, ze stacją dyskietek 5'25 i pamięcią zewnętrzną. Jaka królowała na tym potworze gra? Panie i panowie, jedna z pierwszych - jak mniemam - chodzona bijatyka 2D: "NINJA" Są gry, które mają fabułę, są też takie, które jej nie mają. Kiedyś takie szczegóły się nie liczyły. Czy jakiś programista wysilał się aby wymyślić ideologię dla Pac-Mana? A może chociaż wspomniał o co walczymy w "Pongu"? Nie! Jednak NINJA nie jest grą, w którą gra się bez końca i w końcu kończymy z powodu jakże banalnego, jakim jest zmęczenie. Tutaj chodzi o zebranie siedmiu "idols" porozrzucanych w pokojach i wrócenie cało do punktu wyjścia. Dodajmy, że zebrana figurka dodaje nam uderzeń. Fabuła zatem zmusza nas do wejścia w budynek pełen złych gości i wyjście z niego cało. Do dzieła! Jak wspomniałem, jest to fighting, a jak każdy wie, najważniejsze w fightingu jest... jeśli jeszcze nie wiecie, to znaczy, że obce są wam moje poprzednie recenzje. Najważniejszy jest system walki. A jaki można wymyślić system walki za pomocą joya i jednego przycisku? Wygląda tak, że chodzi się za pomocą gałki, a bije się trzymając przycisk i gałką zmieniając kierunek w celu zadania innych ciosów. I tak np. trzymając tylko przycisk nasz bohater wyprowadza proste ciosy, ale już przycisk i przód daje kop, a przycisk i tył to już rzut gwiazdką. po prostu genialne w swojej prostocie, nieprawdaż? Mając ciosy trzeba znaleźć kogoś do zlania. Wrogów w grze mamy całe trzy rodzaje i uwierzcie mi, że w starych grach to dużo. Poza tym wrogowie nie różnią się tylko wyglądem, ale też samym systemem walki i odmiennym zachowaniem. Taki przeciętny śmieć ("thug") to tylko nieśmiało boksuje, czasem nawet się nie rusza a czasem sam wpada na lecącą gwiazdkę. Karateka to już boksuje, kopie, kuca i czyni to z gracją. Typowy berserker - zatłuc i zjeść. Evil Ninja to już prawdziwy miszczu. Skacze, kuca, przeskakuje gwiazdki, wyrzuca własne i atakuje kijem (śmiertelnie groźnym). Jeśli jest więcej jak dwóch wrogów to pozwala na atakowanie tego drugiego. AI jest w tej grze zaiste ciekawe. Wspomnijmy też, że zaczynamy na parterze, gdzie walczymy tylko z jednym gościem na jednej planszy, jednak gdy wskoczymy już na pięterko, mamy dużą szansę na walkę z dwoma bad guyami, na drugim piętrze z trzema itp. Grafika. Jak ją ocenić? Jeśliby brać pod uwagę możliwości Atari to ilość kolorów powinna być adekwantna do oceny grafiki :) Kolorów jest jednak sporo (chyba ponad szesnaście) a w jednej planszy, co się zwie Rainbow Room to jest ich chyba jeszcze więcej. Wyrażę to inaczej: grafika jest ładna, wyraźna, estetyczna, bez fajerwerków ale może się podobać. Co prawda nie ma takich szczegółów jak nos na twarzy, lecz już oczy są (małe, złote kreseczki). Jeśli miałbym jednak porównać grę do choćby NES'a to... ale tak się nie robi :) Muzyka i dźwięki. Nie musicie wierzyć, ale są! I są nawet niezłe jak na standardy Atari. Dźwięki to są nawet fajne. Każdy fan starych gier i tym podobnych doceni dźwięki i przypomną mu się te czasy, gdy w gry po prostu się grało. Po co to podsumowywać: po prostu moja pierwsza bijatyka :) Jeej, jeej, jeśli chcecie się dowiedzieć jak to kiedyś było, jesteście starymi fanami atari, lub po prostu chcecie wiedzieć w co grałem w dzieciństwie, zapraszam do ściągania. Reszta i tak nie doceni tej gry, nie poczuje tego czegoś, odwróci się z niesmakiem, zastanowi się jeszcze raz jak w takie coś można grać itd. itp. Ale ja swoje wiem: grać. |
||||
|