przejdź do informacji o grze

tytuł: Naruto Ninja Council (U) [2333]
system: Game Boy Advance gatunek: RPG/Akcja.
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Naruto Ninja Council (U) [2333]

Umieścił: -SpokoWap- Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 14.07.2009, 22:47 Punkty: 10
Naruto Ninja Council

Gier z blondwłosym Ninja, ubranym w charakterystyczne pomarańczowe wdzianko, ukazało się już na rynku naprawdę wiele. Także i przenośna konsolka GBA może poszczycić się kilkoma tytułami opartymi o anime Naruto. Przyjrzyjmy się jednemu z nich.

Naruto: Ninja Council, bo tak zwie się te dzieło, należy do typowego przedstawiciela platformówek. Biegamy, skaczemy, walczymy, zbieramy rozmaite ustrojstwa i walczymy z bossami - tak w wielkim skrócie można przedstawić przebieg gry. Twórcy jednak, korzystając z licencji, wdrożyli w grę kilka z pozoru ciekawych patentów, które to omówię za chwilę.

Fabuła tego tytułu...po prostu jest, gdyż niczego więcej nie można o niej powiedzieć. Kilka zdań przed każdym etapem, zero jakiegokolwiek budowania napięcia, czy jakichś większych celów naszej wędrówki - twórcy poszli po najmniejszej linii oporu, a przecież potencjał był znacznie większy. Trochę szkoda, aczkolwiek można na ten element przymknąć oko. W końcu to nie przygodówka.

Po rozpoczęciu gry i wyboru slotu, w którym będą zapisywane postępy gry, możemy ruszać do akcji. Zaraz, zaraz, zapomniałem o jednym, bowiem możemy sobie wybrać postać, w którą się wcielimy. Do wyboru dano nam rzecz jasna Uzumakiego Naruto i Sasuke Uchicha, to akurat było dość oczywiste. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego nie ma grywalnej Sakury? Przecież każdy, kto oglądał serial, wie, że jego akcja, przynajmniej na początku, skupią się na losach Naruto, Sasuke i właśnie Sakury. Hmm, czyżby jakaś dyskryminacja płci pięknej? Cóż, zostawmy już to. Sam wybór postaci nie wpływa jakoś szczególnie na przebieg gry, chociaż Sasuke jest nieco lepszym wojownikiem i gra się nim łatwiej.

Gra podzielona jest na kilkanaście krótkich etapów, a na końcu każdego czeka na nas szef, któremu musimy spuścić łomot. Podczas samych poziomów robimy to, co w każdej szanującej się platformówce. Biegamy, trzaskamy w oponentów (mało ciosów), strzelamy (za pomocą klawisza R), skaczemy i zbieramy symbole liścia. W całej grze jest ich 100, z czego mi udało się zdobyć 97. Pozostałych trzech niestety nie upolowałem. Za zbieranie liści otrzymujemy dostęp do albumu z wizerunkami postaci z anime. Dość przyjemna rzecz, fani na pewno zechcą zdobyć wszystko :-) Teraz przejdźmy do elementów, którę czynią tę grę dość nowatorską. Otóż, po przytrzymaniu klawisza B nasza postać używa techniki Ninja, zwane jako Jutsu. Każda postać posiada trzy rodzaje technik, które szczególnie bywają przydatne u bossów. Aby je użyć musimy posiadać napełnioną odpowiednią ilość niebieskiego paska (chakra). Po wykonaniu danego Jutsu widzimy stosowną animacje, która jest zazwyczaj dość zabawna i bardzo mangowa w swoim stylu ;-) Pasek chakry napełniamy...stojąc w miejscu. Rozwiązanie conajmniej nieudane i niedopracowane.

Oprócz tego mamy dostęp do zwojów z czarami odpowiadającymi za ziemię, wiatr, ogień i wodę. Niestety na każdy poziom są one z góry przypisane i nie możemy używać więcej jak jednego z nich. Służą one głównie do likwidowania przeszkód blokujących nam drogę, a używamy ich poprzez przytrzymanie przycisku R.

Walka z bossami wygląda z pozoru na typową bijatykę. U góry ekranu widzimy paski energii (naszej i przeciwnika) i musimy zrobić wszystko, aby pasek szefa zszedł do zera. Jednak sam przebieg tych walk jest bardzo anemiczny. Ciosów dano nam tyle co kot napłakał, techniki Jutsu niby coś tam pomagają, ale w sumie bardziej zależy tu od ślepego trafu, niż prawdziwych umiejętności. Walimy w klawisze i tyle, zero finezji. Przeciwnicy nie grzeszą inteligencją, trzaskają na ślepo, używają swoich, prostych do wyminięcia, technik (średnio ciekawe, choć znane z serialu), tak że ich pokonanie nie jest dużym wyczynem. Ponadto nawet jeśli stracimy wszystkie życia, to nie zaczynamy poziomu od początku, tylko od bossa (sic!). Nie wiem kto wpadł na ten pomysł, ale i tak już łatwa gra, staje się w tym momencie dziecinnie prosta.

No właśnie, stopień trudności. W tym momencie przechodzimy do największego mankamentu tego tytułu. Naruto Ninja Council jest ZBYT PROSTY. Rozumiem, że gra przeznaczona jest dla młodszych graczy, ale bez przesady. Nawet średnio rozgarnięta osoba poradzi sobie z nią w kilka godzin. Osobiście przeszedłem całość, uzbierawszy 97 ze 100 liści w niecałe dwie godziny... Plansz jest po prostu za mało i są zbyt krótkie, zbyt proste do przejścia. Zresztą wszystkiego jest tu za mało. Czuć spory niedosyt, gdyż potencjał był znacznie większy, a całość przypomina bardziej większe demo niż pełnoprawny tytuł. Szkoda. Żywotność przedłuża, o całe kolejne półtorej godziny, druga postać, ale ponowne przechodzenie tego samego nie jest szczególnie rajcujące. Dla tych, którzy jednak to zrobią, czeka mała niespodzianka, a mianowicie...trzecia grywalna postać :D Jaka? Sprawdzcie sami, o ile będzie Wam się chciało.

Oprawa graficzna stoi na bardzo średnim poziomie. Tła są jeszcze całkiem fajne, ale reszta elementów nie grzeszy dopieszczeniem, a animacja postaci i wrogów wygląda nieco sztywnie. Co do postaci, to muszę jeszcze dodać iż są zbyt małe, przez co tylko na statycznych animacjach możemy w pełni cieszyć się ich wizerunkami. W trakcie gry są nieciekawe i pokraczne.

Muzyka prezentuje się znośnie, utworów trochę jest i niektóre wpadają w ucho. Szkoda jedynie, że wykonanie ich stoi na poziomie GameBoya Color... GBA potrafi wygenerować znacznie lepsze efekty, nie rozumiem dlaczego więc zdecydowano się na tak archaiczne plumkanie. Co do efektów dzwiękowych, to są i tyle. Po prostu jakieś tam trzaski i praski, nic specjalnego. W grze czasami usłyszymy głosy kilku postaci, co jest barzo miłym dodatkiem, ale wyłącznie dla graczy, którzy mieli styczność z angielskim dubbingiem w anime. Ja bym zdecydowanie wolał japońksie głosy, ale cóż, trzeba brać co nam dają.

Reasumując, Naruto Ninja Council to gra przeciętna pod każdym względem. Ani jeden z jej elementów składowych nie wzbija się na wyżyny i raczej żaden Gracz nie wykrzyknie na jej widok "Co za cudo!". Taka sobie grafika, znośne udzwiękowienie, niski poziom trudności, a całość do łyknięcia w jeden krótki wieczór... Polecam tylko fascynatom serialu Naruto, zwłaszcza jeśli nie mają więcej jak 10 lat. Pozostali mogą sobie darować zakup, chyba, że wsysają obojętnie co, w czym tylko występuje żółtowłosy Ninja. Ja pograłem, nie uznaje tych 4 godzin (tyle zajęło mi trzykrotne ukończenie gry) za stracone, ale też już nigdy do niej nie wróce, a kartdridż na zawsze zniknie w odmętach samego dna szuflady. To powinno mówić samo za siebie.
Grafika: 6/10 Dźwięk: 6/10 Grywalność: 5/10 Ocena ogólna: 6/10