przejdź do informacji o grze

tytuł: TEKKEN 2
system: Nes [Pegasus] gatunek: Bijatyka
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry TEKKEN 2

Umieścił: tomciopaluch92 Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 14.03.2010, 21:26 Punkty: 10
Seria Tekken już dawno została obwołana najlepszą serią bijatyk na konsole. Tym razem mamy do czynienia z jej wersją na NES'a, która przywędrowała dzięki pracowitości pirackich koderów, najprawdopodobniej z Chin. Jak wypada ta gra na tle innych gier na NESa?

Pierwsze co od razu rzuca się w oczy to przede wszystkim błędny tytuł gry. TEKKEN 2, napis jaki widnieje na ekranie tytułowym nie ma nic wspólnego z drugą odsłoną tej nieśmiertelnej serii. Mówiąc krócej, ktoś sobie zażartował i wstawił do tytułu numerek dwa. Z początku byłem raczej zbyt optymistycznie nastawiony do tej gry, jednak im dłużej gracie w ten tytuł tym bardziej będziecie nim zawiedzeni.

Kim walczymy? Mamy całkiem sporą listę wojowników, lecz po raz kolejny jest to mylące, gdyż połowa zawodników to najzwyklejsze kopie. W ten sposób w menu tytułowym nie mamy 8 postaci, lecz 16. Mimo to, kim możemy grać? Do wyboru mamy Wang Jirney'a, Heihachiego Mishimę, Michelle Chang, Ninę Williams, Kinga, Paula Phoenix, Kazuya Mishime oraz Marshall Lawa. W samej grze nie uświadczymy o nich żadnej historii ani motywów, które nimi kierują, dlatego lepiej jest poszukać informacji o nich w internecie. Bohaterowie mają inny zestaw ciosów? Prawie. Bohaterowie niby mają animacje odpowiadające ciosom ich odpowiedników na PSX, lecz żadnych combosów postaciami nie wyprowadzimy. Możemy jedynie wyprowadzić kilka ciosów specjalnych, różnych dla każdej postaci, a których wykonanie to standardowe dół, przód + atak. Ważny jest jednak fakt, że nie dodano bohaterom żadnych ataków na dystans, ciosy specjalne to "tylko" ciosy. Co więcej część z nich jest zwyczajnie bezużyteczna. Ciosem specjalnym Lawa są trzy kopnięcia, jednak przeciwnik po jednym otrzymanym ciosie odskakuje do tyłu, przez co dwa kolejne ataki są bezużyteczne i wystawiają nas na kontratak. Nożycowe kopnięcie Paula jest jeszcze ciekawsze, bo zabiera zbyt dużo czasu na wyprowadzenie, a i tak przeciwnika nie trafi, bo nasz wojownik wyskakuje zbyt wysoko. Jakby tego było mało, istnieje jeszcze jeden bardzo poważny błąd, odbiera on właściwie całą przyjemność z gry. Gdy przeciwnik ląduje na ziemi jest całkowicie bezbronny, co owocuje tym, że kluczem do wygrania jest przewrócenie go i ciągłe wykonywanie niskiego kopnięcia. Przeciwnik nie podniesie się z podłogi a my wygramy PERFECTEM. Nieładnie, nieładnie…

Grafika na samym początku może się nawet podobać. Zachwyt minął mi gdzieś po pięćdziesiątej walce, ciągłe powtarzanie się walk na tych samych arenach potrafi zbrzydnąć i to znacznie szybciej niż myślałem. Zagłębiłem się w tę grę rozbierając ją na czynniki pierwsze. Spędzając więcej czasu przy tym tytule jego wady zaczęły wysypywać się jak z rękawa. Postacie choć nadal ładne i bazujące na pierwowzorach z PSX są „namalowane” jakby z pamięci… Nie mam nic do zarzucenia odwzorowanym strojom, lecz choćby twarze, które mi zupełnie gdzieś umknęły pod cieniem kostiumów, wyglądają co najmniej nieodpowiednio i nieproporcjonalnie. Na naganę zasługuje także bardzo prymitywna animacja postaci. Podobnie jak w omawianych przeze mnie Mortal Kombat na GameBoya, jest to widoczny (mało ale jednak) przeskok z animacji ruchu w animację ciosu, co daje nam właściwie efekt czegoś na kształt slajdów. Jak na ten rodzaj gry przystało, jeśli obu wojowników wybierze identyczną postać, druga z nich będzie miała inny kostium (będzie różniła się tylko kolorem np. spodni), drobnostka a cieszy ;). Poważnym minusem jest jednak to, że zanikają czasem fragmenty postaci, co tyczyło się bezpośrednio ograniczeń sprzętowych konsoli. Takie same Bugi miały miejsce w Mortal Kombat I, lecz w późniejszych wersjach gry zostały zminimalizowane.

Areny składają się z dwóch do trzech części, co można zauważyć dopiero wtedy, gdy nie jesteśmy skupieni na walce. Niby nic strasznego się nie stało, bo jest to oryginalny zabieg zapożyczony z „dużej” wersji Tekkena, lecz tutaj NES zaczyna się gubić… O czym mówię konkretniej, otóż gdy jeden z wojowników podbiegnie i kopnie przeciwnika a ten odleci kawałek dalej, części aren zaczną się chaotycznie przesuwać, aż nie załapią odpowiedniego położenia. Nie widziałbym w tym problemu gdyby nie to, że w bijatyce zawsze się coś dzieje, co powoduje ciągły ruch planszy.

Muzyka w grze jest dobra, choć mi kojarzy się raczej z jakimś RPG-o podobnym tworem, niemniej jednak przyjemnie się jej słucha, lecz z czasem się znudzi. Na moim przykładzie mogę powiedzieć, że to „z czasem” trwało około dwudziestu minut. Utworów jest kilka w zależności od areny na jakiej walczymy.

Gra Tekken 2 na NESa nie zasługuje, by chociażby próbowano ją wliczać w serię żelaznej pięści. Po pierwsze - gra została stworzona przez piratów. Po drugie - jej wykonanie jest złe. Po trzecie - jej wykonanie jest bardzo złe. Zdecydowanie nie polecam zaczynać przygody z bijatykami od tej gry, może jedynie być ciekawostką dla graczy zapoznanych z serią Tekken.
Grafika: 5/10 Dźwięk: 4/10 Grywalność: 4/10 Ocena ogólna: 4/10