Tylko w chorym świecie stworzonym przez firmę Incognito Entertainment sprzedawca lodów używa furgonetki do miażdżenia ludzi.Tylko tutaj głowa gracza-motocyklisty jest płonącą czaszką, a sfrustrowany policjant przyczepia do podwozia komplet rakiet ziemia-ziemia. Czternastu maksymalnie obłąkanych kolesi wyjeżdża na ogromną arenę, aby raz na zawsze udowodnić sobie, który z nich jest najbardziej chory.Twisted Metal Head On to w dalszym ciągu jeden wielki deathmatch. Nie ma szans, aby w tej serii pojawiły się zadania polegające na czymś innym, niż sianiu maksymalnej demolki. Wehikuły naszych wybrańców to uzbrojone po dach maszyny, których zadaniem jest wybić wszystko, co rusza się w zasięgu wzroku. Wybór pojazdów nie jest jednak wyłącznie kosmetycznym zabiegiem. Dwuślady są zwrotne i szybkie, ale rozpadają się zawsze po zdereeniu z jednym,góra dwoma pociskami rakietowymi.Furgonetki poruszają się natomiast jak żółwie, ale trzy lub cztery przyjęte na pancerz rakiety nie robią im z reguły większej różnicy.Ot i wszystkie zależności.
Mimo iż perspektywa grania w Twisted Metal Head On na Playstation Portable wygląda obiecująco(czternaście coraz trudniejszych poziomów, to nie jest kwestia dwóch wieczorów) w samej grze znalazło się kilka niepokojących spraw.Po pierwsze - przestarzałe mechanizmy grawitacji.Powiedzmy to szczerze- wehikuły zachowują sie jak puste kartonowe pudła walające się na wietrze. Absolutnie nie czuć ich wagi.Nieważne,czy siądziecie za kierownicą motocykla czy ciężarówki.Być może najwyższa już pora podnieść taktowanie procesorów o 100MHz i przeznaczyć trochę mocy konsoli na porządną fizykę świata. Drugim problemem jest naprawdę kiepska grafika. Rozumiem, że dzięki uproszczonym modelom pojazdów i maksymalnie opustoszałym arenom, gra pomyka w 30 klatkach na sekundę i nie zwalnia, nawet przy dużym zagęszczeniu przeciwników.Nie zmienia to jednak fakty,że pojazdy są brzydkie,maksymalnie klockowate i nijak mają się do swoich odpowiedników w renderowanych firmach. Boleść numer trzy to sterowanie.Wehikuły są lekkie,więc prowadzi się je strasznie chaotycznie.Ciężko namierzyć jakiegokolwiek przeciwnika.Przyznam, że jedyną rozsądną bronią są pociski samonaprowadzające,oczywiście z tej racji, że zwalniają nas z obowiązku trzymania przeciwnika przed maską.W tej grze ciężko skupić się na jechaniu przed siebie, a co dopiero na szukaniu oponenta i podążaniu za nim.
Wierzcie mi,że chciałbym znaleźć w przenośnym Twisted Metal jakieś super fajne elementy.Nieco na siłę mogę wskazać w kierunku ośmioosobowego multiplayera, a także nowego dla serii trybu kooperacji.Co jednak po nich, skoro do bólu popsuto sterowanie i fizykę, a bez tego nie idzie się przecież dobrze bawić. |