RECENZJA do gry God of War |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Ten kto przywiązywał uwagę do lekcji historii choć w małym stopniu na pewno kojarzy postać Boga Wojny. Tak, chodzi oczywiście o nikogo innego jak Aresa, lecz krążą gdzieś plotki, że to podobno Kratos… Przyznam uczciwie, że nawet w moim otoczeniu, czyli ludzi z zamiłowaniem do kultury antycznej, osobnik ten wywołuje mieszane emocje: jedni go uwielbiają inni zaś nienawidzą za to co zrobił i wciąż robi na naszych ekranach… Bez wątpienia należy dodać tutaj, że Sparta byłaby zapewne dumna z takiego wojownika, lecz o co tak właściwie mi chodzi? No właśnie, podczas gry dowiadujemy się, że nasz bohater w chwili zagrożenia oddał się (nie nie to nie tak jak myślicie) Aresowi. Postanowił ofiarować mu siebie dzięki czemu odniósł zwycięstwo. Jednak jak to zwykle w takich przypadkach bywa, aby nie było zbyt pięknie, nasz Łysogłowy sprzeciwia się bogu wojny a w dodatku przedstawiony jest tutaj jako krytyczna, a raczej bezmózga maszynka do zabijania innych, co wychodzi mu całkiem nieźle. Kratos jest zły… co pewnie zdążyliście już wywnioskować, lecz nie do końca. Gryzie go bowiem sumienie, co daje pole do popisu Atenie, która podstępnie skłania Kratosa do przeciwstawienia się Aresowi (ten ruszył na Ateny), obiecując w zamian wymazanie przykrych wspomnień z jego pamięci . Przyznam się szczerze, że ścielący się gęsto trup nie jest moim ulubionym gatunkiem gier, aczkolwiek są pewne wyjątki, dlatego też do "God of War" podszedłem ze sporym dystansem. Niestety, już pierwsze chwile gry owocowały w hordy nieumarłych wychodzących z podziemi. Podobnie było przez większość czasu od włożenia płyty. Wchodząc do wielu pomieszczeń możemy być pewni, że wróg tylko czeka na to, aż nasza stopa przekroczy progi. Niestety, gra nie jest zbyt konsekwentna bo do uniknięcia walki wystarczy przebiec do innego pokoju by móc spać bezpiecznie. Skoro zatrzymaliśmy się na wrogach to pociągnijmy temat owych ciut dłużej, bo tak naprawdę na nich opiera się gra. Oprócz tradycyjnego rozłupywania a właściwie rozrywania wrogów swoimi ostrzami mamy też możliwość specjalnego wykończenia wroga, co skutkuje często krwawą sceną i dodaje nam kilka jakże cennych czerwonych orbów, które przeznaczymy na udoskonalanie broni. Uwagę przykuwają także walki z bossami, które są jakąś odmianą od ciągłej sieczki i wymagają sporej koordynacji oko-palec. Na ruch nie mamy zbyt wiele czasu, przeważnie dwie lub trzy sekundy a wciśnięcie złego guzika zaowocuje dość bolesnym i kosztującym sporo życia ciosem przeciwnika. Jeśli szukacie różnic w rodzajach potworów to powiem wam, że urozmaiceń mamy kilka, aczkolwiek wydają się być one raczej miejscowe, tudzież różniące się jedynie odpicowaniem (potwory z Hadesu), niemniej Meduzy i Cerbery prezentują się ciekawie choć ich wygląd może nie zaspokajać najbardziej wymagających graczy. Oczywiście walka z potworami nie jest tutaj jedyną rzeczą jaką wykonujemy, czasami aby ruszyć fabułę do przodu jesteśmy zmuszeni do wykonania jakiegoś zadania. Cóż, zapiałbym teraz z zachwytu, lecz ci którzy mieli nadzieję na coś a la Tomb Raider mogą się boleśnie zderzyć z rzeczywistością. Mamy tutaj do czynienia z właściwie prostymi, wręcz banalnymi łamigłówkami a zadania „szybkościowe” nie są zbyt wymagające i z powodzeniem można je wykonać za pierwszym razem. Skoro już wspomniałem o grafice… Nie da się już ukryć tego, że gra ma już swoje lata a Playstation 2 nie jest tak mocny jak konsole obecnej generacji, dlatego też mamy tutaj płaskie uzupełnienia jak choćby „małe” posągi przy drzwiach i innego rodzaju bitowe zapychacze, które znajdują się zaraz obok prawdziwych modeli trójwymiarowych. Osobiście nie przeszkadzało mi to zbytnio, bo mówiąc prawdę nie miałem zbyt wiele czasu na przyglądanie się otoczeniu - wirujące wszędzie ostrza Kratosa uniemożliwiały dokładniejsze przyjrzenie się… Być może twórcy uznali, że nie jest to najważniejsze a walka i tak wprowadzi sporo zamętu i zajmie większą część ekranu… Szukając minusów mógłbym się przyczepić jedynie do pracy kamery, która stara się nam wszystko pokazać z jak najlepszego ujęcia, przez co niekiedy utrudnia to walkę np. gdy kamera rzutuje nam na ukrytą skrzynię, a my jesteśmy w trakcie walki. Bywa to frustrujące zwłaszcza wtedy gdy walczymy z większą grupą potworów. Muzyka, no cóż bez wątpienia jest ona najmocniejszą stroną pierwszej części "God of War" i idealnie pasuje do starożytnej Grecji. Ośmielę się nawet napisać, że to ona odwala tutaj robotę nadając grze jedyny i niepowtarzalny klimat. Oczywiście sielanką nazwać tego nie mogę, lecz utwory z jakimi zetknąłem się podczas walki sprawiły, że jak zahipnotyzowany spędziłem przy tym tytule sześć godzin pełnych odrąbanych kończyn. Pomimo, że nie lubię takich gier to Bóg Wojny przykuł moją uwagę i z pasją przeprowadził mnie przez swoją, nieco zakręconą i alternatywną wersję mitologicznego świata. Gra jest dobra, a nawet bardzo dobra, lecz nie jest dokładnie tym czego od niej oczekiwałem. Zabawa owszem i jest choć oglądanie ciągle tych samych sposobów wykańczania wrogów potrafi znudzić podobnie jak siekanina… Gdyby było troszkę więcej zagadek na poziomie i troszkę mniej bezsensownej walki tytuł ten byłby z całą pewnością lepszy. |
||||
|