RECENZJA do gry Fight Night: Round 3 |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Boks w poprzednich latach nie cieszył się zbyt wielką popularnością w świecie gier komputerowych, a gdy już takowa zaistniała, to gry te były co najwyżej przeciętne. Dlatego ktoś w EA wpadł na pomysł, żeby stworzyć Fight Night. Seria ta wprowadziła do tego gatunku sporo świeżości - innowacji, można śmiało rzec, że tchnęła w ten gatunek nowego ducha. Jednak co by tu się nie rozpisywać o początkach tej serii, zobaczmy jak się prezentuje Fight Night Round 3 - analogicznie patrząc trzecia cześć gry. Gdy uruchamiamy po raz pierwszy grę, po chwili czekania ukazuje nam się standardowo tworzenie profilu, pomijając to trafiamy na menu główne. Mamy do wyboru opcje, walkę, tryb kariery (o nim trochę później) itp. itd. Wszystko wygląda ładnie, przejrzyście, ale jak wiadomo gry nie ocenia się po okładce, czy też po menu. Nie chciałem robić blamażu w trybie kariery, więc włączyłem walkę. Do wyboru kilka kategorii wagowych, kilku zawodników jak np. Oscar De La Hoya, Roy Jones Jr., Bernard Hopkins, Joe Frazier, Evander Holyfield i Muhammad Ali. Wybrałem dwóch bokserów, wybrałem konfigurację i do dzieła... Byłem miło zaskoczony. Na pierwszy plan wysuwa się publiczność, która niestety nie jest zbyt ładnie oprawiona, ale i tak w sumie ona najmniej nas powinna obchodzić. Po chwili na ring wchodzi mój zawodnik wraz z trenerem. Na pierwszy rzut oka grafika bardzo dobra, animacja na wysokim poziomie, w tle słychać odgłosy komentatora i publiki, które było miło słuchać. Po chwili pojawia się przeciwnik i oto nastała pierwsza runda. Ruszyliśmy na siebie, już byłem przy przeciwniku, już chciałem wyprowadzić śmiercionośną kombinację lewego sierpowego, z prawym prostym, gdy zorientowałem się, że nie umiem uderzyć w przeciwnika. Co gorsza nie umiałem zablokować ciosów. Frustracja, szkoda gadać, blamaż... De La Hoya pobity przez jakiegoś przeciętnego boksera... Powrót do menu, w opcję i na ustawienia, zobaczyć co i jak. Muszę powiedzieć, że po chwili doszedłem do wniosku, że FNR3 ma innowacyjny system sterowania. Lewa gałka odpowiada za ruch naszego boksera. Za wyprowadzanie ciosów odpowiada prawa gałka, oprócz tego do dyspozycji mamy takie akcje jak blokowanie (R1), uniki (L1), klincz (trójkąt), nieczyste zagrania (kółko) i jeszcze kilka innych, które można bliżej poznać odpalając trening. Jednak mimo przegranej w oko mi wpadła bardzo dobra grafika, animacja, dźwięki (aż miło klepać się po ryju, gdy publika wiwatuje przy dłuższej wymianie ciosów). Grafika w FNR3 w stosunku do swej poprzedniczki niewiele się zmieniła, producenci dokonali tylko kosmetycznych poprawek, ale co z tego, skoro i tak gra nam się wyśmienicie? Bokserzy są bardzo dobrze odwzorowani, płynnie poruszają się po ringu. Już po pierwszej rundzie widać efekty walki na twarzy naszego boksera w postaci krwi, siniaków czy złamanego nosa. Bokserzy wyprowadzają płynnie swoje ciosy (lewy sierpowy, prawy prosty, prawy sierpowy, lewy prosty i KO). Po wyprowadzeniu kilku prostych widzimy jak z przeciwnika leje się krew, gdy go nokautujemy widzimy w trybie slow motion nasz ostatni cios i reakcje naszego przeciwnika, który pada na deski i ledwo się podnosi (o ile to robi). Ciekawie wygląda też sytuacja, gdy sędzia nam odlicza 10 sekund, wtedy musimy trafić analogami do punktu - a to nie jest takie proste na jakie się wydaje. W przerwie między rundami dochodzi do poprawek kosmetycznych naszego boksera. Możemy je zrobić sami - czyli nałożyć trochę pudru, żeby nie było widać siniaków, czy też pozwolić zrobić to komputerowi. Polecam tę drugą opcję, gdyż zrobi to szybciej i lepiej. Również otrzymujemy wskazówki od naszego trenera, który albo nas chwali, albo mówi co mamy polepszyć, co jest ciekawym urozmaiceniem gry. Żeby grę jeszcze bardziej urozmaicić, autorzy stworzyli naprawdę ładne kobiety, które odpowiedzialne są za pokazywanie numeru rundy w czasie przerwy (moim zdaniem najlepsza jest Pani, która pokazuję rundę 3). Miły widok dla oka, gdy znudzą nam się obite twarze. Trzeba również dodać, że EA znów nie zawiodło ze ścieżką dźwiękową i jak zawsze jest ona bardzo dobra. Autorzy pozwolili nam spróbować naszych sił w trybie kariery, gdzie możemy stworzyć boksera od podstaw lub grać jedną z legend boksu. Gdy wybieramy tę pierwszą opcję, to standardowo nadajemy imię, nazwisko, a także przydomek i pochodzenie naszego boksera. Później ustawiamy styl naszego boksera, jak ma uderzać, chodzić i bronić się. Na końcu bawimy się z kolorem skóry oraz wyglądem. Grę zaczynamy w lidze amatorskiej i z walki na walkę pniemy się do góry, żeby zdobywać coraz to większą popularność, która umożliwi nam walkę z najlepszymi. W późniejszym etapie gry, w czasie konferencji prasowych, możemy doprowadzić do ostrej wymiany zdań z naszym przeciwnikiem. Sami zobaczcie, jak to wygląda. Nasza kariera zależy od podpisywanych kontraktów, treningów (niestety wadą gry jest to, że przed walką możemy skorzystać tylko z jednego treningu, choć do walki możemy mieć, np. 7 tygodni... ale cóż takie życie). W trybie kariery możemy zarówno odwiedzić sklep, w którym kupuje się nowe buty, rękawice, spodenki, tatuaże itp. itd., dla naszego boksera. Jednym słowem, to kariera polega na tym, żeby od zera stać się super gwiazdą. Fight Night Round 3, choć dla wielu będzie kolejnym tasiemcem EA, który nastawiony jest na uzyskanie jak największej ilości wpływów, to dla mnie jest to obecnie jedna z najlepszych gier w swoim gatunku, którą mogę polecić każdemu. Gra szybko się nie znudzi, a jest także dobrym odstresowywaczem, gdy chcemy jakoś wyładować swoją agresję. |
||||
|