RECENZJA do gry Jak 2: Renegade |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Jak 2: Renegade Jak 2:Renegade jest (jak chyba widać) drugą odsłoną serii, zrobioną przez „Naughty Dogs”- twórców, co najmniej równie popularnej serii pt. Crash Bandicoot”. Gra opowiada o losach wyrzuconego w przyszłość (we wstępie), tytułowego bohatera Jak’a, który jest jakimś (po wydarzeniach w jedynce) kosmicznie dopakowanym ćwierć elfem, ćwierć niewiadomo-czym. Tuż po przybyciu do przyszłości zostaje pojmany przez tutejszą „policję”, czyli Crimson Guards (karmazynowa straż, tak dla niewtajemniczonych), będącą na usługach Barona Praxis’a- tutejszego prezydenta i potwornie wrednego typa. Jak zostaje wtrącony do więzienia, gdzie przeprowadzane są na nim dość nie przyjemne doświadczenia z użyciem „dark eco”, w wyniku czego, uzyskał nowe, jeszcze fajniejsze i bardziej destrukcyjne możliwości. Oczywiście nie trafia do tych czasów sam. Po połowie roku spędzonej w pudle, Jaka w końcu odnajduje jego side-kick: Daxter- gadająca łasica, jednak nie zawsze tak było, postać zmienił, po wypadku z dużą ilością dark eco, teraz stara się wrócić do pierwotnej postaci, ale żeby dowiedzieć się, kim naprawdę się stał, musicie przejść część trzecią. Wraz z nimi trafili tu także, Sage i Kira, także przyjaciele, z którymi jednak spotkamy się nieco później. Co do wrogów, to po pewnym, dość interesującym zwrocie akcji, do nieprzyjemnych typów oprócz Praxis’a dołączy jeszcze jeden, o o wiele ciekawszej historii i zamiarach. No i tyle tytułem wstępu, czas przejść do konkretów. Grafika jest całkiem przyjemna i kolorowa, choć mogłaby być nieco bardziej ponura w pewnych sytuacjach. Animacja także jest niczego sobie, a framing chyba lepszy być nie może. Wszystko jest bardzo schludne i płynne. Na ekranie widać tylko to, co trzeba i tylko wtedy, kiedy trzeba. W lewym dolnym rogu ukazuje się licznik życia, wraz z licznikiem eco. Nad nimi znajduje się liczba kryształów i kul/jajek. Te pierwsze zamieniamy na nowe umiejętności w walce. Te drugie na bonusy: najpierw śmieszne, potem przydatne. W prawym dolnym rogu widać mapę najbliższej okolicy, z zaznaczonymi miejscami, w których możemy pobrać lub wykonać zlecone nam misje. W prawym, górnym zaś rogu ukazuje się aktualnie dzierżona broń energetyczna w raz z amunicją. Świetnie wyglądają także cut’sceen’y. Są dobrze wyreżyserowane, płynne, dobrze uzupełniają akcję i opowiadają historię, która jest chyba najlepszym elementem. No i te dziewczęta :D. Gameplay jest prosty i dość intuicyjny. Poruszamy się za pomocą lewego drążka analogowego. Po za tym podstawy: jeden przycisk do skoku, dwa różne ciosy- bo ile można by robić wciąż to samo; turlanie się, możliwość skorzystania z mocy eco oraz wsiadanie do „samochodu” lub „motocykla”, a właściwie jednego z poduszkowców. Podczas jazdy wozem, tak jak i normalnie możemy korzystać z broni, którą wyciągamy(w zależności od typu) za pomocą jednego ze stab’ów- klawiszy kierunkowych. Tu sterowanie to gaz, hamulec ze wstecznym, skręcanie analogiem i zmiana na jedną z dwóch automatycznie zdefiniowanych wysokości lotu. Słowem nic specjalnie skomplikowanego. Dźwięk jest dość przyjemny. Muzyka raczej dość stonowana, dostosowuje się do sytuacji, a czasem w ogóle jej nie ma. Zwykle jest to albo proste techno, albo kawałki rock’owe. Odgłosy walki także złe nie są. Każdy gnat brzmi inaczej, wyraźnie słychać wybuchy, inaczej także brzmi trafienie pocisku w ścianę, inaczej w przeciwnika i inaczej w pojazd. Różnica nie jest jednak duża. Lekko przesadzone są za to odgłosy uderzeń fizycznych. Aktorzy do dubbingu lepiej wybrani być chyba nie mogli. Każda postać ma swój własny zdecydowanie wyróżniający się głos, sposób mówienia. Nawet z zamkniętymi oczami można by poznać, która postać się wypowiada, nawet, jeśli występowałaby dopiero po raz drugi. Szczególnie charakterystyczny jest głos Daxtera, który miele ozorem jak opętany i specjalizuje się w rzucaniu kawałami nawet w najniebezpieczniejszych sytuacjach. Podsumowując, ta gra nie ma wyraźnie słabych stron. Dobra jest zarówno grafika, jak i dźwięk oraz grywalność. Wszystko jest tu dobre, ale nic nie ulewa się do historii, która jest najmocniejszą stroną tej produkcji i jedną z najlepszych fabuł w grach konsolowych. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia seria gier oparta jedynie na niesamowitej grafice, ale na równowadze i wspaniałej historii. Polecić ją mogę chyba każdemu, ponieważ nie brakuje tu zarówno akcji, dreszczyków emocji w wyścigach, elementów zręcznościowych i prostych (bardzo prostych) zagadek logicznych, na charakterystycznych platformach, mapach i torach. |
||||
|