przejdź do informacji o grze

tytuł: Mortal Kombat: Deception
system: Playstation 2 gatunek: Bijatyka
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Mortal Kombat: Deception

Umieścił: tomciopaluch92 Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 21.10.2009, 15:00 Punkty: 10
Mimo iż od premiery tej gry minęło już sporo czasu, nadal budzi ona kwestie sporne w odczuciach fanów serii. Mortal Kombat: Deception jest drugą z kolei odsłoną śmiertelnej walki jaka ukazała się na konsole Playstation 2. Po świetnym, lecz mało mrocznym Śmiertelnym Przymierzu, panowie z nieistniejącej już niestety firmy Midway, obiecali nam powrót do korzeni… Czy im się to udało?
Jak wiemy fabuła w tej serii nie należy do zbyt skomplikowanych. Tym razem nie stawiamy czoła złemu imperatorowi, czy przymierzu jakie zawarli miedzy sobą dwaj czarnoksiężnicy. Tym razem naszym celem jest pokonanie zła, które obudziło się pod postacią smoka Onagi (kosztem Reptile’a, który został wchłonięty przez jajo, z jakiego zrodził się główny boss). Głównym bohaterem zawiłych dziejów tej części jest niejaki Shujinko. W trybie Conquest zostajemy przeprowadzeni przez jego życie, począwszy od małego chłopca, aż po poczciwego starca. W Deadly Alliance mogliśmy jedynie wystukiwać kolejne, coraz to trudniejsze kombosy, w szóstej odsłonie sterujemy już postacią, w dodatku mamy pewną dowolność w wyborze miejsc do jakich możemy się udać. Można powiedzieć, że jest to jak gdyby osobna gra. Przemierzając sześć światów natkniemy się na różną kulturę osób w nich mieszkających, co widać podczas rozmów z mieszkańcami, czy choćby rodzajach ich zachowań. Najspokojniejszymi miejscami wydają się być Edenia i Orderrealm, gdzie każdy jest nastawiony do osoby Shujinka przyjaźnie, natomiast najbardziej nieprzyjaznym jest Netherealm w, którym czuć niechęć do twojej osoby. Często zdarzy się, że właśnie tam nas okradną lub po prostu pobiją. Kolejnym ciekawym aczkolwiek nieuniknionym rozwiązaniem było stawianie na naszej drodze postaci dobrze znanych ze smoczej sagi. Spotkamy stare, dobrze już znane postacie, takie jak choćby znaki rozpoznawcze tej gry Scorpion i Sub-Zero czy też Kitana, jak i postacie dopiero zaczynające karierę (Li-Mei, Bo Rai-Cho, Hotaru). Tryb Conquest jest, bez wątpienia, jedną z ciekawszych nowinek jakimi twórcy nas uraczyli. Jest miłym oderwaniem od ciągłego rozlewu krwi i wyrywania głów z kręgosłupem.
Przejdźmy teraz do gry właściwej. Początkowo dostępna jest połowa zawodników - z dwudziestu czterech postaci możemy wybrać dwanaście. W większości są to weterani, lecz od razu mamy do wyboru też cztery nowe charaktery, czyli Hotaru, Kobra, Darrius, Ashrah. Jeśli o nowych wojownikach już mowa to jest ich ośmiu, prócz już wymienionych jest jeszcze Kira, Dairou oraz Havik. W skrzyniach jakie odkrywamy w wymienionym już trybie Conquest odblokowujemy kolejnych zawodników. Już przed premierą Mortal Kombat: Deception, mówiło się o powrocie starych postaci i faktycznie tak jest. Powracają postacie już „zapomniane” takie jak Nightwolf, Mileena, Sindel czy Baraka, mamy też złączenie fighterów w postaci NoobSmoke’a. Jak dla mnie bynajmniej nie jest to trafne rozwiązanie i ten wojownik nie przypadł mi do gustu. Sam system walki nie zmienił się względem poprzedniczki, tak samo ma się sytuacja z enginem. Tradycyjnie już każda z postaci posiada trzy style walki, w tym jeden z bronią. Można blokować też ciosy, co jest nowością, lecz zrezygnowano z możliwości wbicia broni w ciało przeciwnika.
Areny w grze są o wiele bardziej mroczne, niż w poprzedniej części, nowością są też pułapki śmierci. Wystarczy tylko wepchnąć w nią przeciwnika i już mamy wygraną w kieszeni. Obejrzymy krótką sekwencję filmową zależną od tego w jaką pułapkę wpadł przeciwnik. Możemy też rzucić wrogiem o ścianę aby ta rozwaliła się i przeciwnik został przerzucony do innego pomieszczenia. Większość lokacji na których przyjdzie nam stoczyć walki jest znana już ze wcześniejszych części smoczej serii.
Esencją Mortal Kombat są wykończenia, w Deception mamy ich po dwa na każdą postać. Jak już zapewne się domyślacie są one brutalne, lecz czasami też wyjątkowo przesadzone, lub po prostu głupie, za przykład mogą posłużyć pierdząco-bekające fatale Bo Rai-Cho. Nowością względem poprzedniczek jest wykończenie nazywane potocznie jako Hara-Kiri. Jest to nic innego jak zwyczajne odebranie sobie życia, uniemożliwiające tym samym wykonanie Fatality. Ciekawe rozwiązanie, urozmaicające grę.
Mamy możliwość zagrania też w dwie minigierki: Chess i Puzzle Kombat. Szachy to po prostu uatrakcyjniona zwykła walka, gdzie zamiast tradycyjnych pionków wybieramy dostępnych zawodników.
Puzzle Kombat jest natomiast czymś na miarę popularnego tetrisa, można powiedzieć, że tak właściwie jest to ulepszony tetris z walczącymi na dole zawodnikami. Nie należy tutaj walczyć, lecz odpowiednio ułożyć klocki a następnie stłuc je przy pomocy symbolu smoka o odpowiednim kolorze.
Koniec końców, nowy Mortal Kombat to godny następca serii z kilkoma ulepszeniami, świetną muzyką i ciekawymi rozwiązaniami. Miło zobaczyć starych zawodników, choć niektórzy zawodzą, zwłaszcza nowi fighterzy. Warto spędzić trochę czasu w trybie Conquest, aby zagłębić się w wydarzeniach sprzed turnieju, jak i odkrywać nowe skrzynie kryjące różne bonusy. Mimo iż gra niektórym może wydawać się nazbyt wtóra do Deadly Alliance, powinno się przynajmniej w nią zagrać, aby poczuć ten ciężki i mroczny klimat starcia dobra ze złem, oraz stanąć do rywalizacji na świetnie przygotowanych arenach.
CZAS NA PLUSY I MINUSY
+Conquest
+Powrót starych postaci
+Death Traps
+Areny
+Minigierki
+Klimatyczna Muzyka
- Niektóre Fatality
- Nowe postacie
- Połączenie Smoke’a z Noob Saibotem
- Dla niektórych zbyt małe zmiany względem poprzedniczki
Grafika: 9/10 Dźwięk: 9/10 Grywalność: 9/10 Ocena ogólna: 9/10