RECENZJA do gry Assassin's Creed |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Assassin's Creed to pierwszy next genowy tytuł, w który miałem przyjemność pograć przez parę minut w Media Markt. I tu niestety popełniłem wielki błąd, gdyż ciekawość i chęć zagłębienia się w grze była tak wielka, że musiałem kupić PS3, żeby móc moje plany zrealizować. Choć wydatek spory, to nie żałuję, Assassin zrekompensował mi ból wydania mojej ciężko zarobionej kasy na konsole. Ale koniec z moim wywodem, przejdźmy do tego co kociaki lubią najbardziej. Lekcja historii Assassin’s Creed ma lekko fantastyczną fabułę. Czemu fantastyczną? No bo wątpię, że jest Wam znane pojęcie pamięci genetycznej. Jeżeli chcecie zaspokoić głód wiedzy i dowiedzieć się coś więcej o tej jakże ważnej definicji naukowej to odsyłam do encyklopedii. Ale wracając do wątku głównego, to autorzy sugerowali się tym terminem przy tworzeniu fabuły. Jak to wygląda w praktyce? Poznajemy młodego barmana, którego przodek Altair, należął do zakonu asasynów. Tę informację podłapała pewna organizacja, która porywa chłopaka i grożąc śmiercią podłącza go do Animusa, urządzenia, dzięki któremu będzie mógł cofnąć się pamięcią do czasów swojego przodka i pokierować nim w czasach trzeciej krucjaty. Skoro wiemy jak wygląda sytuacja barmana, to trzeba też przybliżyć sytuację Altaira. Jest zbyt dumny i porywczy, przez swoje nieposłuszeństwo, zostaje dotkliwie ukarany. I tak przez 90% rozgrywki będziemy musieli się starać, by Altair odzyskał swój honor, a zrobić to możemy tylko za pomocą pomyślnie wypełnionych zadań. I tak z innej beczki, wszakże to już małe dzieci wiedzą, że za swoje czyny ponosi się odpowiedzialność. Diabeł tkwi w szczegółach Trzeba już na początku przyznać, że Ubisoft odwalił kawał świetnej roboty. Dlaczego tak uważam? Już dawno nie grałem w grę, gdzie autorzy tak bardzo przywiązywali się do szczegółów. Chcecie pierwszy z brzegu przykład? Proszę bardzo, miasto. Developerzy starali się odwzorować każde miejsce, które spotkamy podczas rozgrywki, za pomocą planów i dzienników historycznych. Naprawdę wielki szacunek za chęć i efekt, który jest piorunujący. Miasta są naprawdę sporych rozmiarów, z dużą ilością uliczek, gdzie można się łatwo zgubić. Wtedy z pomocą przychodzi Nam największy atut naszego zakonnika, wspinanie się po budynkach. Taki średniowieczny parkour. Muszę również pochwalić całą oprawę audio-wizualną. Autorzy opracowali genialny silnik graficzny, który cieszy nasz wzrok, a przy okazji przetwarza dużą mapę bez żadnego problemu, więc nie będziemy mieli problemy z doczytywaniem poziomu. Jeszcze zostaje nam kwestia muzyki w grze. Ścieżka dźwiękowa w grze jest naprawdę świetna. Muzyka wspaniale współgra z tym co się dzieje w danej chwili, np. podczas pościgu, można usłyszeć nastrojową muzyczkę. Byle do przodu Gra podzielona jest na osiem rozdziałów, gdzie pierwszy to tutorial, który wprowadza nas w tajniki Assasinów, a ostatni to finał, który zaskoczy pewnie sporą część graczy. Gdy przejdziemy każdy rozdział Altairem, to wracamy do czasów współczesnych, żeby praprarwnuk mógł się dowiedzieć coś więcej na temat eksperymentu, któremu jest poddawany. W czasie gry, natkniemy się na blokadę pamięciową, tzn. dany obszar mapy nie będzie dostępny na tym etapie gry, musi trochę czasu upłynąć za nim cały świat stanie przed nami otworem. Niestety, developerzy nie przemyśleli wszystkiego do końca. Chodzi mi tu głównie o misję, gdyż praktycznie przez cały czas ciągniemy do przodu wątek główny. Misje poboczne można policzyć na palcach jednej ręki, o ile takie są. Czemu tak uważam? Bo jedynym ciekawym zajęciem jest szukanie punktów widokowych, zbieranie flag, zabijanie krzyżowców lub ratowanie mieszkańców, nękanych przez żołnierzy. Ta ostatnia opcja jest na tyle opłacalna, że uratowani mieszkańcy udzielają nam pomocy w postaci grupki przyjaciół, którzy w razie kłopotów spowolnią żołnierzy lub umożliwią nam wejście do miasta. Mówię o tych zadaniach pobocznych, gdyż trzeba je pozaliczać, żeby mieć 100% przejścia gry. A co do wątku głównego. Każda misja jest w sumie taka sama, trzeba zabić osoby, które zagrażają zakonowi. Wygląda to w taki sposób, że trzeba udać się do danego miasta, zbieramy potrzebne informacje i na koniec zabijamy nasz główny cel. Fajnie to wypada przez pierwszą godzinę gry, później już to się robi monotonne. Muszę powiedzieć, że gdy nasz cel ginie, to w całym mieście bije alarm i wtedy zostaje nam tylko ucieczka przez dachy domów. Czasami, żeby zgubić pościg, możemy wskoczyć w stok siana, podczepić się do grupy misjonarzy, odpocząć na ławce lub wskoczyć do parawanu. O ile ucieczka sprawdza się na początku gry, później trzeba będzie jednak wyciągnąć miecz i walczyć z żołnierzami. Altair w czasie gry zdobywa doświadczenie w walce, dzięki czemu w trakcie gry zauważymy znaczne polepszenie walki zwarciu wykonaniu naszego bohatera. Altair do dyspozycji prócz miecza, ma też inne rzeczy w swoim asortymencie. Schowane ostrze w lewej ręce, dzięki któremu możemy szybko i bezszelestnie zabić wroga. Sztylet, który osobiście preferuje oraz małe noże, które możemy rzucać - walka dystansowa. Sztuczne zero Jeżeli mowa o walce, to trzeba powiedzieć, że wygląda ona naprawdę widowisko. Gdy Altair nauczy się kontrataku, to jego ciosy wyglądają jeszcze bardziej efektownie. Ale efektowność swoją drogą, bo sam poziom inteligencji naszych wrogów jest niski. Gdy atakuje nas grupa żołnierzy, to możemy stać i poczekać na nich, gdyż będą nas atakować pojedynczo, co ułatwia nam samoobronę. A szkoda, bo poziom trudności mógłby być ciut większy. Mimo, że sterowanie bohaterem jest banalnie proste, to czasami można się porządnie wkurzyć. Gdy wspinamy się na wysoki budynek, chcesz żeby Altair przeszedł prawo, a on odrywa się od ściany i próbuje skoczyć, kończy to się głównie śmiercią. Tak samo jak chcemy zejść z budynku, to czasami Altair łapie zawiechę i się nie rusza. Ostatni problem to wpadki graficzne. Niestety, ale czasami widać jak tekstury nachodzą na siebie. Może nie jest to jakiś wielki problem, ale psuje czasem urok gry. Cóż zrobić. Podsumowanie Przygody Assassina to tytuł obowiązkowy dla każdego posiadacza konsoli nowej generacji. Mimo, iż ma się odczucie niedosytu, z powodu nie wykorzystanego potencjału to i tak gra się przyjemnie, a fabuła jest bardzo wciągająca. Tytuł mogę polecić każdemu w ciemno, kto lubił Thiefa, bądź Prince of Persia. Teraz tylko czekać na Assassina 2. |
||||
|