RECENZJA do gry Fallout 3 |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
W swoim życiu dokonałem wiele złych wyborów. Wybierałem jedno, porzucając drugie w niepamięć, choć później tego żałowałem. Jednak nie musicie się martwić, gdyż ten wstęp jest początkiem recenzji o Fallout 3. Spytasz mnie, czemu tak zaczynam? Ponieważ, na ten tytuł natknąłem się przez przypadek. Musiałem wymienić starą grę na jakąś nowszą, a Fallout był jedyną ofertą i jak się okazało była to bardzo dobra transakcja, gdyż w moje ręce wpadła dobra gra. Powrót do przyszłości Niestety w świecie Fallouta jestem laikiem. Pierwszej części tej serii nigdy nie widziałem na oczy. W drugą grałem parę minut, bo nie lubiłem gier turowych. Więc do "Trójki" podchodziłem z dystansu, gdyż nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Z mieszanymi uczuciami odebrałem wiadomość, że za grę zabrali się ludzie od Obliviona. Mimo to, że dzieło Bethesda Softworks było chwalone na całym świecie, to w moim odczuciu było nudne. Tak więc, wkładając płytę do czytnika, zastanawiałem się co mogę zastać na ekranie telewizora. Moje obawy zostały szybko rozproszone, a to za sprawą intra. Widzimy na nim świat po wojnie nuklearnej, co może wzbudzić nasze zainteresowanie na najbliższe parę minut. Ale przejdźmy do rzeczy. Wciskając 'Nowa Gra' jesteśmy świadkami narodzin naszego bohatera. Za pomocą Naszego wirtualnego ojca wybieramy płeć, imię i przyszły wygląd głównej postaci. Niestety po porodzie umiera nasza matka, więc za wychowywanie bierze się Tatuś. I tak o to przeskakujemy o parę lat do przodu. I tu muszę napomnieć to co od razu mi się spodobało. Między przeskokami w wydarzeniach możemy usłyszeć urywki rozmów, które odbyły się w między czasie. Dowiadujemy się, że przyszło żyć Nam w Krypcie 101, gdyż życie na powierzchni jest niebezpieczne przez promieniowanie atomowe. Tak więc, uczestniczymy w najważniejszych wydarzeniach naszego bohatera; bierzemy udział w przyjęciu urodzinowym, dostajemy wiatrówkę, bierzemy udział w teście KOZA. I tak sielanka mogłaby trwać i trwać, lecz nasz kochany ojczulek ma dosyć życia w krypcie i udaje mu się wymknąć, choć panuje powszechny zakaz wychodzenia na powierzchnię. Jednak zapomniał o jednym szczególe. O nas. Tak więc, oskarżeni przez władzę krypty o zdradę, żeby ratować swoje cztery litery, musimy pójść w ślady ojca. I tak o to zaczyna się Nasza prawdziwa przygoda, na powierzchni, która ma zaskakujące zakończenie. Odkryjcie je sami, ja nic nie powiem. One Way Ticket Tak więc jesteśmy na wolności, w powietrzu unosi się zanieczyszczenie, woda jest trująca, a ludzi naprawdę mało, okropny obraz? Mimo takiego widma zagłady świata, muszę powiedzieć, że nie. Graficznie gra prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Świat, w który spotkamy, jest ogromny. Gra cieni, kolory, wszystko stoi na przyzwoitym poziomie. Pozostaje nam kwestia muzyki, dźwięku. Należę do tych graczy, którzy przywiązują do tego aspektu gry, bardzo dużą rolę. Wszakże to muzyka pozwala nam się wczuć jeszcze bardziej w klimat gry. Tak więc Fallout na tej płaszczyźnie kreuje się średnio. Dialogi i 'dogadywanie', które doświadczymy są naprawdę super. Natomiast sama muzyka przeleciała mi przez uszy, co dla mnie osobiście jest to karygodne. A teraz coś o świecie, w którym będziemy musieli żyć. Do odwiedzenia autorzy dali nam ponad 160 lokacji, które różnią się od siebie. I choć człowieku się nie chce, to trzeba się nachodzić, żeby je wszystkie odblokować. Twórcy, żeby zaoszczędzić nasz czas, stworzyli opcję szybkiego przemieszczania. Trzeba po prostu odkryć lokację, by później szybko do niej wrócić. Jednak łatwo nie będzie, gdyż czyhają na nas bandyci, zmutowane zwierzęta lub wielkie i zielone jak Shrek mutanty, które siłą mogą śmiało konkurować z Hulkiem. Ciemno to widzisz? Autorzy o nas nie zapomnieli i do pomocy dali nam ekipę, którą możemy skompletować podczas rozgrywki. Kim oni są i gdzie ich spotkasz, przekonasz się w grze. Ja mogę wam polecić psa, którego spotkamy na wysypisku. Będzie Twoim najwierniejszym przyjacielem. Jednak by zabijać wrogów, potrzebna będzie nam broń, której w grze jest wiele, lecz gorzej z amunicją, więc czasami naprawdę trzeba będzie zacisnąć pasa i uciekać jak najdalej. Musisz pamiętać, że broń jak i zbroja będą się psuły i niestety będziemy zmuszeni do jej naprawy, gdyż w innym przypadku spadają ich atrybuty, w wyniku czego będą nam nie potrzebne. W czasie rozgrywki w torbie trzeba posiadać wiele stimpaków, które odnawiają nam energię, gdyż bez tego daleko się nie pociągnie. Prócz stimpaków, będziemy zbierać jedzenie, które niestety będzie napromieniowane. No i co z tego? A to, że autorzy wymyślili poziom napromieniowania naszego bohatera i gdy osiągnie on wysoki poziom, skończy się to skutkami ubocznymi. Tak więc uważaj co wkładasz do ust. Czas nagli Fallout 3 to typowy RPG. Dostajemy do dyspozycji bohatera, mnóstwo umiejętności i parę punktów do przydzielenia. I teraz kombinuj w co pakować, by grało się lepiej. Złotej recepty nie ma, więc trzeba się popisać wielką wyobraźnią. Czemu? Bo możemy mieć rozeznanie we wszystkim lub być dobrymi w pewnych tajnikach. Ciężki wybór. W grze wprowadzony został system karmy, czyli każdy twój krok będzie nadzorowany przez niewidzialnych obserwatorów, więc musisz się zdecydować czy chcesz być dobry czy nie, gdyż twoje poczynania odbiją swe piętno w przyszłości. Niestety, ale każdy krok musisz rozważyć co najmniej dwa razy. Było o broniach, umiejętnościach to teraz troszkę o misjach. Oczywiście grę możemy podzielić na wątek główny i misje poboczne. Tak więc zacznijmy od tego pierwszego. Wątek główny składa się z 32 misji, o średniej długości. Odradzam każdemu, skupianiu się wyłącznie na nim, gdyż jak dla mnie jest on stosunkowo za krótki. Do tego trzeba doliczyć, że odwiedzimy wtedy maksymalnie 35-40 lokacji. Pozwolę sobie powiedzieć, że wątek główny zabija potencjał tej gry. Dlatego skup się człowieku drogi na misjach pobocznych, których w grze jest od groma. Czasami pójdą szybko i łatwo, czasami długo i ciężko. Będziesz musiał się wysilić, więc tylko na tym skorzystasz, bo wgłębisz się jeszcze bardziej w świat Fallouta 3. A o to chyba chodzi? Mała niespodzianka Autorzy zafundowali nam jeszcze jedną niespodziankę. Chciałbyś doświadczyć systemu VATS-a ? Ha, ciekawie brzmi, lecz z czym to się je? Już, już. VATS - Vault-Tec Assisted Targeting System (bodajże tak to się pisze, lecz z moim angielskim nie jest najlepiej, więc za literówkę przepraszam jak coś). A co on nam daje. Bardzo, bardzo, bardzo dużo, gdyż dzięki niemu nie będziemy mieli problemu z wycelowaniem w głowę, w rękę, w broń naszego wroga. Jednak nie jest tak kolorowo jak myślicie. Żeby strzał był skuteczny musisz być blisko wroga, bo im większa odległość między wami, to procent szansy na trafienia jest mniejszy. Oprócz tego VATS potrzebuje odpowiedniej ilości punktów koncentracji, które regenerują się powoli, więc dbaj o nie, gdyż do końca nie wiesz, kiedy będą Ci potrzebne. Jak już wykorzystacie ten system do celów własnych, to zwrócicie uwagę na ciekawy slow motion, a’la Matrix, kończący się efektownym trafieniem we wroga. Miód, cud i błędy Fallout nie należy do gier idealnych. I chociaż błędy, które występują podczas gry, nie rzucają się w oko, to trzeba je wypomnieć. Można zacząć od przenikających teksturach, które z czasem robią się irytujące. Jednak chciałbym skupić się na czymś innym. W grze jest 'dostępna' opcja cichego zabójstwa. Polega to na tym, że możemy zabić kogokolwiek, bez rozgłosu. Warunek jest jeden: musicie być sami w pokoju. Tyle w teorii, niby łatwo, lecz w praktyce wychodzi bagno. Bo mimo, że jesteś sam na sam z celem, zabijasz go po cichu, to i tak reszta społeczności danego miasta, miejsca, osady odwraca się do Ciebie plecami. Dopiero dosyć wysoki poziom tej możliwości niweluje ten błąd. Inteligencja naszych kompanów też nie zawsze stoi na dobrym poziomie. Zdarza się im zgubić na prostej drodze lub stanąć w miejscu. Niby nic takiego, lecz denerwujące, gdy dość często to się powtarza. Jednak najbardziej zabolało mnie coś innego. Posiadacze polskiej wersji Fallouta (należą się ukłony dla dubbingu) nie mają dostępnej opcji trofeów. A właśnie tego tej grze brakuje. W końcu podniosły, by one poziom zaangażowania w grę. Gra roku Fallout 3 ostał uznany najlepszą grą roku 2008. Jednak nie podniecajmy się zaletami tej gry, bo są w niej też błędy, które skreślają ją na starcie o miano gry roku 2008. Dla mnie Fallout 3 jest dobrą produkcją, z dobrą grywalnością. Jednak wiadomo są gusta i guściki. Jednym klimat postnuklearnego świata będzie pasować, innym nie. Dla mnie Fallout 3 to taki Gothic z przyszłości. I choć wiele osób może mnie za to znienawidzić, to i tak nie zmienię swojego zdania. Wielki świat, rozbudowane umiejętności, różne drogi wyboru, to wszystko składa się na ciekawy tytuł. Ciekawy, lecz nie obowiązkowy. Więc nie martwcie się, jeżeli nie będzie wam dane zagrać w Fallouta 3, bo wiele nie stracicie. |
||||
|