RECENZJA do gry Darkwing Duck (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Darkwing Duck - recenzja Sami przyznacie, że na starego, dobrego "Nes'a" (w naszym kraju znanego raczej jako Pegazus) platformówek nie brakuje. Przeważnie fabuła w nich zawarta niczym się nie różni od innych tytułów - jakiś "zły" próbuje zawładnąć światem/krajem/miastem... No cóż, ciężko jest wymyślać coś oryginalnego, ubrać w dobrą grafikę i muzykę, a następnie przydumać jak to wszystko zmienić do niewielkiego, "nesowskiego" cartige'a (czyt: kartidża :). Tak więc może to świadczyć o tym, że kiedyś gier idealnych po prostu nie było. Mimo to, była inna grupa tytułów, które można było zaliczyć do "świetnych". Zapewniam, że takim tytułem jest opisywany przeze mnie "Darkwing Duck". Fabuła gry nie jest żadną rewelacją. Jaki niedobry pan ma ochotę zawładnąć sobie światem i pewnej osobie (no, kaczorowi raczej ;) przyszło do głowy, aby go powstrzymać. No i nie zgadnijcie kogo mam na myśli ;). Tak, tak to nasz tytułowy bohater wcielił się w obrońcę naszej pięknej planety. No dobra, fabuła jako tako streszczona, więc zagłębmy się w samej grze. I tutaj znowu żadna rewelacja. Idziemy cały czas w prawą stronę strzelamy z dziwnego pistoletu w naszych wrogów (z tą różnicą, że nie komandosów, kosmitów, czy coś w tym stylu, tylko w "humorystyczne zwierzaki"), skaczemy, odkrywamy bonusowe lokacje, itd... Na pierwszy rzut oka zapewne powiecie, że gra ta niczym nie różni się od innych platformówek. A jednak. A co takiego sprawia, że jest ona świetna? No to zaczynamy wyliczankę... Po pierwsze - grafika. Śmiało można powiedzieć, iż "Darkwing Duck" jest w nesowej czołówce jeśli chodzi o grafikę i animację. Wszystkie postacie, jak i otoczenie po którym się poruszamy są bardzo dokładnie opracowane i ładnie zanimowane. Szczerze powiedziawszy, to ten tytuł mógłby śmiało konkurować z obecnymi "hitami" na Game Boy Color'a, gdyby nie... no właśnie - o tym za chwilę ;). Następną rzeczą, zaliczającą się do słowa "świetnie" jest bez wątpienia muzyka. W każdej lokacji pobrzmiewa sobie bardzo miła dla ucha i (co najważniejsze!) nie przeszkadzająca muzyczka, która świetnie oddaje klimat danego poziomu. Co jeszcze... jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny to już chyba wszystko. Teraz niestety przyszedł czas na wymienianie wad gry i małych niedociągnięć, których jednak w grze nie brakuje... Tak więc, pierwszym poważnym błędem w grze jest jej trud. Niedoświadczeni gracze, lub dzieci (dla których przecież jest przeznaczona) mogą mieć poważne problemy z jej ukończeniem. Ja do niedawna także nie mogłem jej przejść. Po prostu każdy następny poziom jest jakieś dziesięć razy trudniejszy od poprzedniego. A jeśli już jesteśmy przy poziomach, to tu jest właśnie "to", co uniemożliwia Darkwing Duck'owi konkurencje z grami na GBC. Otóż gra składa się z zaledwie sześciu lokacji. No cóż, nic poradzić na to nie można. Na nesa nie było, nie ma i nie będzie żadnych "tasiemców", ponieważ ten wspomniany już gdzieś tam wyżej cartige ma swoje (bardzo duże zresztą...) ograniczenia pamięciowe, co sprawia, że większość gier przechodzimy w okolicach 30 min - 1 godz. Tak też jest z "Darkwing Duck". Jednak dopiero za którymś tam razem uda nam się przejść w okolicach 20 min., gdyż ten (za wysoki jak cholera) poziom trudności da nam popalić. Podsumowując... Darkwing Duck jest bardzo dobrą grą. Wygląda bardzo ładnie no i sama w sobie też jest wciągająca. Jednak, podczas przechodzenia jej, polecam mieć w pobliżu środki na uspokojenie, bo zapewne niejeden raz doprowadzi was do kur.... ekhem nerwicy ;). W sumie, to nie przedstawiłem wam zbyt wielu argumentów świadczących o świetności tej gry. Myślę, że aby to zrozumieć sami powinniście zagrać. Ja wam tą grę polecam... |
||||
|