RECENZJA do gry Friday the 13th (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Ki Ki Ki Cha Cha Cha… Jason… Jason… Mój wyjątkowy synu… Piątek 13-go to film kultowy, odniósł on ogromny sukces na całym świecie, będąc jednocześnie banowanym w wielu krajach świata. Część druga i trzecia spowodowały, że tytuł ten okrzyknięto mianem legendy… WITAMY W CRYSTAL LAKE Obozowicze przyjechali! George, Mark, Paul, Laura, Debbie, Crissy wraz z piętnastką innych dzieciaków przyjechali w to miejsce aby wypocząć, nikt nie mógł jednak przewidzieć, że spokój jaki panuje nad „kryształowym jeziorem” jest tylko pozorny. Niedługo po zameldowaniu przyjezdnych w pokojach zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wkrótce, nie wiedzieć czemu dzieci zaczęły opuszczać zajęcia obowiązkowe. Najgorsze nastąpiło jednak, gdy zniknęli wszyscy opiekunowie. Dzieci były zdane na siebie, musiały stawić czoła złu jakim był „facet z jeziora”. Tylko one mogły pokonać Jasona! Hm… Brzmi to co najmniej nieprawdopodobnie prawda? Cóż… No jakby to powiedzieć, gra z filmem wiele wspólnego nie ma. Już prawie na samym początku gra nas odstrasza, nie grafiką (choć i ta najlepsza nie jest) a idiotyzmem… Nie wiem, w którym to filmie o Jasonie były wilkołaki czy szympansy, właściwie sam nie wiem co to do końca jest, w każdym razie jednak nie było tego w filmie. Nasz bohater podróżując może używać też broni którymi są… kamyki lub coś co przypomina nożyki(będąc sprytnym możemy dostać tasak i inne bronie). Wątpię aby takie coś było skuteczne przeciwko mordercy, ale w tej grze wszystko się może zdarzyć. Aby ruszyć „fabułę” do przodu musimy zbierać przedmioty i wykonywać zadania takie jak choćby rozpalenie ognia w kominku. Ciekawe jest to, że postać możemy zmieniać w praktycznie każdej chwili. Jest to niestety niezbędne, ale o tym za chwilę. Grając jednym obozowiczem możemy dokonywać swobodnych wymian między postaciami, warunkiem jest tylko znalezienie się na tyle blisko przyjaciela aby uruchomiła się odpowiednia opcja. Bossem w grze, o ile można nazwać tą postać bossem jest oczywiście Jason. Wygląda... no cóż… Ma na sobie fioletowy kostium i niebieską maskę, w dodatku z włosami które wyglądają jakby były po nieudanej trwałej, ale ja nie o tym… Wiecie co przestraszy takiego olbrzyma w początkowej fazie gry? Trzy do pięciu rzutów czymkolwiek… śmiech na Sali. Później gdy postać ta pojawia się nagminnie i zaczyna zabijać kolegów z obozu, walka z nim wygląda jeszcze gorzej. Monstrum atakuje nas rękami a my robimy tylko uniki i rzucamy w niego płonącymi patykami… Litości… Mimo tego, że morderca „ulepsza” się, wszystko jest tak schematyczne, że pokonanie go to pestka. Co by nie było, wszystko ogranicza się w tej grze do tego samego… sześć postaci musi udać się w te same miejsca, odkryć to samo i tak samo walczyć… Gdy wreszcie wszyscy nasi przyjaciele, albo ci którzy pozostali przy życiu są identycznie uzbrojeni i mają rozwikłany „główny” wątek, zegar odliczający od 60 w dół pojawia się przy napisie CHILDREN. Wtedy to musisz pospieszyć na ratunek innym dzieciom i ostatecznie zgładzić „faceta z jeziora”. Gdy ci się to uda zostaniesz okryty chwałą, jeśli nie - zginiesz… „Watch out… Jason's still alive and stronger than before” Tak, to nie koniec… Po pierwszym dniu zmagań musimy udać się do jaskiń aby pokonać matkę Jasona. Konkretniej musimy zmierzyć się z jej odciętą głową. Jak pamiętamy, Pamela została zabita w pierwszej części poprzez odcięcie głowy. Gdy tego dokonamy bierzemy sweter kobiety. Później możemy wybrać kogoś innego aby wykończyć gnojka… „You still haven’t defeated Jason… And he’s even stronger!!” Oł shit! Nadal go nie pokonaliśmy! Dzień trzeci to ostateczna rozprawa z Jasonem i tą jego grą. Tradycyjnie najpierw obijamy go przy pomocy innych postaci, a później grając kimś kto ma na sobie ubranie jego matki przystępujemy do ostatecznej walki wygrywając kończymy grę. (Motyw z tym, ze Jason zył bardzo przypadł mi do gustu) Nareszcie moje uszy odpoczną ode tej durnej muzyczki. Utwory mamy cztery. Pierwszy z nich, mam na myśli ten z ekranu tytułowego i wyboru postaci jest bardzo klimatyczny. Pasuje do gry i tworzy odpowiedniego rodzaju emocje, lecz gdy tylko ruszymy dalej zaczynają się schody. Druga melodia przypomina mi tą ze znanego chyba wszystkim Mario, szczególnie odgłosy rzucanej broni, czy skoki... Dałoby się to jakoś przebolec gdyby nie fakt, że to pipanie towarzyszy nam przez większośc gry. Kolejny utwór odgrywany podczas walki z Jasonem i jego matką jest tak monotonny, że ma się praktycznie dośc na samym początku starcia. Ostatnia wspomniana melodia towarzyszy napisom oddzielającym dni. Tutaj na myśl przychodzą mi jakieś gry mające związek z kosmosem... Ogólnie cała ścieżka dźwiękowa jest zupełnie nietrafiona. Jeśli chodzi o grafikę nie jest ona szczytem możliwości tej konsolki, jest nawet troszkę poniżej średniej, wykonanie jest amatorskie, zwłaszcza modele postaci i badziewne tła, nie mówiąc już o tym że wszystko jest tak kanciaste, że można się zaciąc od samego patrzenia na to. „You have finalny managed to defeat Jason… But is he really dead? We’re not telling!! END!” |
||||
|