RECENZJA do gry Millipede (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
"Millipede" HAL Laboratory, Inc./Atari, Inc. 1 października 1987 Nawet nie wiem jak zacząć recenzję niniejszej gry, która mnie osobiście rajcuje. Może dlatego, że jestem z pokolenia końca PRLu? O "Millipede" nie da się napisać dużo, ale postaram się dla dobra przyszłych pokoleń. Oryginalnie ów tytuł ukazał się na komputery osobiste w roku 1982. Na szczęście swego czasu dzięki licencjom wystawianym przez Nintendo istniała tendencja adaptacji na 8-bitowe konsole części produkcji, które pierwotnie ukazały się na ówczesne PeCety lub automaty arcade. Jedną z nich jest właśnie "Tysiącnoga", o której mowa. W ogrodzie zagnieździły się insekty ze wspomnianą już "tysiącnogą" na czele. Gracz, który kontroluje uzbrojony obiekt latający ma za zadanie oczyścić ogród ze wszystkich szkodników, które pomagają głównej antagonistce. Niby zwykły shooter, ale w tym wypadku możemy sterować naszym pojazdem w czterech kierunkach poruszając się na wyznaczonym polu w górę, dół oraz w klasyczne lewo-prawo albo prawo-lewo jak kto woli. Byle nie prosto w drzewo jak mawia starożytne przysłowie... W taki oto sposób niszczymy pająki, muchy a także inne pełzające-latające miłe sercu stworzonka z tytułową "tysiącnogą" na czele. "Millipede" oferuje na tryb dla jednego lub dwóch graczy w dwóch odsłonach ("Mode A" - trudna oraz "Mode B" - niemożliwa). Szkoda, że nie zdecydowano się na jednoczesną współpracę dwóch partnerów na jednym ekranie... Parametry audiowizualne są znakiem czasów, w których gra powstała. Zachowano całą specyfikę, która była widoczna i słyszalna przykładowo na komputerach Atari. W tym i kilku innych przypadkach może to i lepiej, że nie podrasowano gry, bo w sumie nie każdy miał wówczas taką Amigę, a dzięki NESowi mógł liznąć jakiejś wyższej informatyki... Wspomniana na początku tego akapitu grywalność stałaby na maksymalnym poziomie gdyby nie fakt, iż opcja "2 Player" przewiduje kolejne rozgrywanie swoich partii przez obu graczy. "Millipede" jest produkcją tak klimatyczną, że polecam ją bez wahania wszystkim oldschoolowcom, nie mówiąc już o maniakach starych strzelanek. Coś dla siebie mogą znaleźć tutaj również ci, którzy lubili klimat elektronicznych gier LCD z serii "Brick Game" lub "Super 111 in 1" sprzedawanych swego czasu na miejskich targowiskach, a i również dostępnych dzisiaj w sklepach typu "Wszystko za 5 zł lub drożej"... Tak czy siak niniejsza produkcja obiektywnie zasługuje na wysoką notę, z którą w tym przypadku uważam 6/10. |
||||
|