RECENZJA do gry NARC (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
"NARC" Acclaim Entertainment, Inc./Williams Electronic Games, Inc. sierpień 1990 "NARC" to kolejny tytuł, który miałem zaszczyt posiadać na "małym cartridge'u" w latach mojego dzieciństwa, którego bardziej świadoma część przypadła na lata 90. XX w. Pamiętam, że nalepka z kultowego plastikowego pudełeczka oprócz "podziurawionego" kulami szyldu tytułowego posiadała jeszcze coś w rodzaju motta: "No One Had The Guts... Until Now" (w wolnym tłumaczeniu: "nikt nie miał odwagi... do tej pory"). Klimat i kult w jednym. Niniejszym recenzowana gra opowiada o zmaganiach funkcjonariuszy Drug Enforcement Administration zwanych w amerykańskim, ulicznym slangu "NARCs". W tym wypadku policjanci z wydziału antynarkotykowego mają za zadanie zbadać zależność między handlem substancjami niedozwolonymi a intensywnością działalności podziemnej organizacji zwanej Mr. Big Corporation. W tym celu nasi funkcjonariusze przemierzają pieszo lub w samochodzie takie lokacje jak ulice miasta, nielegalne laboratorium czy baza wojskowa aby w końcu wkroczyć do głównej siedziby kryminalnej korporacji w celu likwidacji jej szefa. W większości wypadków aby opuścić pomyślne dany obszar należy znaleźć kartę magnetyczną, za pomocą której można otworzyć drzwi prowadzące do wyjścia. Po drodze czeka ich masa zróżnicowanych przeciwników, z których część można również aresztować (np. członkowie Das Lof Gang, pracownicy laboratorium narkotykowego czy żołnierze gwardii przybocznej Mr. Biga). W większości przypadków jednak bardziej się opłaca likwidować przeciwników przy pomocy karabinu maszynowego (martwi bandyci upuszczają cenne przedmioty) lub wyrzutni rakiet (bezcenny widok rozerwanych ciał). Wszystko to w imię oczyszczenia miasta z gangów narkotykowych oraz konfiskaty ich majątku, co przekłada się oczywiście na wynik punktowy graczy. Sam Mr. Big to już totalnie nawiedzona postać. Zmutowany cyborg udający kalekę na wózku inwalidzkim. Do tego z pewnością nafaszerowany prochami... Jeśli chodzi o techniczny aspekt rozwałki, to śpieszę donieść, iż amunicja do obu rodzajów broni jest limitowana, ale za to grający mają do dyspozycji coś w rodzaju radaru zmiksowanego z mapą, który czasem może być bardzo pomocny w niektórych sektorach rozgrywki. Ta ostania podzielona jest na szereg pomniejszych misji, których priorytety i cele w bardzo fajny sposób są przedstawione w cut-scenkach utrzymanych w klimacie odprawy przed akcją. Kod źródłowy "NARC" powstał już w 1989 r. Sama gra została jednakże wypuszczona na rynek dopiero w drugiej połowie roku następnego. Jeśli chodzi o wykonanie oprawy audio-video, to jak na czas ukazania się tytułu mogłoby ono przedstawiać się zdecydowanie lepiej. Generalnie oba parametry są utrzymane w oszczędnej konwencji efektów zarówno dźwiękowych jak i graficznych. Najlepiej to wygląda podczas wspomnianych pod koniec poprzedniego akapitu briefingów wprowadzających graczy do akcji. Jednakże graficzno-dźwiękową ascezę widoczną podczas rozgrywki nadrabia właśnie sama rozgrywka. Istnieje możliwość zaprowadzania porządku przez dwóch policjantów jednocześnie. Gra jest dość trudna, ale to przekłada się właśnie na korzyść grywalności. "NARC" jest przeznaczony dla graczy, którzy lubią sobie postrzelać na NESie, ale nie z Zappera, tylko z karabinu maszynowego i wyrzutni rakiet. Na pewno coś dla siebie znajdą Ci, którzy lubią kino akcji z epoki a także miłośnicy lekko futurystycznych klimatów. Dodam, że niniejszym recenzowana gra może spodobać się również fanom mocniejszych wrażeń, bo osobiście uważam ją za najbrutalniejszy tytuł jaki wyszedł na platformę Nintendo Entertainment System. Tylko dla odważnych! |
||||
|