przejdź do informacji o grze

tytuł: Power Blazer (J)
system: Nes [Pegasus] gatunek: Platform.
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Power Blazer (J)

Umieścił: Kurwydziad Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 03.02.2011, 08:35 Punkty: 9
Wydawca: Taito Corporation
Dystrybutor: Taito Corporation
Data wydania: 1990


"Power Blazer" mógłby być uznany jako prequel dwóch części świetnej platformówki znanych pod szyldem "Power Blade" ("Power Blade" - 1991, "Power Blade II" - 1992), które również są dziełem programistów z Taito Corporation. Szkoda tylko, że niniejszym omawiana gra nie ma prawie żadnej fabuły, bo być może mielibyśmy tu do czynienia z pewną trylogią. Także nie do końca wiadomo o co właściwie chodzi.

Główny bohater (specyficzne połączenie infantylnego, capcomowskiego Megamana i twardego, taitowskiego Novy) najprawdopodobniej ma za zadanie zniszczyć pewien kompleks militarny strzeżony przez roboty lub inne cyborgopodobne, zmechanizowane kreatury. Aby tego dokonać musi udać się do sześciu lokacji w celu ich zneutralizowania, po czym pojawia się możliwość wejścia do głównej bazy nieprzyjaciela (kolejność wyboru jest dowolna). Jego bronią jest bumerang, który z czasem nabiera mocy i zasięgu dzięki power-upom upuszczanym przez martwych przeciwników. Dodatkową pomocą są także bomby, które można detonować w dowolnym momencie (przycisk "Select") oraz energia, której uzupełnienie bardzo często przydaje się podczas starć z bossami (również przycisk "Select" po użyciu wszystkich bomb). "Paczki" z bombami i energią mogą być znalezione przez gracza podczas infiltrowania poszczególnych poziomów gry. Sami przeciwnicy i bossowie nie są zbyt wymagający ponieważ schematyczny algorytm ich działań jest możliwy do wyłapania po bardzo krótkim czasie.

Parametry audiowizualne "Power Blazera" stoją na dość przyzwoitym poziomie, choć często gracz ma wrażenie, że ma do czynienia z jakąś testową wersją, która łączy patenty obu części "Power Blade". Może nie wpływa to w jakimś większym stopniu na grywalność, ale podczas seansów z "Power Blazerem" grający może odnieść wrażenie, że jest to produkt ani dobry, ani zły - jakiś taki... nijaki... Na pewno brakuje pewnej iskry, choćby w postaci minimalnie lepszej animacji wrogów protagonisty. Sama rozgrywka szybko staje się monotonna i polega głównie na rozpracowywaniu zachowań przeciwnika oraz na poszukiwaniu ukrytych zakątków z sekretnie ulokowanymi bombami i energią, które da się w ten sposób odnaleźć na wszystkich poziomach. Dodatkowo nasz "Meganova" posuwa się jednostajnie naprzód poprzez urozmaicone lokacje z przewidywalnymi do bólu wrogami - taki dziwny paradoks... Mimo tego, najzwyczajniej w świecie "Power Blazer" nuży po kilkunastu minutach gry. Mimo, że gra nie jest niewyobrażalnie trudna, to naprawdę trzeba się spiąć żeby ją skończyć (myślę, że maksymalnie godzinka na konsoli) i jednocześnie nie zanudzić się na śmierć. Sposób realizacji zarżnął dość dobry pomysł na 8-bitową grę przeznaczoną na konsole formatu NES. Schemat, schemat i jeszcze raz schemat...

Jeśli chłopcy i dziewczęta z Taito Corporation uznają "Power Blazera" za prequel zdarzeń z obu części "Power Blade", to jest to raczej słaby początek bardzo dobrej historii osadzonej w do bólu zindustrializowanym XXII wieku. Dużo lepszym rozwiązaniem jest sięgnięcie od razu po "Power Blade" i "Power Blade II", a po ich ewentualnym ukończeniu można zerknąć wstecz - właśnie do "Power Blazera" żeby przekonać się jak rzutowałby on na ewentualną trylogię. Można odnieść wrażenie, że niniejszym recenzowana gra przeznaczona jest jedynie dla absolutnych koneserów serii pt. "Power Blade" i jego terminatoropodobnego bohatera, ewentualnie rzecz jest do sprawdzenia przez fanatycznych maniaków Megamana. Cała reszta graczy, którzy spróbują zagrać w "Power Blazera" będzie się najprawdopodobniej po prostu nudzić.
Grafika: 6/10 Dźwięk: 8/10 Grywalność: 5/10 Ocena ogólna: 6/10