RECENZJA do gry Prince of Persia (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Prince of Persia (NES) Gra, która dla wielu Graczy stała się prekursorem wszystkich platformówek. Wielu uważało ją za symbol prawdziwej zręcznościówki i wyznacznikiem absolutnie nowych standardów wśród tego typu gier. Czy te osoby mają rację? Czy Prince of Persia jest grą zasługującą na miano innowacyjnej, rewolucyjnej do tego stopnia, żeby po nią sięgnąć? Po co niby tak skakać? A po to, żeby uratować księżniczkę z rąk okrutnego Wezyra, który więzi ją w ogromnym, pełnym pułapek i strażników (niekoniecznie w ludzkiej postaci) pałacu. Naszym zadaniem jest, oczywiście Perskim Księciem (imienia jego do końca nie znamy), przejść poziomy najeżone pułapkami, tudzież wspomnianymi wartownikami. Zawsze celem jest otwarcie drzwi, które prowadzą na wyższy level owego pałacu. Na końcu oczywiście będziemy zmuszeni stawić czoła Wezyrowi, co by móc sklepać mu 4 litery i uratować księżniczkę. Fabuła co prawda nie jest mocną stroną gry, ale grunt, że jest. Nie wybrzydzajmy, bo jak na czas powstania gry, fabuła jest tutaj czymś w rodzaju powiewem świeżości i innowacyjnym rozwiązaniem xP Toż to istny Le Parkour Książe biega, skacze z jednego punktu do drugiego, chwyta się krawędzi, żeby wyjść na górę (albo zejść na dół), no i po drodze znajduje takie przedmioty, jak miecz, czy mikstury. Co do owych mikstur to należy zaznaczyć, że nie wszystkie są lecznicze. Możemy natknąć się na takie, które dodają jeden punkt życia (lub też powiększają pasek HP do pewnych rozmiarów), ale możemy też wypić tzw. trucizny, zabijające Księcia na miejscu, lub tylko troszkę go raniące. Natomiast po znalezieniu miecza możemy w odpowiednich miejscach tłuc się z przeciwnikami, którymi są zwykli wartownicy, albo kościotrupy. Szermierka jest tutaj ogromnym plusem i przerajcownym dodatkiem. Samo sterowanie nie wypada najgorzej, acz znalazłem w grze syndrom pokrewny programowi „Gwiazdy tańczą na lodzie”, tyle że my, jako Księciunio, ślizgamy się nawet na kamieniach (czyżby ludzie w Starożytności używali pasty do podłóg?), w sumie nie wpływa to tak strasznie na rozgrywkę, ale w niektórych momentach można się naprawdę wściec. O resztę autorzy zadbali i można rzec, że animacja postaci stoi na dość wysokim poziomie, sam sprite głównego bohatera, jak i ludków, których spotkamy na drodze, nie zachwyca szczegółowością, ale nie musi, w końcu nie gramy dla zobaczenia fotorealistycznej, ani żadnej „wypasionej” grafiki ;) Prawie jak Indy Co krok możemy natknąć się na pułapki, a przy niektórych trza się nieźle nakombinować, żeby przejść dalej, że wspomnę tu choćby o lustrze. Poza tym mamy klasyczne kolce, wychodzące z podłogi, rozwalające się kondygnacje pod naszymi nogami, ogromne przepaście, czy choćby ostrza (coś w stylu gilotyny). Ominięcie takich pułapek niekiedy wymaga nie lada zręczności i pomysłu. A czas ciągle ucieka, bowiem na wykonanie zadania (którym jest uratowanie księżniczki) jest tylko 60 minut, a co pięć minut (lub co poziom) u dołu ekranu pokazuje się informacja, ile do końca pozostało nam czasu. Dodaje to grze odrobiny dramaturgii, ale nie martwcie się zbytnio: to mimo wszystko kupa czasu i spokojnie możecie zaliczać kolejne etapy. En guard (czy jakoś tak) Wracając do szermierki, warto wspomnieć o systemie, jakim rządzi się ten sport w Prince of Persia. Otóż gdy podchodzimy do przeciwnika na pewną odległość, Książe wyciąga swój miecz i od tamtej pory jesteśmy skazani na walkę z oponentem. Możemy spokojnie podchodzić do kolesia i wtedy atakować, ale warto też nieco odsuwać się i czekać na atak. Wtedy blok, kontratak i gościu ma 2 punkty życia w d...plecy. Im wyżej jesteśmy (w sensie im wyższy level), tym przeciwnicy są bardziej wymagający i stosujący bardziej wyrafinowane opcje walki (parowanie i garda na porządku dziennym już od etapu drugiego, nie mówiąc o spokojnym, „pozycyjnym” atakowaniu bohatera), toteż zalecam szczególną ostrożność (nie walczyć w stylu Rambo, ani innego Seagal’a, tylko z głową). Piku, piku Dźwięk na najwyższym poziomie nie stoi. Raptem 3 muzyczki w tle, całkiem fajna jest przy śmierci Księcia, ale tylko tyle może zaoferować PoP. Grunt, że słychać kroki bohatera, jego przywalenie w ścianę, czy odgłosy wydawane przez miecze w trakcie walki. Oprawa audio nie przeszkadza, acz jestem pewien, że każdemu po dziesięciu minutach grania znudzą się już oklepane melodyjki i dźwięki rodem z C64. „System zapisu gry” Ano właśnie, co poziom na ekranie wyskakuje informacja o Passwordzie do danego etapu, co można wykorzystać jako opcję save’u. Niestety, „wczytując” grę, musimy zaczynać dany level od początku, co bywa nużące i dosyć męczące. Sam system zapisu jest ciekawie skonstruowany. Na początku („menu tytułowe”, hehehe), widzimy księcia i dwie drogi: jedna prowadzi w prawo, co daje New Game, a druga w lewo i jest to opcja wpisania Passwordu. Jeśli Password jest nieprawidłowy, Książe wypije miksturę i umrze, jeśli natomiast wklepiemy dobrą kombinację, przeniesiemy się na poziom przypisany do wpisanego Passwordu. Fajne rozwiązanie, jak dla mnie zasługuje na ogromnego plusa. Pałac czeka! Owszem, gra się nieźle, bardzo przyjemnie i aż chce się wskoczyć w postać Księcia i uratować księżniczkę po raz enty. PoP niesamowicie wciąga, tylko szkoda, że jest taki krótki. Trochę nadrabiają tą niedogodność sequele, ale mimo wszystko chciałoby się więcej tego skakania i biegania po mrocznych korytarzach ogromnego pałacu. Ogromnie polecam tę pozycję każdemu. Można przy niej poczuć coś naprawdę niesamowitego i zachęcającego do przeżycia wspaniałej przygody. Na co jeszcze czekasz?! Biegnij uratować księżniczkę xD! |
||||
|