przejdź do informacji o grze

tytuł: Punisher, The (U)
system: Nes [Pegasus] gatunek: Strzelanka
Widok: NORMALNY Przejdź do widoku:

RECENZJA do gry Punisher, The (U)

Umieścił: Mad_Man Status info: ZATWIERDZONE
Data dodania: 04.05.2005, 14:42 Punkty: 10
Zacznę od trywialnego słowa "celowniczek". Dodam do tego słowo NES i macie obraz Duck Hunta czy Wild Gunmana. następne tytuły nasuwające się na myśl to seria Virtua Cop i Hause of the Dead, które już na NES'a nie powstały. Porzućmy na chwilę to co powyżej i rozpocznijmy drugi wątek zatytułowany TPP. od razu pewnie wpadnie wam do głowy obraz koło Tomb Raidera, Raymana, Crasha Bandicoota czy też Maxa Payne'a (lub jakichś innych gier od 1996 roku w górę). tutaj także dodajmy słowo NES i widzicie zapewne Contrę w pierwszej i drugiej bazie. Nic nadzwyczajnego, lecz także jest to zubożałe pojęcie o tematyce TPP na NES'a. Jeśli na powyższą insynuację jedynie się uśmiechaliście i wstawiliście od razu właściwy tytuł, to jestem z was dumny:). Jednak Sporo jest ludzi, mutantów i innych pasożytów, które nie wiedziały, że istnieje coś pośredniego. Tym brakującym ogniwem jest "The Punisher".
Kapkę zabawne toto, bo piszę tą recenzję podczas wydania gry o tematyce Punishera na PC. Jest to chyba najlepsza okazja do zbadania różnic w obydwóch grach. Ale to jedynie ciekawostka. Skupimy się na razie na wersji NES. Gra zaczyna się chyba najlepszym ze statycznych intro jakie widziałem na NES'a. Właściwie to nie ma w nim nic nadzwyczajnego ale jest bardzo interesujące i klimatyczne. Jak zapewne wiecie, Punisher to mściciel, prawo ponad prawem, oprawca. W grze te cechy są bardzo dobrze ukazane. Fabuła krąży wokół konieczności ukarania pewnych jegomości. Do wyboru zawsze mamy jedną z trzech rund, jednak trzeba wykonać każdą, więc wybór jest tylko odwlekaniem tego, co nas z pewnością czeka.
Przejdźmy do zagadnienia, które was zapewne nurtuje od stwierdzenia, że Punisher to celowniczek TPP. Otóż ruch postaci i celowanie. Powiem tak: na NES'a lepszego rozwiązania nie można wymyślić. Krzyżak odpowiada za ruch postaci I celownika. W praktyce prowadzi to do denerwyjących sytuacji np. uciekając w prawo nie możemy trafić pana po lewej, bo celownik zjeżdża także w prawo. Ponieważ jest to NES, dlatego nie należy oczekiwać grafiki 3D, w której to możnaby iść we wszystkie strony. Tutaj występuje kolejne uproszczenie, mianowicie obraz samoistnie przesuwa się w prawo, tak jak w grach ze scrollingiem. Sunie jednak na tyle powoli, że bez problemu można wycelować a wrogowie mogą nas trafić. Do naszego użytku oddano w sumie sześć broni, z czego dwie to palne, kolejne dwie są wybuchowe, a ostatnie dwie to kop i cios. Tych ostatnich używamy jedynie podczas pojedynku z niektórymi BOSS'ami. którzy podeszli zbyt blisko. Broń sprawia pozytywne wrażenie i mi taki wybór się podobał, jednak gdy zdobędziemy lepszą broń, trzeba ją wytracić, by cieszyć się słabszą. Denerwuje to zwłaszcza w kategorii wybuchowych broni. Na początku mamy granaty, które niezależnie od położenia celownika rzucamy przed siebie. Później zdobywamy rakietnicę, a nią już posługujemy się celownikiem. Często taka zmiana jest bardziej na minus niż plus.
Wiemy jak, nie wiemy kogo i gdzie. Pierzemy we wszystko co się rusza i nie rusza. Prawdziwym hitem jest możliwość zniszczenia każdego okna, rury, samochodu, telewizora, deski, a jak nie to chociaż zostawienia śladu po kuli. Za niszczenie otoczenia duży plus, zwłaszcza że w ten sposób zdobywamy przeróżne power-upy. Wróćmy do wrogów. Zdarza się nam zabić komandosów, przeróżnych punków, nanja, agentów "made in Matrix" i... to chyba wszystko. Prawdę mówiąc nie jest dużo rodzajów wrogów, co bardzo rzuca się w oczy, ponieważ jest ich multum. Ale nie ma co płakać - jak to mówię - wszyscy i tak idą do piachu.
Lokacje trudno opisać z kilku względów. Dla mnie mają bardzo dobry, mroczny klimat, który czuje się bez problemu. Z drugiej strony jest ich mała różnorodność i uboga kolorystyka. Przykładem jest druga i trzecia runda, w których to pierwsze lokacje są takie same. Mimo wszystko jest ich dużo (a to, że niektóre się powtarzają nie powinno nikogo dziwić). Zdarza się nam chodzić ulicą, by po chwili znaleźć się pod ziemią w rynsztokach lub w metrze, trafiamy do meliny gangsterów lub na port a stamtąd już niedaleko do więźienia. Mała różnorodność ale rundy są długie.
Grafika jest uboga. Przeważają ciemne kolory, jednak zdarzają się kontrastujące np. idziemy nocą po ulicy i wyskakuje nam punk, w niebieskim jak bezchmurne niebo w południe, stroju. Nie zrozumcie mnie źle, ale to jest czasem rażące. Innym minusem jest wspomniana wcześniej powtarzalność plansz. Niewielka ilość kolorów powoduje jednak lepsze wczucie się w mroczny klimat. Za to skandalem uważam wybuchy. Różowo-białe i migające są tak nieapetyczne jak tylko się da.
Dźwięk jest na jeszcze niższym poziomie niż grafika. Muzyki prawie nie ma i jest średnia pod względem brzmienia, bo sama melodia może i jest dobra. Odgłos wybuchu jest jak upuszczenie metalowej tacy na ziemię, tylko mniej dźwięczny. Tak w ogóle w całej grze nie ma więcej jak dwadzieścia dźwięków, zwłaszcza że wrogowie padają bez słowa.
"The Punisher" to ciekawa gra, która jest jaka jest z powodu ograniczeń NES'a. Dźwięki mogłyby byc lepsze, plansze bardziej różnorodne itp. itd. Ale mimo wszystko w grę rypie się przyjemnie bez przymuszania. Jeśli chcecie wiedzieć co wypełnia lukę między Wild Gunmanem a Virtua Cop, nie macie lepszej pozycji.
Grafika: 7/10 Dźwięk: 5/10 Grywalność: 8/10 Ocena ogólna: 7/10