RECENZJA do gry Rescue - The Embassy Mission (U) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
Kemco. Firma ta raczej nie robiła furory na dawnym rynku z grami. Była to raczej firma robiąca gry "średniej jakości" (w latach 80'tych i u schyłku...potem było lepiej) i właśnie taką grą jest Rescue - The Embassy Mission. Gra została wydana w 1989, czyli tuż przed wielkim rozkwitem gier Nintendo, lecz widać było, że gierka była jeszcze robiona w stary sposób (a szkoda :P). Zapoznajmy się co nam gra oferuje. Otóż jest tam jedynie do wyboru pięć misji, które z góry do dołu są coraz trudniejsze oraz trzy stopnie trudności ... i tyle (nie ma więcej misji :P). Na dodatek każda plansza jest taka sama (chodzi mi o tło) co daje trochę monotonii, ale no coosh, gra jest o uratowaniu zakładników z ambasady, to raczej nie można było zmienić otoczenia :P Na szczęście poziomy trudności uatrakcyjniają grę. Gdy wybierzemy byle jaki większy stopień czy nawet misję to każda lampa jest dokładniejsza w sprawdzaniu terrytorium lub każdy terrorysta jest bardziej ostrożny i lepiej umie się obsługiwać bronią (i to da się dobrze wyczuć !). Z tego wszystkiego zapomniałem powiedzieć co trzeba zrobić by przejść misję :D. Otóż tylko trzeba załatwić wszystkich bandziorów w ambasadzie. Nie trzeba uważać na zakładników, bo spotkanie kogoś takiego to bardzo wielka żadkość, czyli logicznie myśląc, to terroryści zajeli opuszcxoną ambasadę :D. By skasować terrorystów są tylko dwa sposoby działania. Pierwszy to baaardzo niskuteczny i zajmujący niezmiernie dużo czasu sposób. Mianowicie można strącić opryszków poprzez snajperów. Ten tryb działania osobiście nie polecam ! Na dodatek gdy widzimy jakiś cień w oknie to jest raczej powód do świętowania a nie naciśnięcie spustu :D (ok przesadzam :D). Drugi sposób jest to wtargnięcie do budynku poprzez okno. Bardzo fajne testo to, że przy samym wtargnięciu musisz osobiście wpaść do ambasady przez okno (a to wcale nie jest łatwe bo równie łatwo można stracić człowieka :D) Gdy wam się udało wtargnąć do budynku to poprostu trzeba wykosić wszystkich niegrzecznych chłopców w pukawkami :). I tyle... gdy oczyszcimy całą ambasadę z terrorystów to już koniec ! Ja przynajmniej baaaardzo się rozczarowałem. Grę przeszłem z niezmierne 10 minut ! Muzyka jest w sam raz do klimaciku, ale wzystko psuje oprawa dźwiękowa :(. Tam dźwięki przypominają z C64...blee! Grafika....no trudno powiedzieć. Nie zachwyciła mnie ani nie daje żadnego niesmaku, więc tak 50/50 W Rescue - The Embassy Mission jednak się miło gra. Nie ma żadnej innej gry, która jest w brygadą antyterrorystyczną w roli głównej :D. Mogę szczerzę przyznać że gra jest oryginalna ! |
||||
|