RECENZJA do gry Teenage Mutant Ninja Turtles (U) [!] |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
KONAMI jest wielkie i basta. Ja to wiem i wy to wiecie, więc nie trudźcie się na szukanie argumentów przeciwko tej tezie. Każda gra KONAMI jest dopracowana, ładna, dźwięczna i co tam jeszcze. Wszelkie ochy i achy znajdziemy w grach KONAMI. Ale... wiecie, że zanim Polska sięgała swoją powierzchnią od Bałtyku do Morza czarnego, była kawałkiem ziemi z Polanami, Wiślanami i innymi plemionami na czele. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, bo przyszło mi opisać grę, którą KONAMI wydała jeszcze bez większego stażu w grach na NES'a. Mianowicie "Teenage Mutant Ninja Turtles" O co chodzi w tej grze? O to co zwykle: uratowanie świata. Zaczynamy na wyspie z wieloma budynkami pełnymi wrogów, by uratować April. Następnie rozbrajamy bomby na tamie, odbijamy naszego mistrza z rąk oprawców itp. Ogólnie w grze dość dużo się dzieje, zaskakuje pomysłami i nie można się w niej (teoretycznie) nudzić. Sama gra jest platformówką z elementami bijatyki. Są to jednak bardzo ograniczone elementy. Do dyspozycji oddano nam skok i cios bronią. Dodatkowo po rundzie porozrzucane są różnego typu znajdźki. Czasem jest to pizza, czasem jakaś broń miotana. Całość widzimy z góry, tak jakbyśmy chodzili po mapie (coś jak pierwsze GTA). Punkt widzenia zmienia się, gdy wejdziemy do budynku lub do ścieków. Tutaj widok przełącza się na klasyczny kopytowy 2D. Tutaj właśnie wchodzimy po drabinach, skaczemy i okładamy się z wrogami. Luzik. Nowością jest możliwość przełączania się pomiędzy członkami naszej drużyny. Wprowadza to element taktyczny. Leonardo jest prawie martwy, to zamienimy go Donatellem. Gdy będzie pizza, przełączymy z powrotem na Leonarda, by mu energia się uzupełniła. Tak wygląda to w praktyce. Dodatkowo każda postać ma inną broń, dlatego inny żółw sprawdza się w innych sytuacjach. Nie są to jakieś super ekstra specjalne moce, ale na przykład Don ma bardzo mocny cios kijem, który zabiera więcej energii od pozostałych. Leo za to macha mieczem sprawnie i może przebić podłogę. Wrogowie to całkiem inna para kaloszy. Jeśli miałbym ich jakoś podsumować to na peno nie wyglądają jak ludzie. Pająkopodobne potwory, wielgachne ważki, kamienne stwory i inne dziwolągi, których jakoś nie potrafie porównać. Tutaj naprawdę rzadko zdarzają się zwykłe, fioletowe roboty z wymiaru X. Oczywiście co jakiś czas trafiają się BOSS'owie. Ci jednak nie sprawiają jednak trudności, bo nawet jeśli jeden żółw nie może sobie z nim poradzić, to już dwóch żółwi może go nieźle obić. Końcowa walka ze Shredderem nie jest nawet taka trudna: wystardzy zebrać znajdźki w postaci bumerangów czy gwiazdek i wygrana mamy w kieszeni. Do czego mógłbym się przyczepić? Przyczepię się do konstrukcji plansz. W żadnej innej grze nie spotkałem tak porąbanych sieci korytarzy, drabin i tuneli prowadzących w dół lub w górę. Takich budynków po prostu się nie buduje! Z drugiej strony to przecież gra platformowa, ale można było się postarać o logiczniejsze konstrukcje co nie? Grafika nie powala. Z całym szacunkiem, to jest najgorzej wyglądająca gra KONAMI na NES'a. Postacie maja mało klatek animacji, gra działa dziwniw wolno, kolory są takie... roztopione... nie wiem jak to nazwać. Może teksturki są w małej rozdzielczości? Tak, to byłby dobry synonim. Postacie są mało szczegółowe. Naprawdę, grafika jest paskudna. Muzyka także nie powala. Prezentuje sie troche lepiej na tle grafiki, jednak główne kawałki są bardzo wyjątkowe. Nie są poważne, czasem są nawet radosne i w ogólnym zarysie byłyby dobre na przedstawienie jakiejś parodii. Dźwięki są ciekawe i oryginalne... powiedzmy. W grze nie ma kwestii mówionych i nie powinno to nikogo dziwić. W sumie jest to przeciętna gra, która przedstawia postęp firmy KONAMI na tle tych wszystkich lat. Porównajcie po prostu tą część gry z drugą: po prostu gigantyczny skok jakości. Ta gra także może się podobać fanom koniksu i tym co szukają niebanalnej zabawy. Faktycznie, gdyby nie wykonanie gra byłaby świetna, bo jest duża różnorodność misji. I tak jak to pociąg się rozpędza, tak firma KONAMI wypuszcza gry: na początku są powolne, czyli nic nadzwyczajnego, lecz już wkrótce, gdy pociąg nabierze tempa... |
||||
|