RECENZJA do gry Zombie Hunter (J) |
||||
---|---|---|---|---|
|
||||
"Zombie Hunter" ukazał się na rynku gier 8-bitowych 3 lipca 1987 r. i to głównie pod tym kątem przeprowadzę krótki wywód na temat niniejszego tytułu. Producentem i dystrybutorem w jednej osobie prawnej (zboczenie zawodowe po szkoleniu w towarzystwie ubezpieczeniowym) w tym przypadku okazała się być japońska firma Hi-Score Mediawork. W oryginalnej wersji językowej tytuł brzmi "Shirei Kari", ale na szczęście już pierwotnie cały script został przetłumaczony i wydany w języku angielskim. Japoński pozostał tytuł, pewne wokalizy i kilka linijek w screenach statystyczno-technicznych. Jako ciekawostkę przytaczam pomysł stworzenia remake'a gry, który zagnieździł się owego czasu w umysłach ludzi z Activision. Podrasowana gra miała nazywać się "Zombie Master", lecz ostatecznie projekt porzucono. Moim skromnym zdaniem szkoda, że to tak się potoczyło. No, ale do rzeczy jak mawiali starożytni... Fabuła "Zombie Huntera" jest sztampowa do bólu. Miasto Palma od zawsze było chronione przez duchy czterech żywiołów. Pewnego pięknego dnia, a raczej pewnej upiornej nocy zbuntował się Dolgo, który to reprezentował Ziemię jako jeden z elementów natury. Ów Dolgo porwał artefakt zwany Life Seekerem i ukrył go w swoim podziemnym królestwie. Na skutek tego aktu barbarzyństwa obywatele Palmy zaczęli stopniowo tracić własne dusze przez co poczęli zamieniać się w zombie. Niewymieniony z przydomku duch reprezentujący Powietrze zlecił wówczas Paladynowi (tak bym w tym przypadku interpretował oryginalny termin "Champion") zejście do podziemi, zniszczenie Dolgo i odzyskanie Life Seekera. Jak dla mnie gra gitara. "Zombie Hunter" to platformowy RPG z elementami gry akcji. Wycinamy hordy zombie, wskakujemy na rozmaite elementy scenerii oraz że się tak wyrażę: expimy, zbieramy itemy i nabijamy levele. Pomaga nam w tym dość rozbudowany arsenał broni, zestaw pancerzy oraz przedmiotów magicznych. Wszystko to upuszczają martwi wrogowie dorzucając do tego również lekarstwa i żywność, które utrzymują naszego Paladyna przy życiu. Sam bohater porusza się głównie po podziemiach miasta Palma. Tamże bardzo przydają się świece. Każdy poziom sprowadza się do odnalezienia klucza otwierającego drzwi, które to z kolei prowadzą do kolejnego poziomu. Jednak za każdymi drzwiami czai się smok, którego należy zgładzić. W nagrodę coś tam zawsze z niego dostajemy i jeszcze możemy sobie wybrać którym korytarzem pragniemy podążać, a raczej schodzić coraz niżej... Po unicestwieniu Dolgo widzimy jak Life Seeker wznosi się w niebiosa, koszmarna noc dobiega końca i znowuż porządek panuje w Palmie. Jak na rok 1987 grafika mogłaby być nieco lepsza jeśli chodzi o ogólne wykonanie rastrów i kolorystykę. Będę bronił animacji postaci, choć w zasadzie rewelacji też nie ma w tym względzie. Ale to są zasadniczo detale, na które mało kto zwraca uwagę, bo w "Zombie Hunterze" liczy się oldschool produkcji. Dźwięk również mógłby być odrobinę lepszy, bardziej naturalny. Odgłos, który jest wydawany podczas gdy Paladyn skacze przypomina nam wzbijanie się w powietrze Włoskiego Ogiera, czyli poczciwego hydraulika Mario. Motyw muzyczny nie przeszkadza w rozgrywce, szczęk oręża jest wręcz klimatyczny. Likwidowane zombiaki wydają nawet coś w rodzaju jęku. Intro jest totalnie nawiedzone z kultową zapowiedzią "Zombie Hunter" w języku angielskim, jednak z silnym japońskim akcentem. Grywalność. Tenże parametr czy kryterium, które będzie brane w ocenie ogólnej jest uzależnione od gracza. NESowych miłośników istnieje kilka typów. Ja jestem oldschoolowcem wychowanym na kanciastym Pegasusie (mój sprzęt żył w latach 1991-2002 i prosi o westchnienie do Boga), więc osobiście mnie się gra podoba. Zdarza mi się ją od czasu do czasu odpalić w celu usieczenia urozmaiconej zgrai zombie. Ale oczywiście będą ludzie, którzy na "Zombie Hunterze" nie zostawią suchej nitki. Chyba o takiej grupie graczy myślał Activision podczas prac nad projektami pt. "Zombie Master". Ja podejrzewam, że byłaby to świetna gra - coś pod "Swordmastera" (Athena Co. Ltd. - 1990) i "Castle of Dragon" (Athena Co. Ltd./Seta - 1990), a to są już rzeczy kultowe. Reasumując - "Zombie Hunter" na pewno spodoba się fanom gier pt. "Zelda II: The Adventure of Link" (Nintendo - 1987) oraz... "Rambo" (Pack-In-Video/Acclaim - 1988). W drugim przypadku odsyłam do mojej recenzji tytułu ze Sly'em w roli głównej. "Zombie Huntera" polecałbym raczej starszym miłośnikom Nintendo Entertaiment System wychowanych na oldschoolowych survival horrorach oraz gore slasherach. |
||||
|